Raport Najwyższej Izby Kontroliszokuje. W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi dochodziło do regularnej transfuzji pieniędzy. Wydatki Centrum nijak miały się do działalności statutowej RCKiK.
Kontrolerzy sprawdzali sposób wydawania pieniędzy z środków publicznych, księgowość i udzielanie zamówień publicznych. We wszystkich obszarach działalność byłej dyrekcji NIK miała poważne zastrzeżenia. W efekcie zakończonej kontroli, w marcu dyrektor łódzkiego Centrum Krwiodawstwa stracił stanowisko.
Modne ciuchy, jako odzież robocza
Jednym z zarzutów NIK była niegospodarność władz Centrum Krwiodawstwa. Pieniądze wydawane były na prywatne potrzeby pracowników. Drogie buty, garnitury czy teczki były rozliczne jako odzież robocza Centrum Krowiasta.
"Z zestawień wydatków wynika, że sfinansowana ówczesnemu dyrektorowi przez Centrum teczka kosztowała prawie 1.5 tys. zł, buty prawie 400 zł, garnitur 750 zł. Główna księgowa otrzymała garsonkę za prawie 600 zł, teczkę za ponad 850 zł, marynarkę i spodnie za ponad 800 zł. Podobne wydatki, choć niższe, dotyczyły też dwóch kierowników i kilku pracowników" – czytamy w raporcie pokontrolnym NIK.
Tylko w latach 2012-2018 Centrum sfinansowało ze środków publicznych zakup odzieży dla jedenastu pracowników. W sumie wydano około 15 tys. zł.
Taksówka na sygnale
Kontrolerów NIK zaniepokoił również sposób wykorzystania przez władze RCKiK karetki do przewozu krwi. Okazało się, że od siedmiu lat karetka służyła zastępcy Dyrektora Centrum jako darmowy transport z domu do pracy i z powrotem.
Nie on jeden wykorzystywał uprzywilejowany pojazd do prywatnych celów. Przez cztery lata kierownik Działu Dawców i Pobierania korzystał z ambulansu do przejazdów z innego miejsca pracy do RCKiK – wynika z dokumentu NIK.
Karetka jeździła też na pocztę i po zakupy, mimo że Centrum dysponowało samochodami służbowymi.
"Nie jest możliwe dokładne określenie całkowitych kosztów poniesionych przez RCKiK na te cele, jednak Izba, na podstawie umów zawartych z wykonawcą usług transportowych oszacowała, że koszty te tylko w 2017 r. mogły wynieść ponad 25 tys. zł." – piszę kontrolerzy NIK.
Hurtowania leków bez recepty
Uprawnia Centrum do zakupu w hurtowniach farmaceutycznych leków do użytku placówki pracownicy wykorzystywali na własny użytek. Nie musieli nawet przedstawiać recept.
Dotyczyło to m. in. leków antykoncepcyjnych, psychotropowych, przeciwpadaczkowych, antybiotyków, silnych leków przeciwbólowych i sterydowych. Centrum płaciło za faktury, a pracownicy zwracali koszt zamówionych farmaceutyków.
Jak informuje NIK, taki proceder stanowi obejście rozporządzenia Ministra Zdrowia określającego wydawanie leków na receptę.
Doktorat dla dyrektora, dodatki dla pracowników
Okazało się, że z funduszy Centrum dyrektor zafundował sobie i jednemu z pracowników przewód doktorski.
"Zawarto stosowne umowy z Uniwersytetem Medycznym w Łodzi. RCKiK zobowiązało się pokryć koszty przewodów po 15 tys. zł za każdą osobę. Przelew miał nastąpić w terminie 14 dni od daty otrzymania rachunku. Rachunki nie wpłynęły, mimo to Centrum przelało na konto Uniwersytetu 30 tys. zł." – ujawnia NIK.
Z wyjaśnień księgowego Centrum wynika, że płatności dokonano na podstawie zaświadczeń Rady Wydziału Nauk o Zdrowiu UM o wszczęciu przewodów doktorskich oraz umów z Uniwersytetem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w umowie na mocy której Centrum skierowało Dyrektora na 3,5-letnie studia doktoranckie, zobowiązał się on przez okres 15 lat świadczyć pracę na rzecz RCKiK.
Kłopot w tym, że było to niemożliwe, gdyż dyrektor po obronie doktoratu byłby bliski wieku emerytalnego. Pieniądze wyciekały z Centrum Krwiodawstwa niczym z przeciętej aorty. Dyrektor swobodnie zmieniał sobie strukturę w RCKiK i lekką ręką wypłacał pracownikom dodatki dydaktycznych, czy kazał rozliczać delegacje służbowe.
Po zakończonej kontroli Minister Zdrowia odwołał dyrektora Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.