Prawie połowa polskiego importu gazu skroplonego pochodzi z Rosji. Choć wraz ze zbliżaniem się terminu wejścia embarga na jego dostawy Polska sukcesywnie przekierowuje kierunki dostaw, to wciąż Rosjanie pełnią istotną rolę na rynku.
Tymczasem jesteśmy w UE jednym z największych konsumentów LPG. Dla około 8 mln Polaków to ważne źródło energii. Dla 3 mln kierowców - paliwo do samochodów. Dla ponad 4,5 mln gospodarstw domowych źródło ciepła i energia dla kilkaset tysięcy przedsiębiorców i rolników.
Z danych za ubiegły rok wynika, że roczna konsumpcja LPG w Polsce wynosiła 2 500 tys. ton. Jednak krajowa produkcja tego gazu pokrywa niespełna piątą część zapotrzebowania. Konieczny jest więc import. W ubiegłym roku było to 2 625 tys. ton gazu.
Polska musi zmienić dostawcę LPG
Polska, choć jest największym odbiorcą rosyjskiego LPG, to sama zabiegała o to, aby objąć sankcjami również to paliwo. Ostatecznie w 12. pakiecie UE wprowadziła embargo z rocznym okresem zapadania. W efekcie tylko do 20 grudnia 2024 r. będzie można sprowadzać tańsze rosyjskie paliwo.
Według danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, w ubiegłym roku import LPG z Rosji w 2023 r. wyniósł 1,2 mln t. To 45,8 proc. dostaw. Dla porównania, import ze Szwecji stanowił 22,3 proc., z Wielkiej Brytanii - 4,6 proc., z Niderlandów - 4,5 proc., z USA - 4 proc.
Po wejściu w życie sankcji Polska będzie sprowadzać LNG z pozostałych kierunków. Problem polega na tym, że będzie to oznaczać wzrost cen, bo paliwo z Rosji było zwyczajnie tańsze i łatwo dostępne.
Ceny LPG już rosną
Wzrost cen już można zaobserwować na stacjach. LPG na części stacji zbliżają się już do psychologicznej granicy 3 zł za litr tego gazu. Ma to związek właśnie ze zwiększaniem się udziałów innych - droższych - dostawców. Po ustaniu dostaw ze Wschodu mogą skoczyć nawet o 20 proc.
W 2023 i 2024 r. cena hurtowa LPG z kierunków nierosyjskich była na poziomie o ok. 20 proc. wyższym, niż w przypadku gazu rosyjskiego. Udział Rosji w strukturze importu oscyluje od 2022 r. na poziomie 50 proc., stąd można przyjąć robocze założenie, że ceny gazu płynnego po zakończeniu dostaw z Rosji powinny wzrosnąć o 10-20 proc. - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Bartosz Kwiatkowski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego.
Jak potwierdza, proces ten już się zresztą dzieje. - Od lipca udział gazu rosyjskiego w dostawach do Polski zaczął spadać. W tym samym okresie rośnie import z Zachodu – z Norwegii, Wlk. Brytanii, a przede wszystkim z USA. Amerykanie produkują obecnie ok. 100 mln ton LPG rocznie, mniej więcej osiem razy więcej niż Rosja, i mają do dyspozycji nadwyżki produkcji. Zasadniczym wyzwaniem jest natomiast przywiezienie i rozładunek gazu amerykańskiego - podkreśla szef POGP.
Problem dotyczy wąskiego gardła, jakim są dostawy morskie poprzez brak przepustowości w terminalach, jak i ograniczenia kolejowe i logistyczne w kwestii dostaw z portów ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) przez Niemcy - więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Drożej zapłacą nie tylko kierowcy
Ceny LPG mają również znacznie dla 4,5 mln gospodarstw domowych. Jak pisaliśmy w money.pl, nieco ponad 10 proc. LPG przeznaczane jest na cele komunalne. Są to głównie domy zlokalizowane na terenach mniej zurbanizowanych, w mniejszych miejscowościach i wsiach.
- W 2023 r. w Polsce zarejestrowanych zbiorników było 140 tys., o 7 proc. więcej, niż rok wcześniej. Konsumenci cenią sobie walory użytkowe gazu płynnego i coraz częściej wybierają instalację gazową jako domowe źródło ciepła – według danych z programu Czyste Powietrze LPG konkuruje dziś przede wszystkim z peletem - przypomina Bartosz Kwiatkowski.
Jak jeszcze w lipcu zapowiadał Jakub Ruszel, dyrektor wykonawczy ds. zarządzania ryzykiem i zgodności w Orlenie, dostawy tego gazu do portu w Świnoujściu dla celów grzewczych czy przemysłowych będą traktowane priorytetowo i LPG na rynku nie zabraknie. Także grupa Unimot zabezpiecza swoje przyszłe dostawy za sprawą wynajętego portu Wilhelmshaven.
To jednak nie oznacza, że Polacy wykorzystujący LPG do ogrzewania nie odczują wzrostu cen. Jak tłumaczy nam dyrektor Kwiatkowski, ceny już rosną w związku z początkiem okresu grzewczego.
Jeśli weźmiemy pod uwagę początek sezonu grzewczego, czyli wzrost popytu, to łatwo zrozumieć obserwowany od końca września powolny wzrost cen LPG - zaznacza.
Choć do celów grzewczych wykorzystuje się inny rodzaj LPG, niż do transportu, to ceny wzrosną dla całego rynku – tak dla użytkowników paliwa grzewczego, jak i transportowego.
Jak wyjaśnia szef POPG, rynek grzewczy wykorzystuje czysty propan ze względu na warunki klimatyczne. Rynek transportowy korzystał historycznie przede wszystkim z miksu propanu i butanu pochodzenia rosyjskiego. Jednak - jak podkreśla Bartosz Kwiatkowski - może wykorzystywać ten sam gaz, który jest tankowany do zbiorników przydomowych.
Na różnicę w cenie między sektorem transportu i ogrzewania wpływają przede wszystkim uwarunkowania podatkowe. Według danych sektora paliwowego, w 2023 r. za 12 proc. ceny autogazu przy dystrybutorze odpowiadał podatek akcyzowy, z którego gaz dla celów grzewczych jest zwolniony – dlatego ten ostatni zawsze będzie tańszy, niż LPG tankowany na stacji paliw - tłumaczy dyrektor POGP.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl