"Poleciałem z Bydgoszczy tanimi liniami, więc o darmowym jedzeniu nie było mowy. Jeśli ktoś chciał coś zjeść albo wypić, musiał płacić. I to sporo" - powiedział czytelnik "Faktu". Gdy zobaczył ceny za kanapkę sięgające prawie 30 zł i ponad 13 zł za małą butelkę wody, stwierdził, że "musiał uwiecznić te ceny, szybko zrobił kilka zdjęć".
Poczęstunek w cenie biletu w klasie ekonomicznej to dziś rzadkość, a w tanich liniach można o nim tylko pomarzyć. Nawet regularni przewoźnicy od czasu pandemii COVID-19 mocno "okroili" swoją ofertę. W Polskich Liniach Lotniczych LOT można liczyć na wodę, drożdżówkę i wafelka, a na trochę dłuższych trasach - również na kawę i herbatę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śniadanie lub kolacja w chmurach. To się ceni
Kanapka panini w cenniku pokładowym Ryanaira kosztuje około 5,5 euro, a gorący odgrzewany posiłek (np. lasagne) to wydatek 6,5 euro. Słodkie przekąski - batony Twix, Kinder Bueno czy Snickers - kosztują 2,25 euro, czyli ponad 11 zł. Paczka żelków albo czekoladowych cukierków, to koszt od 3 do 4,5 euro. Puszka Coca-Coli kosztuje 3 euro, tyle samo co półlitrowa butelka wody. W ofercie są też zestawy "meal deal". Napój, wybrana przekąska i kanapka kosztują 9,99 euro.
Podobne ceny znajdziemy w tanich liniach lotniczych Wizz Air. Bagietka kosztuje 5 euro, a croissant z szynką - 6 euro. W zestawie z napojem i orzeszkami kosztują odpowiednio 8 lub 9 euro. Podawana na gorąco zupa to wydatek od 3,5 do 5 euro, a makaron lub risotto - około 5 euro. Kawa lub herbata i maślany croissant to zestaw za 5,5 euro. Butelka wody kosztuje 3 euro, podobnie jak puszka Coca-Coli.
Swój cenniku pokładowego menu mają też Polskie Linie Lotnicze LOT. Mała paczka chipsów Pringels kosztuje 10 zł, batony Snickers lub Ptasie Mleczko wyceniono na 8 zł, a odgrzewane danie instant - 25 zł lub 12 zł za spaghetti z proszku w kubku. Puszka Coca-Coli, mała butelka soku to 10 zł. Kanapki, sałatki i wrapy kosztują od 15 zł, a "posiłki tematyczne" - od 59 zł.
Różnice w cenach. Dlaczego w samolocie i na lotnisku jest drożej?
Różnice w cenach widać już na lotniskach w tzw. strefie zastrzeżonej, czyli za bramkami kontroli bezpieczeństwa. Jak pisaliśmy w money.pl, ta sama butelka wody kosztuje tam około 9 zł, gdy w osiedlowym sklepie można ją mieć trzy, albo i cztery razy taniej.
- Na lotniskach jest kilka istotnych czynników cenotwórczych. Prowadzenie operacji handlowych na lotnisku jest nieporównywalnie droższe niż w hipermarketach czy sklepach osiedlowych - mówił w programie money.pl Andrzej Miłaszewicz, dyrektor zarządzający ds. operacji i rozwoju, Lagardère Travel Retail w Polsce.
To samo można powiedzieć o pokładowym menu w samolotach. O cenach decydują koszty logistyki, ale też prawa popytu i podaży. Pasażer, którego 10 km nad ziemią najdzie ochota na coś słodkiego, pożywniejszy posiłek albo po prostu kawę lub drinka, nie ma wyboru - nie porówna cen z konkurencją i nie wybierze tańszej oferty gdzieś indziej. W ten sposób linie lotnicze realizują wyższą marżę.
Jak oszczędzić na jedzeniu w samolocie?
Są pasażerowie, którzy traktują posiłek lub napój na pokładzie jako część podróżniczego "rytuału". Jeśli liczymy się z budżetem, nie chcemy wpaść w "pułapkę" i za posiłek na pokładzie zapłacić więcej niż za bilet w taniej linii, powinniśmy pomyśleć o tym dużo wcześniej. Kanapki i przekąski można zabrać na pokład samolotu "z zewnątrz". Na lotnisku można z nimi przejść przez bramki kontroli bezpieczeństwa. Ograniczenia dotyczą tylko płynów i żeli - te nie mogą przekraczać 100 ml pojemności.
Z tego względu na lotnisko nie możemy wnieść własnych napojów. Te można kupić trochę taniej np. w automatach samosprzedażowych na lotnisku, albo przynieść pustą butelkę na wodę. Wiele portów lotniczych oferuje tzw. poidełka, gdzie można je uzupełnić wodą pitną.
W ten sposób, jeśli ktoś liczy się z budżetem, może zaoszczędzić, a na pokładzie zdecydować się na zakup na przykład gorącego posiłku. Trzeba pamiętać, że w samolotach obowiązuje zakaz spożywania własnego alkoholu.
oprac. Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl