"Mamy porozumienie ws. budżetu UE i pakietu naprawczego. Teraz możemy rozpocząć jego wdrażanie i odbudowę naszej gospodarki. Nasz przełomowy pakiet naprawczy przyspieszy zieloną i cyfrową transformację" - napisał na Twitterze szef RE Charles Michel.
Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z money.pl zwrócił uwagę, że najważniejsze jest to, że nie dojdzie do weta polsko-węgierskiego, które niosłoby za sobą dalsze opóźnienia we wdrożeniu Funduszu Odbudowy. Wstrzymuje się jednak od oceny, czy kompromis oznacza zwycięstwo Polski i Węgier w Brukseli.
- Trudno mówić o zwycięstwie dlatego, że nie wiemy, czy to, co Morawiecki z Orbanem chcieli uzyskać, rzeczywiście uzyskali. Dopiero teraz będziemy analizować tę propozycję niemiecką. A już dzisiaj jest wiele niejednoznaczności dotyczących tego, czego tak naprawdę dotyczył ten kompromis - wyjaśnia ekonomista.
Zwraca też uwagę, że rządzącym w Polsce i na Węgrzech przede wszystkim uwierał mechanizm wiążący wypłatę środków unijnych z praworządnością. A ten pomysł pozostał w wynegocjowanym kompromisie.
- Najważniejsze, że uniknęliśmy prowizorium budżetowego i dalszych opóźnień związanych z Funduszem Odbudowy. Z naszego punktu widzenia najistotniejsze jest to, że będziemy w tym Funduszu uczestniczyć - ocenia Zuber.
Prowizorium budżetowe obowiązywałoby od początku następnego roku, gdyby na trwającym posiedzeniu nie udało się wypracować porozumienia. W money.pl wyjaśnialiśmy, że prowizorium jest ustalane na podstawie poprzedniego budżetu UE - tego, do którego dokładała się jeszcze Wielka Brytania.
Wizerunek Polski ucierpi
Marek Zuber przypomina, że pojawiła się koncepcja wykluczenia Polski i Węgier z Funduszu, gdyby te sięgnęły po weto. Ostatecznie ta groźba została oddalona.
- Drugą rzeczą jest wizerunek Polski w Europie. Jesteśmy postrzegani jako kraj, który nie porozumiał się z Unią - zwraca uwagę nasz rozmówca.
- Niekorzystny wizerunek raczej pozostanie, bo o ile nie jesteśmy pierwszym krajem, który wetuje jakieś decyzje unijne, o tyle większość Europejczyków postrzega obecną sytuację jako powiązanie budżetu z przestrzeganiem prawa. A nasza polityka może sugerować, że mamy z takimi zapisami problem - dodaje.
Zuber wskazuje, że być może problemem był sposób przedstawienia przez polski rząd własnych racji. Narracja naszych rządzących nie przebijała się w państwach unijnych i nie docierała do ich obywateli.
Fundusz Odbudowy wejdzie w życie
W rozmowie z money.pl ekonomista kilkukrotnie podkreślił znaczenie Funduszu Odbudowy, który teraz - wraz z porozumieniem szefów państw unijnych - otrzymał zielone światło.
- Po pierwsze różni go to od budżetu unijnego, że to są dodatkowe pieniądze. Ale różnica polega też na tym, że to są pieniądze, które mają być jak najszybciej przygotowane do wydania i wydane. I to jest kluczowa różnica w stosunku do normalnych pakietów wynikających z budżetów - wyjaśnia ekspert.
Zuber dodaje również, że te pieniądze mają być przeznaczone na wyraźnie określone cele. - Mają pomóc w przyspieszeniu transformacji gospodarki europejskiej w kierunku rozwiązań z jednej strony ekologicznych, a z drugiej strony ma wspierać rozwój nowych technologii - tłumaczy.
Sprawdź: Szczyt w Brukseli. Przywódcy UE przypominają, że szczepionka nie oznacza końca pandemii
Ekonomista zwraca też uwagę, że chociaż Fundusz Odbudowy wyceniany jest na 750 miliardów euro, to jednak należy na niego patrzeć jako na wsparcie mechanizmów przeciwdziałania kryzysowi już wdrożone przez państwa unijne. W Polsce środki z tego Funduszu wspomogą rządowe tarcze: antykryzysową, finansową, czy branżową.
- Patrząc na wpływ Funduszu na polskie PKB: sama jego wartość wynosi niecałe 300 mld złotych z części pożyczkowej i grantów. Ale jak dodamy do tego finansowanie związane z tymi pakietami, to wpływ na gospodarkę może być na poziomie nawet 500-600 miliardów - wyjaśnia.
- Nie przeceniajmy go, to nie jest coś na kształt planu Marshalla dla gospodarek po drugiej wojnie światowej. Jednak jego wpływ na gospodarki pogrążone w kryzysie związanym z koronawirusem jest istotny - ocenia Zuber.