Posłanka pisze do premiera, że budowlańcy wysyłając oferty do swoich klientów zaznaczają, że ceny mogą stracić ważność już po siedmiu dniach. To wszystko z powodu bardzo wysokiej inflacji na rynku materiałów budowlanych.
- Moi rozmówcy wskazują, że tylko do marca średnio o 30 tys. złotych wzrosła cena budowy domu o powierzchni 110 metrów kw. Jednak najgorsze jest to, iż każdy kolejny miesiąc przynosi coraz większy wzrost cen - pisze w swojej interpelacji do premiera posłanka Koalicji Obywatelskiej.
- W górę poszybowały ceny płyt OSB – o 14 proc., suchej zabudowy – o 11 proc., cementu i wapna – o 7 proc. - wylicza.
- Wzrost cen powoduje znaczne ograniczenie możliwości nabywczych obywateli, którzy nie czekając na obiecane im przez rząd mieszkania, postanowili wziąć sprawy rozwiązania ich problemów mieszkaniowych we własne ręce - komentuje.
I pyta premiera o konkrety: "czy podejmowane są jakieś kroki, które zmierzają do przeciwdziałania podwyżkom cen?" oraz "czy planowane jest uruchomienie jakichś programów pomocowych dla budujących domy jednorodzinne, które złagodzą im gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych?".
Czy koszty budowy domu faktycznie tak bardzo idą w górę? Eksperci wskazują, że wzrosty faktycznie są niezwykle wysokie. Chociażby w przypadku drewna budowlanego. Od stycznia ten materiał podrożał o ok. 30 proc.
- Drewno surowe w skupie w czerwcu zeszłego roku kosztowało 450-470 zł za metr sześcienny, a obecnie kosztuje już 560-600 za taki metr - mówi Mariusz Kurzac, dyrektor zarządzający firmy Cenatorium, która bada ceny na rynku nieruchomości.
Według ekspertów, na obniżki w najbliższym czasie raczej nie ma co liczyć, bo wysoka inflacja utrzymuje się w niemal wszystkich sektorach gospodarki. Według GUS w maju wyniosła ona o 4,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 roku.