W kieleckim sądzie odbyła się pierwsza rozprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadł były makler Wiesław S. Według prokuratury 58-latek oszukał 30 osób na ok. 16 mln zł. Dziennie mógł zarabiać nawet 40 tys. zł. Większość zarzutów dotyczy tzw. doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Wiesław S. miał wprowadzić pożyczkodawców w błąd co do zamiaru zwrotu pieniędzy i swojej sytuacji finansowej. Usiłował też doprowadzić do podpisywania umów długopisem ze znikającym tuszem – relacjonuje kielecka "Gazeta Wyborcza".
Makler zaprzeczał, by prowadzona przez niego działalność była piramidą finansową. Twierdzi też, że wcale nie on wyszedł z inicjatywą inwestowania pieniędzy znajomych –wprost przeciwnie. Znając jego umiejętności, sami przychodzili oni do niego z prośbą o pomnażanie ich środków.
– Mogłem nimi dysponować według własnego uznania. Oni nie chcieli wiedzieć, nie dopytywali, jak to robię. A nawet jak im zacząłem opowiadać, to nic z tego nie rozumieli. Liczył się efekt finansowy i umówiona częstotliwość zwracania pieniędzy – przekonywał makler.
Obecnie na sali klienci widzą sprawę inaczej. Ich zdaniem działalność maklera jak najbardziej nosiła znamiona piramidy finansowej, a on doskonale miał wiedzieć, że porusza się po bardzo grząskim terenie.
W czasie rozprawy Wiesław S. chętnie mówił o ukończonych kursach i pogłębionej wiedzy na temat finansów. Nie można mu więc zarzucić braku świadomości, przekonywali w rozmowach z dziennikarzem.
Czy umowy rzeczywiście podpisywane były znikającym tuszem, dzięki czemu makler mógł, po czasie, w sposób dowolny manipulować treścią oświadczeń? Tego jeszcze nie zdążył wyjaśnić. Dalsze wyjaśnienia ma składać na rozprawie 13 kwietnia.