Jak ustaliła "Rzeczpospolita", byłemu prezesowi PKO BP Zbigniewowi Jagielle postawiono osiem zarzutów. Poinformowała o tym Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka lubelskiej prokuratury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były prezes PKO BP nie przyznaje się do winy
Zarzuty dotyczą przestępstw, które miały mieć miejsce w latach 2011-2016. Siedem z nich odnosi się do tzw. nadużyć zaufania, które miały mieć miejsce podczas zawierania umów o pracę z siedmioma pracownikami banku w imieniu PKO BP S.A.
Jagiełło miał przyznać odprawy i inne świadczenia pieniężne, które nie znajdowały uzasadnienia. Według prokuratury te działania miały spowodować szkodę majątkową w mieniu PKO BP S.A. o łącznej wartości 3,2 mln zł.
Ósmy zarzut, jak wyjaśnia "Rzeczpospolita", dotyczy zaniechania wyegzekwowania prawa do urlopu wypoczynkowego od siedmiu pracowników banku oraz własnego zaległego urlopu wypoczynkowego w okresie od września 2016 r. do czerwca 2017 r.
Jak podaje prokuratura, miało to skutkować wypłatą blisko 1,7 mln zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop, w tym 700 tys. zł na rzecz samego prezesa.
Prokuratura wskazała również, że ze względu na ustawę kominową, umowy o pracę kadry kierowniczej zostały zmienione na kontrakty menedżerskie. Mimo braku formalnego odejścia z pracy, pracownicy otrzymali ekwiwalent za urlop i odprawy. Lubelska prokuratura zaznacza, że Zbigniew Jagiełło nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i odmawia składania dalszych wyjaśnień.
Wobec byłego prezesa PKO BP zostało zastosowane poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł. Prokuratura dokonała także zabezpieczenia na poczet obowiązku naprawienia szkody w kwocie prawie 5 mln zł.
Zbigniew Jagiełło: "od kilku lat służby PiS szukały na mnie haków"
Zbigniew Jagiełło w odpowiedzi przesłanej redakcji "Rzeczpospolitej" wyraził zgodę na publikację swojego nazwiska i stwierdził, że nie jest zdziwiony działaniami prokuratury w Lublinie.
Od kilku lat różne 'służby PiS' szukały na mnie haków zgodnie ze stalinowską zasadą 'dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie' - czytamy w odpowiedzi przesłanej "Rz".
Były prezes wskazał, że postawione mu zarzuty przez prokuraturę są kuriozalne i nie przyznaje się do nich.
Zakładam, że w innych postępowaniach w sprawie działania na szkodę banku, jakie prowadziła/prowadzi ta Prokuratura, nie znaleziono na mnie innego 'haka', stąd ten kuriozalny zarzut, który w całości odrzucam i będę bronił mojego dobrego imienia oraz reputacji PKO Banku Polskiego - dodał Zbigniew Jagiełło.