W rozmowie w "Faktach po Faktach" goście programu tłumaczyli, jak niebezpieczny dla polskich rolników jest zalew ukraińskiego zboża. Dr Jerzy Plewa, ekspert Team Europe i były wiceminister rolnictwa podkreślał, że ważne jest, że w końcu rząd zasiadł z protestującymi do negocjacji. - Największym dzisiejszym sukcesem jest kwestia zespołu negocjacyjnego. Czyli nowego modelu prowadzenia negocjacji - stwierdził.
Dr Jerzy Plewa zastrzegł zarazem, że z oceną porozumienia trzeba się jeszcze wstrzymać. Wszystko zależy od tego, czy będzie ono rzeczywiście realizowane, czy też okaże się pustym dokumentem.
Były współpracownik ocenia Henryka Kowalczyka
Z kolei Rafał Mładanowicz, rolnik i działacz samorządowy, były pełnomocnik ministra rolnictwa ds. rozwoju współpracy z Ukrainą (w okresie czerwiec-grudzień 2022 r.), był pytany o kwestie współpracy z Henrykiem Kowalczykiem. Szczególnie że wicepremier przez długi okres zapewniał, że zboże z Ukrainy wyłącznie przejeżdża przez Polskę i niewiele go zostaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawda była taka, że wskazywałem bardzo dużo rozwiązań możliwych i realnych do wdrożenia, ale tutaj były zaniechania zdecydowanie ze strony rządzącej w projektach, które miałyby olbrzymie znaczenie i dzisiaj z pewnością one by już funkcjonowały i nie mielibyśmy tak dużego kryzysu. Pamiętajmy, że pełniłem tylko rolę doradczą – stwierdził Rafał Mładanowicz.
Jak zatem ocenia słowa Henryka Kowalczyka z okresu wspólnej pracy? – W mojej opinii jako eksperta on sam nie do końca wierzył w to, co mówił – podkreślił. W odpowiedzi na pytanie, czy oszukiwał rolników, dodał, że "i siebie samego".
– Cyfry są nieubłagane. Jeśli mamy produkcję w danym kraju i mamy import, i wiemy, ile eksportujemy, to wiemy, ile nam zostaje w magazynie. Można prowadzić taką narrację przez dwa, trzy miesiące, ale nie można jej prowadzić przez kilkanaście miesięcy – ocenił przedstawiciel rolników w TVN24.
Porozumienie z rolnikami
W czwartek zakończyła się runda negocjacyjna między ministrem rolnictwa a protestującymi rolnikami. Minister rolnictwa Robert Telus stwierdził, że pewne kwestie, o które zabiegali rolnicy, "już zostały zrobione". Wymienił przy tym m.in. zamknięcie granicy z Ukrainą dla produktów rolnych. Za chwilę jednak dodał, że w ramach negocjacji rząd zgodził się, by dopłatami objąć wszystkie rodzinne gospodarstwa rolne, czyli te do 300 ha.
Taki podstawowy warunek protestujących, który przedstawiali, to żeby pomocą objąć gospodarstwa do 300 ha. I taki postulat został zrealizowany. Ale były jeszcze inne postulaty, nad którymi dziś w nocy dyskutowaliśmy, jak np. dopłata do nawozów również tych kupionych jesienią oraz dopłaty do zbóż jesiennych – podkreślił Robert Telus.
W odpowiedzi rolnicy ogłosili, że "zjeżdżają z wałów" i kończą z "zielonym miasteczkiem" w Szczecinie. To jednak nie oznacza końca protestu. Cały czas bowiem będzie funkcjonowało pogotowie protestacyjne.