W kilku źródłach w koalicji usłyszeliśmy o tym, że padła propozycja wydatków na obronność wyższych o 0,6 pkt. proc. w stosunku do tegorocznych (mających wynieść 4,1 proc. PKB). Zapytaliśmy o to Ministerstwo Finansów, czekamy na odpowiedź.
To by oznaczało, że tylko w przyszłym roku na ten cel wydamy ok. 190 mld zł, co oznacza rekord zarówno w ujęciu do PKB, jak i nominalnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasz rozmówca z koalicji ma nadzieję, że część tych wydatków uda się przenieść do unijnego budżetu, co znacząco odciążyłoby nasz budżet krajowy.
Rozmawiamy poważnie z UE, by część z tych rzeczy na obronności wpisać w budżet UE, bo jesteśmy krajem przyfrontowym i bierzemy odpowiedzialność za całą UE - słyszymy.
- Jesteśmy w trakcie rozmowy i one moim zdaniem dadzą jakiś efekt do końca września. Jeśli tam załatwimy choćby 1 proc., to już byłby sukces - przekonuje nasze źródło.
Potężne koszty obsługi długu
Nasi kolejni rozmówcy twierdzą, że zwiększy się prawdopodobnie deficyt budżetowy. W tym roku było to 184 mld zł (o 20 mld więcej niż wcześniej planował PiS). Rozmówcy nie chcą zdradzać konkretnych liczb. - Parametry mogą się jeszcze zmienić. Posiedzenie rządu odsunięto z wtorku na środę, właśnie po to, by jeszcze dziś poświęcić czas na rozmowy z ministrami - słyszymy.
Potężne będą też koszty obsługi zadłużenia - ponad 100 mld zł rocznie. Mówił o tym w TVN24 Szymon Hołownia, w poniedziałek, po spotkaniu z liderami koalicji i częścią ministrów.
Niestety trzeba zacząć spłacać zobowiązania po rządach PiS - kwituje rozmówca money.pl.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, jest też propozycja podwyższenia wynagrodzeń w budżetówce o 5 proc. To nieco więcej niż wyjściowo zapowiadał minister finansów (4,1 proc.). - Proszę pamiętać o tym, że jest jeszcze komisja wspólna, strona społeczna, więc trzeba będzie coś przesunąć - twierdzi ważny polityk koalicji. - Trzeba się zmieścić w jakiejś rozsądnej puli, choć nie wiadomo, jaka ostatecznie ona będzie - dodaje.
Nasi rozmówcy zastrzegają, że finalne dane mogą ulec zmianie, bo negocjacje wciąż trwają, a projekt ustawy budżetowej rząd ma przyjąć na środowym posiedzeniu.
Spotkanie na szczycie. "Nie prosimy o dodatkowe miliardy"
Nasi rozmówcy przekonują, że atmosfera poniedziałkowego spotkania rządu i liderów partyjnych była dobra. - Raczej obyło się bez zaskoczeń, to budżet budowany na wcześniejszych pracach. To odpowiedzialny budżet, ludzie nie wrzucali niespodzianek - przekonuje jeden z uczestników spotkania.
Przedstawiciel jednego z resortów przekonuje też, że nikt nie starał się szarżować ze swoimi oczekiwaniami. - Po analizie tego budżetu sami wręcz przeglądamy swoje wydatki, więc nie prosimy o dodatkowe miliardy - zapewnia i podkreśla, że to efekt m.in. skutków szykowanej na przyszły rok reformy dochodów samorządów, wynoszący ok. 24,8 mld zł.
Inny relacjonuje, że budująca była postawa ministra Andrzeja Domańskiego.
Przyznał, że są duże wydatki, że musimy się jakoś pomieścić. Nie było sytuacji jak za Rostowskiego, że 'pieniędzy nie ma i nie będzie', bo wszyscy mają świadomość, że muszą się znaleźć - wskazuje nasz rozmówca.
Kolejny zauważa, że w uzasadnieniu do projektu nie widać jeszcze programu dopłat do kredytów "na start", nad którymi pracuje resort rozwoju. - To może wiązać się z tym, że na razie nie ma podstawy prawnej. Trudno więc blokować środki w ustawie, nie wiedząc nawet, ile ich trzeba. Może jeszcze przed posiedzeniem rządu będą o tym rozmawiać z PSL - zastanawia się rozmówca z koalicji.
Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl