Sprzedawcy pomp ciepła mają powody do zmartwień. Po rekordowym pod względem sprzedanych urządzeń 2022 r. przyszedł czas posuchy. Towar zalega w magazynach hurtowników. Niektórzy próbują pozbyć się ubiegłorocznych zapasów.
– Spadło zainteresowanie pompami ciepła w całej Polsce. Dlaczego? Bo ludzie nie mają kasy, nie chcą brać kredytów, jest duża bieda. Nie wiadomo, co będzie dalej, nie widać szans na poprawę sytuacji. Wiąże się to z polityką w kraju, ale też z sytuacją na świecie, w tym również z wojną w Ukrainie – uważa Paweł Michta, działający w branży OZE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasz rozmówca na co dzień współpracuje z producentami, hurtownikami i montażystami. Jak mówi, wiele firm zajmujących się montażem pomp ciepła, które zrobiły zapasy, w hurcie płaciło przykładowo 20 tys. zł za sztukę, a dziś producent sprzedaje te pompy dużo taniej.
Jeden z moich klientów kupił w ubiegłym roku pomp za ok. 700 tys. zł, bo przecież bywało, że urządzeń brakowało. W marcu chciał wyprzedać zapasy innym firmom. Gdy zaczął wysyłać oferty, to okazało się, że zapłacił za urządzenia znacznie więcej, niż dziś kosztują one w sprzedaży detalicznej – wskazuje Michta.
Polacy odkładają remonty
Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) zakładała, że w 2023 r. sprzedaż tych urządzeń nadal będzie rosła, choć nie w tak rekordowym tempie jak w 2022 r. Szacunki wskazywały, że dla pomp ciepła powietrze-woda wzrosty sprzedaży mogą sięgnąć 20-30 proc., a dla gruntowych − 40-50 proc. Dziś informacje napływające z rynku do PORT PC wskazują, że konieczna jest znacząca korekta tych prognoz.
Paweł Lachman, prezes PORT PC, wskazuje w rozmowie z money.pl, że spowolnienie widać na całym rynku urządzeń grzewczych, nie tylko pomp ciepła. Pytany o powód, mówi: niepewność.
Chodzi o to, że ludzie nie są pewni, czy pompy ciepła to dobra inwestycja, skoro polski rząd nie pokazuje jasnych sygnałów co do cen energii. Ponadto ogólny wzrost cen w gospodarce ogranicza możliwości finansowe Polaków – twierdzi nasz rozmówca.
Jak wskazują autorzy raportu PORT PC, aż 42,5 proc. badanych zdecydowało się na odłożenie lub zawieszenie prac remontowo-budowlanych. Przy czym w takich województwach jak pomorskie, wielkopolskie, podlaskie czy świętokrzyskie remonty odłożyło ponad 50 proc. respondentów.
– W ostatnich latach obserwowaliśmy boom na pompy ciepła. Rynek, mierzony liczbą sprzedaży pomp ciepła, w roku 2022 wzrósł o 120 proc. w porównaniu do roku 2021. Popyt był na tyle duży, że zdecydowanie przewyższał podaż. W tym roku rynek faktycznie wyhamował, ale nie ma zapaści. Można powiedzieć, że wrócił do stabilnego wzrostu – przekonuje money.pl Urszula Miluć z firmy Biawar, producenta pomp ciepła.
– Obecnie nie jesteśmy w stanie sprzedawać praktycznie w ogóle. Nie ma zainteresowania, a ci, którzy myśleli o zakupie, rezygnują. Bo uważają, że lepiej się wstrzymać do czasu aż sytuacja się wyklaruje – kontruje Paweł Michta.
W 2022 r. Polska była na ósmym miejscu wśród państw UE pod względem sprzedaży pomp ciepła w przeliczeniu na tysiąc gospodarstw domowych. Według danych PORT PC w Polsce co trzecie sprzedane urządzenie służące do ogrzewania pomieszczeń było pompą ciepła.
Zdaniem Urszuli Miluć gorsze wyniki sprzedażowe są pokłosiem wysokiej inflacji i wysokich kosztów kredytów. Właśnie z tego powodu – uważa nasz rozmówczyni – Polacy wstrzymują się z decyzją o budowie domów, a to z kolei przekłada się bezpośrednio na zmniejszenie zainteresowania źródłami ogrzewania, w tym pompami ciepła.
Jeśli chodzi o rynek wtórny – dodaje Miluć – pomimo kilku programów wsparcia, klienci wstrzymują się z decyzjami o wymianie źródeł ciepła m.in. ze względu na niestabilne ceny prądu, gazu i paliw stałych.
Polska w kontrze do Zachodu
– W pompy ciepła opłaca się inwestować, gdy jest fotowoltaika. Bez fotowoltaiki nie warto, bo nie wiadomo, co będzie z cenami energii – mówi Paweł Michta. – W tym momencie mamy najdroższy prąd w Europie. Klienci orientują się w sytuacji, są coraz lepiej poinformowani. W Polsce powstają nowe fabryki pomp ciepła, więc ludzie liczą, że za rok lub dwa będzie o wiele taniej niż teraz – dodaje.
W wielu krajach Europy – wskazuje Paweł Lachman – jest tak, że wszystkie proekologiczne technologie grzewcze powiązane z tzw. zielonym źródłem finansowania są dodatkowo wspierane – tańszymi kredytami, dofinansowaniem, czy też niższymi cenami energii elektrycznej.
Prezes PORT PC nie widzi tego trendu w Polsce na taką skalę jak w UE – jakbyśmy nie dostrzegali, że rozwój oferty "zielonego" finansowania bankowego na preferencyjnych warunkach kształtuje postawy społeczne. A ostatnie badanie opinii publicznej w Europie (Eurobarometr) pokazuje, że inwestycji w OZE popiera 85 proc. mieszkańców UE.
– W Europie Zachodniej świadomość jest znacznie wyższa niż w Polsce. Wskutek wojny w Ukrainie, która utrudniła dostęp do konwencjonalnych źródeł energii, Komisja Europejska zaapelowała do krajów członkowskich, żebyśmy przyspieszyli transformację energetyczną w kierunku zielonym – mówi Lachman.
My zamiast tego snujemy narrację o powrocie do węgla i innych paliw kopalnych, w związku z tym zainteresowanie OZE w naszym kraju spada. Mam wrażenie, że żyjemy we własnej bańce, nie dostrzegamy problemu i zarazem dużej szansy – dodaje.
Tymczasem nie ma odwrotu od zielonej gospodarki. Według Lachmana, jaki rząd by nie rządził, będzie zmuszony, by nagonić inwestycje w odnawialne źródła energii oraz w produkcję zielonych technologii.
– Już teraz widać, że Europejski Zielony Ład za chwilę przyspieszy we wszystkich możliwych obszarach w Europie, a my zostaniemy daleko w tyle, co odbije się na naszej gospodarce. Przykładowo, odbudowa gospodarki Ukrainy z dużym prawdopodobieństwem pójdzie w kierunku zielonym. Polska na tym straci. Nie będzie miała czego dostarczać do Ukrainy, bo nasze kompetencje w tym zakresie będą niewystarczające – ostrzega prezes PORT PC.
Kompleksowo albo wcale
A może Bezpieczny Kredyt 2 proc., program dopłat do kredytów hipotecznych na zakup mieszkania i budowę domu, wspomoże sprzedaż pomp ciepła?
– Trudno powiedzieć, dlatego, że ten program nie jest bezpośrednio powiązany z zielonymi rozwiązaniami grzewczymi, m.in. pompami ciepła. Niektórzy specjaliści uważają, że wskutek tego programu wzrośnie zwłaszcza sprzedaż nieruchomości z rynku wtórnego, co nie będzie miało aż tak dużego przełożenia na pompy ciepła, jak mogłoby mieć w przypadku budowy nowych energooszczędnych domów – zauważa prezes PORT PC.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl