Na stacji marketu Auchan w Poznaniu przy ulicy świętego Antoniego olej napędowy kosztuje w czwartek 4,91 zł za litr - podaje serwis cenypaliw.pl. W tymże Poznaniu na stacji Makro na Al. Solidarności trzeba wydać 4,92 zł. W Warszawie stacje obu wymienionych marketów też są najtańsze w mieście i liczą sobie po 4,99 zł za litr.
Jeśli chodzi o stacje sieciowe, to najtańsza jest BP w Warszawie na ulicy Wincentego, która liczy sobie 5,19 zł, a Orlen w Zielonej Górze 5,21 zł. Najwyraźniej największe sieci stacji potrzebują czasu, żeby przywyknąć do nowej sytuacji. A ta wskazuje na to, że powinno iść w dół.
Ceny na stacji Makro w Warszawie w Al. Jerozolimskich 6 czerwca 2019 r.
Zobacz też: Trefne paliwo z Rosji. Polscy kierowcy mają powody do obaw?
Spadają przecież ceny ropy na światowych giełdach. W ciągu ostatniego miesiąca europejska ropa zeszła w dół o 13 proc. W przeliczeniu kosztuje 1,43 zł za litr.
Za tym idą ceny hurtowe. W Orlenie spadły od końca kwietnia do czwartku o 34 gr za litr. Jeśli przemnożyć to przez krajowe zużycie paliw, które w tym roku może dojść do 35 mln m sześć. to mamy oszczędność dla całej gospodarki rzędu 12 mld zł. To aż 0,55 proc. krajowego PKB.
Złoty mocny
A to nie wszystko, co działa na korzyść naszych portfeli. Względem dolara umocnił się złoty. W ostatnim tygodniu o nawet 1,2 proc. A to dodatkowo obniża ceny importowanych towarów, w tym ropy.
Gwoli ścisłości, nie tyle złoty się umacniał, co dolar słabł. Amerykański bank centralny, czyli Rezerwa Federalna, daje coraz więcej sygnałów, że dalszych podwyżek stóp procentowych nie będzie, a mogą być nawet wyczekiwane przez prezydenta Trumpa obniżki. Ten ich chce, by zmniejszyć koszt obsługi olbrzymiego długu państwowego.
- W ostatnich tygodniach było sporo wypowiedzi, które negowały potrzebę podwyższania oprocentowania w Stanach, a z niektórych przebijał nawet ton "prozniżkowy" - informuje Tomasz Witczak, analityk FMCG.
Wygląda na to, że nacisk Trumpa zaczyna powoli przynosić skutek. To jedna ze spraw, za które możemy Trumpowi dziękować, jeśli chodzi o skuteczne zbicie cen paliw. Drugą jest główny powód spadków cen ropy, czyli wojna handlowa.
Trump odgradza się od Meksyku
Donald Trump cłami wyrównuje olbrzymi negatywny bilans handlowy, jaki Stany Zjednoczone mają od początku tego wieku, czyli od momentu, kiedy udział w światowej gospodarce zaczęły zwiększać Chiny.
Wojnę handlową USA toczą już nie tylko z Chinami, ale i z Meksykiem. Trumpa denerwuje, że sąsiad przepuszcza przez swój kraj emigrantów, którzy tłumnie walą z południa do Stanów Zjednoczonych, by nielegalnie przekroczyć granicę "ekonomicznego raju".
Budowanie ekonomicznych murów na granicach chwieje światowym wzrostem gospodarczym. A skoro wzrost ma się chwiać, to i spadnie popyt na paliwa. I w ten sposób dochodzimy do przyczyny spadku ich notowań.
Deficyt "never more"
Od połowy 1999 roku deficyt handlowy USA nie zszedł ani razu poniżej 20 mld dol. miesięcznie, a ostatnio przekraczał nawet 50 mld zł. Taka sytuacja nie może się długo utrzymać i prędzej czy później doprowadzi do zapaści i degradacji gospodarki. To było ćwiczone kiedyś przez Hiszpanię, która kupowała wszystko za złoto sprowadzone z Nowego Świata, a sama nie produkowała prawie nic. Teraz rolę złota przejął silny dolar.
Chińczycy trochę sami są sobie winni. Manipulowali walutami, chronili rodzimą własność przemysłu, utrudniając inwestycje zagraniczne. Do tego - według USA - kradli własność intelektualną. W ten sposób w końcu narazili się na gniew giganta. Trump realizuje doktrynę "America first" i chce zmniejszyć gigantyczny minus handlowy. Cła to silna broń, którą może wymierzyć we wszystkie kraje, które mają nadwyżki handlowe z USA.
Sprawa ceł dotyczy też Unii Europejskiej. W ubiegłym roku w marcu USA wprowadziły cła na stal i aluminium. Początkowo zawieszono je na produkty z UE, ale od czerwca ubiegłego roku weszły w życie. Rocznie Stany Zjednoczone importowały metale o wartości 50 mld dol. Zastosowano nieopodatkowane kontyngenty dla poszczególnych krajów, powyżej których liczone jest 25-procentowe cło.
Unia zareagowała kontr-cłami na soki owocowe, wieprzowinę, motocykle, dżinsy, burbon i setki innych produktów. Obowiązują od lipca ubiegłego roku.
MFW w kwietniowej prognozie ocenił, że światowa gospodarka spowolni wzrost do 3,3 proc., co jest prognozą o 0,4 pkt. proc. gorszą niż poprzednia i wynikiem o 0,3 pkt. proc. gorszym niż w ubiegłym roku. OECD daje światu szanse na wzrost o 3,18 proc., w porównaniu do 3,51 proc. w ubiegłym roku. Polska gospodarka też spowolni, ale w skali świata nawet przesuniemy się w górę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl