700 złotych - o tyle burmistrz chciał obniżyć swoją miesięczną pensję.
- Ze względu na to, jaki mamy trudny budżet na 2021 rok, burmistrz zaproponował obniżenie pencji, a przez to konsekwentne działania, które pewnie po tym nastąpią. Ktoś zaczyna od siebie, bez względu na to, jakie teorie wokół tego projektu uchwały istnieją. To jest kierunek właściwy, zacznijmy od siebie oszczędzać, czy rada, czy burmistrz. A dalej będziemy konsekwentnie szukać pieniędzy, by ten budżet zrównoważyć - powiedziała podczas sesji rady miejskiej Renata Barszcz z Porozumienia. Jej wypowiedź przytacza portal Nowiny.24
Jednak zdaniem radnych PiS, którzy mają większość w dębickiej radzie, taki krok ze strony burmistrza to czysty populizm, a oszczędności dla miejskiej kasy i tak byłyby z tego tytułu niewielkie.
- Nie wygłupiajmy się! Jakie to są oszczędności dla miasta? Burmistrz chodzi do pracy, ma zarabiać i dbać o interesy miasta. Są inne instrumenty, gdzie można zaoszczędzić. Nie wywołujmy dyskusji, że pan burmistrz jest wspaniały i chce zaoszczędzić 700 złotych. Nie róbmy kampanii. Burmistrz ma zarabiać, ale ma też pracować - powiedział wiceprzewodniczący rady Andrzej Bal.
Głos wiceprzewodniczącego nie zamknął jednak dyskusji. Część radnych zarzuciła burmistrzowi, że obniżka jego własnej pensji to pierwszy krok do cięcia wszystkich wynagrodzeń w urzędzie.
- My, jako radni klubu PiS, nie możemy dać panu burmistrzowi podkładki do tego, żeby takie działania sobie przeprowadził i mówił: patrzcie, odjąłem sobie, radni mi odjęli, więc i wy sobie też odejmijcie, bo miasto jest w złej sytuacji finansowej. Jeśli za tym idzie dalszy plan, to ja chciałbym go w tej chwili poznać - mówił przewodniczący rady Mateusz Cebula.
Jak zapewniał w rozmowie z portalem Nowiny.24 wiceburmistrz Dębicy, na razie nie ma planów obniżania urzędniczych pensji.