– Jeżeli do końca lipca większość samorządów oraz firm wodociągowych wystąpi z takim wnioskiem, to oficjalnie zakończymy obowiązujący sezon taryfowy i od 1 września przystąpimy do zatwierdzania nowych taryf na kolejne lata - zasugerował niedawno w rozmowie z serwisem Prawo.pl Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury.
Niestety - dla odbiorców - wzrost rachunków za wodę i odprowadzanie ścieków wydaje się przesądzony. "GW" pisze bowiem, że większość spółek wodociągowych zakończyła pierwszy kwartał tego roku na minusie. Powodem tego jest m.in. susza, drożejąca energia elektryczna oraz rosnąca inflacja. A drożyzna nie zaczęła się przecież zmniejszać po marcu. Wręcz przeciwnie.
Odzyskać świeżą wodę. I to w miliardach litrów
Nowe stawki miałyby obowiązywać od stycznia 2023 r. Mowa o podwyżkach rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent. Obecnie średnie ceny za metr sześcienny wody wynoszą (w zależności od województwa) od 2,84 w woj. lubelskim do 5,5 zł w woj. śląskim. Do tego dochodzą kolejne 6-9 zł za odprowadzanie ścieków.
"W sumie to nawet kilkanaście złotych za 1000 litrów, a to przecież cena zimnej wody - za podgrzanie trzeba dodatkowo płacić. Przeciętne 4-osobowe gospodarstwo domowe zużywa 15 metrów sześciennych wody. Zakładając ostrożnie, że za wodę płaci 10 zł za metr sześcienny, daje to kwotę 150 zł miesięcznie. Gdyby stawka wzrosła o 20 proc. czyli do 12 zł to miesięczna opłata wzrosłaby do 180 zł. Czyli w skali roku to 360 zł więcej" - wylicza "GW".