Do dyrektorów izb administracji skarbowej wysłane zostały specjalne pisma. Widnieje na nich data 13 stycznia 2021 r. - pisze "Rzeczpospolita".
W dniu, w którym przedsiębiorcy zapowiadali bunt i otwarcie lokali bez względu na decyzję rządu co do obostrzeń, Arkadiusz Jedynak, dyrektor Departamentu Poboru Podatków w Ministerstwie Finansów, poinstruował skarbówkę o konsekwencjach naruszania restrykcji.
Przypadek? Trudno w to uwierzyć. Izby administracji skarbowej zostały poinformowane, że wszyscy przedsiębiorcy starający się o wsparcie z publicznych pieniędzy mieli obowiązek złożenia oświadczenia, że nie naruszają ograniczeń, nakazów i zakazów w prowadzeniu działalności gospodarczej.
Jak pisze "Rz", oznacza to tyle, że w przypadku łamania obostrzeń przedsiębiorca zostanie pozbawiony wsparcia i zmuszony do zwrotu pomocy, a także może zostać obarczony odpowiedzialnością karną za składanie fałszywych oświadczeń.
Sprawę jednoznacznie interpretuje na łamach dziennika, Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
- To próba instrumentalnego wykorzystania aparatu administracji skarbowej do zmuszenia przedsiębiorców do stosowania się do uchwalonych obostrzeń - zaznacza.
A samo pismo, uważa za "bezpośrednią reakcją ministra finansów na publiczne zapowiedzi wielu grup przedsiębiorców, którzy, najbardziej dotknięci skutkami pandemii, planują zaprzestać stosowania się do obostrzeń związanych z COVID-19".
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", od 13 stycznia, gdy rozpoczęły się protesty przedsiębiorców, inspektorzy sanepidu nałożyli na łamiących obostrzenia kary w łącznej wysokości 330 tys. zł. To, jak wyjaśnia dziennik, wskazuje wciąż na niewielką skalę nakładanych kar.