- Sprzedaż części udziałów nie Lotosu, ale Rafinerii Gdańskiej, nastąpiła nie dlatego, że to było jakieś widzimisię prezesa Daniela Obajtka czy zarządu Orlenu. Była to realizacja warunków, które sformułowała Komisja Europejska. Byliśmy do tego zmuszeni - mówił minister aktywów państwowych Jacek Sasin w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie Polsat News.
Po głośnych materiałach TVN24 i "Gazety Wyborczej" opozycja zawiadomiła Najwyższą Izbę Kontroli w celu sprawdzenia, czy nie doszło do możliwości sprzedaży niekontrolowanej Rafinerii Gdańskiej.
- Opozycja nie wie, o czym mówi. Sprzedaż była warunkiem fuzji Orlenu i Lotosu, która z punktu widzenia gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego była czymś niezwykle dobrym i pożądanym - ocenił Jacek Sasin.
Szef resortu powtórzył również słowa Daniela Obajtka, który powiedział, że sprzedaż jest możliwa, o ile rząd wyraził na nią zgodę.
- Kolejna kwestia to fakt, że udziały czy kontrola nad rafinerią jest całkowicie zabezpieczona przepisami prawa, czyli ustawą o ochronie niektórych inwestycji. (...) I ta ustawa mówi, że nie można zbyć jakiejkolwiek części firmy wymienionej w tym dokumencie bez zgody Rady Ministrów. W związku z czym nie ma takiej możliwości - mówił Jacek Sasin.
Sprzedaż części Lotosu a prawo weta
Podczas rozmowy padło pytanie o kwestię zapisu umowy, która mówi o prawie weta.
- Prawo weta do czego? To przede wszystkim rząd ma prawo weta w tej sprawie na podstawie przepisów prawa w stosunku do ewentualnych zamiarów Saudyjczyków - komentował szef MAP. Jak dodał, ustawa chroni strategiczne firmy przed niekontrolowanym zbyciem ich aktywów przez jakikolwiek podmiot. - Sam Orlen do momentu fuzji był kontrolowany przez Skarb Państwa w 27 proc., teraz 49,9 proc. Ale to też nie znaczy, że pozostałe 50 proc. może być zbyte bez zgody rządu. Nie ma takiej możliwości - uzupełnił Sasin.
Szef MAP powiedział, że medialne doniesienia w tej sprawie to "brednie". - To jest dla mnie niczym innym jak realizacją takiego scenariusza, który może spowodować, że to bezpieczeństwo energetyczne polski będzie mniejsze niż większe - stwierdził Sasin, który, podobnie jak prezes Orlenu, uważa, że takie materiały, krytykujące fuzję, są efektem wojny informacyjnej ze strony Rosji.
Przypomnijmy, że według dziennikarzy "Gazety Wyborczej" sprzedaż przez Orlen części akcji Lotosu spółce Saudi Aramco odbyła się z naruszeniem Ustawy o kontroli niektórych inwestycji. Z kolei w reportażu wyemitowanym w programie TVN24 "Czarno na białym", jego autorzy przestrzegają, że po fuzji Orlenu i Lotosu Polska może utracić kontrolę nad Rafinerią Gdańską.
Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek odnosząc się do sprawy, zapewnił, że nie ma ryzyka niekontrolowanego zbycia udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Umowy w sprawie sprzedaży saudyjskiemu potentatowi naftowemu Saudi Aramco 30 proc. udziału w Rafinerii Gdańskiej są zawarte i wynegocjowane przez renomowane kancelarie krajowe i zagraniczne, zgodnie z najwyższymi standardami prowadzenia międzynarodowego biznesu.