Fakt o prognozy dotyczące ceny pieczywa zapytał Stanisława Butke prezesa Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP. Rozmówca dziennika jest też właścicielem rodzinnej firmy z półwieczną tradycją.
Rozmowa jest pokłosiem szeroko komentowanego zdarzenia, o którym również pisaliśmy w money.pl. Mateusz Morawiecki podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu został zapytany o cenę bochenka chleba.
Premier odpowiadał 1,5 minuty, ale konkretnej kwoty nie podał. Na to pytanie odpowiedzieli natomiast użytkownicy Twittera, którzy przesyłają "paragony grozy" z piekarni. A jak sytuację ocenia Butka?
- Ceny już rosną z dnia na dzień i na pewno będą rosły - mówi dla "Faktu" prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP.
Jak przekonuje, wszyscy w branży są obecnie w bardzo trudnej sytuacji. Zdaniem Butki nie mają wyboru. Jeśli cen nie podniosą, mogą po prostu zbankrutować. Wszystko dlatego, że na bardzo wysokim poziomie są zarówno ceny energii, zboża i pracy.
Z wyliczeń Faktu wynika, że w listopadzie 2021 roku będziemy mieć chleb droższy o blisko 24 proc. (jedną czwartą) w porównaniu z okresem, gdy PIS obejmował władzę.
To ostrożne szacunki, bo według GUS ceny żywności rosną szybciej, niż wskaźnik ogólnej inflacji. W praktyce to oznacza to, że ceny pieczywa wzrosły w skali roku bardziej niż ceny wszystkich dóbr i usług konsumpcyjnych.
Z danych Faktu wynika, że za rządów PiS najbardziej wzrosła cena półkilogramowego bochenka chleba pszenno-żytniego. Według Dziedzinowej Bazy Wiedzy Cen (również przygotowywanej przez GUS) w listopadzie 2015 roku kosztował on średnio 2,20 zł, a w lipcu 2021 roku 3,14 zł. To wzrost aż o 42,7 proc.
W dodatku ceny zbóż rosły w tym czasie dużo wolniej niż ceny chleba. W momencie, gdy chleb podrożał o ponad 17 proc. cena 100 kg pszenicy wzrosła o 12 proc. (z 66,83 zł w 2015 roku do 74,86 zł w 2020). Z kolei ceny za 100 kg żyta wzrosły o 8 proc. (z 51,42 zł do 55,97 zł).