Maliszewska odniosła się do sytuacji na rynku masła i reakcji rządu we wpisie na portalu LinkedIn.
"Temat masła zrobił się politycznym hitem do prześcigania się polityków w biegu na orientację, a raczej dezorientację, w sektorze mleczarskim. Trudno ocenić kto wygrywa, bo codziennie ktoś nowy wyskakuje z bardziej genialnym pomysłem" - wskazała dyrektor PIM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny masła? Oto prawdziwe problemy branży mleczarskiej
W ocenie Maliszewskiej stałby się przedświąteczny cud, gdyby politycy zaczęli interesować się prawdziwymi problemami sektora mleczarskiego. W dalszej części wpisu wymieniła cztery z nich.
"Od czasu pandemii domagamy się wprowadzenia sektora mleczarskiego do infrastruktury krytycznej, szczególnie po agresji Rosji na Ukrainę. I co? I nic - zero zainteresowania, więc jak zabraknie prądu lub przy cyberatakach cena masła nie będzie miała znaczenia, bo masła po prostu nie będzie" - zaznaczyła dyrektor.
Poza tym wskazała na konieczność uregulowania kwestii relacji między sieciami handlowymi a dostawcami.
"Wojna cenowa Biedronki i Lidla doprowadziła do totalnego bałaganu i rozchwiała rynki. Dlaczego żaden kolejny rząd i UOKiK nie zajął się do tej pory tym tematem? A może warto sprawdzić w jakich cenach kupują i w jakich sprzedają i która z sieci w tej wojence obu graczy bardziej rozwala rynek? To jest właśnie zadanie dla polityków!" - zwróciła uwagę.
Maliszewska przyznała, że na skutek kryzysu wywołanego "gigantycznymi cenami energii gazu" upadło wiele spółdzielni mleczarskich i gospodarstw mlecznych. "Nikt nie martwił się tematem" - oceniła.
Na koniec stwierdziła, że jest wiele tematów, "którymi musimy się zająć się na cito", ale nie są one aż tak medialne, jak ceny masła. "Niech mi ktoś wyjaśni gdzie są ci politycy, z którymi musimy pracować merytorycznie w zakresie systemu kaucyjnego, ROP, zrównoważonego rolnictwa, taksonomii?" - zapytała dyrektor PIM.
Rząd interweniuje na rynku masła
Ceny masła stały się jednym z głównych tematów w debacie publicznej w ubiegłym tygodniu, kiedy Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ogłosiła, że sprzeda około 1000 ton masła po cenie 28,38 zł/kg, czyli około 5,70 zł za kostkę (bez VAT). Jej zdaniem takie działanie "powinno przyczynić się do stabilizacji cen masła na rynku".
Rząd interweniuje ws. masła. Polacy znaleźli winnego
Premier Donald Tusk wyjaśnił, że interwencja na rynku masła ma utrudnić spekulację tym produktem i zapobiec dalszym podwyżkom jego cen przed świętami Bożego Narodzenia.
"Wydarzenie, którego na pewno nikt nie przewidział" - tak ten ruch skomentowali ekonomiści mBanku.
"Kompletnie nie rozumiem tego zamieszania z cenami masła. RARS uruchamia rezerwy, ludzie kochani. Ja parę dni temu kupiłem masło w promce po jakieś 5 zł przy zakupie trzech. Ile Wy tego masła jecie, że te ceny są taką tragedią? Ja to bym wolał tańszy kredyt, a to czy masło będzie po 5 czy 7 zł, to już mi większej różnicy nie robi" - stwierdził Radosław Karbowski, twórca "Skrótu politycznego".
O wpływ interwencji RARS na ceny masła był pytany wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. - Jestem przekonany, że już po prostu nie będzie też drożeć. W nowym roku zacznie tanieć" - ocenił w programie "Jeden na jeden" TVN24.
Jego zdaniem półtora roku temu mieliśmy dokładnie taką sytuację z cukrem. - Ludzie kupowali cukier na zapas, bali się. W dwa-trzy miesiące cukier potaniał, świat się nie zawalił. Tutaj będzie dokładnie tak samo i nie używajmy tematu masła jako tematu zastępczego - zaznaczył.