Analitycy banku PKO BP oszacowali, że w Polsce jest obecnie 1,2 mln mieszkań na wynajem. Przy założeniu zagęszczenia mieszkania na poziomie 2,7 osób, polski rynek najmu może zaspokoić potrzeby mieszkaniowe ponad 3,2 mln osób. Problem w tym, że w zasadzie ten zasób jest w dużej mierze wynajęty.
W marcu 2022 wraz z wybuchem wojny w Ukrainie doszło jednak do ujemnego szoku podażowego i dodatniego szoku popytowego. Właściciele wycofali dużą część zasobu z rynku, aby ulokować w nim uchodźców, co wsparł rządowy program pomocy finansowej dla przyjmujących uchodźców. Z drugiej strony, sami uchodźcy wygenerowali impuls popytowy na tym rynku - piszą eksperci PKO BP w analizie.
Mieszkań na wynajem w zasadzie nie ma
Dlatego też dostępność mieszkań na wynajem zdecydowanie się skurczyła. Najmocniej we Wrocławiu, w Krakowie, Gdańsku i Lublinie - o ponad 70 proc. W Warszawie - największym polskim rynku - oferta mieszkań na wynajem jest mniejsza o ponad połowę. "Sytuacja ta jest bezprecedensowa i znacząco odbiega od obserwowanych sezonowo wahań dostępności mieszkań na wynajem" - oceniają eksperci.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Z analizy wynika, że najszybciej znikają mieszkania wznoszone w okresie PRL. Najmniejszy ubytek natomiast dotyczy kamienic zlokalizowanych w centrach miast.
Według założeń PKP BP, odsetek mieszkań dostępnych na rynku najmu może być równy wskaźnikowi pustostanów na obszarach miejskich, który został oszacowany na 6 proc. To oznaczałoby, że wolne mieszkania mogłyby pomieścić około 200 tys. osób.
Szykuj portfel na droższy wynajem
Znikające błyskawicznie oferty oraz zwiększone zapotrzebowanie mogło doprowadzić do jednego - wzrostu cen mieszkań na wynajem.
Na rynkach o niższej płynności (Białystok, Bydgoszcz, Kielce, Opole) sytuacja szokowa doprowadziła do gwałtownych, nawet ponad 50-procentowych, wzrostów stawek wynajmu, zwłaszcza w mieszkaniach położonych w zabudowie wielkopłytowej. Na dużych i płynnych rynkach wzrost stawek, choć niższy, był również kilkudziesięcioprocentowy w ujęciu miesięcznym - piszą analitycy.
Jeśli chodzi o mieszkania w nowym budownictwie, to tutaj prym wiodą oferty krakowskie i wrocławskie. Za wynajem tego typu lokali w tych miastach chętni płacą średnio o 30 proc. więcej niż jeszcze w lutym. "Spośród miast o silnym napływie uchodźców względnie umiarkowane wzrosty stawek wynajmu odnotowaliśmy w Lublinie i Warszawie" - czytamy w raporcie PKO BP.
Coraz mniej Polaków może zaciągać kredyty
Analitycy zwracają uwagę, że wszystko to się dzieje w momencie, gdy Rada Polityki Pieniężnej regularnie podnosi stopy procentowe. RPP od października 2021 r. zmieniła front (w ostatnich dniach prof. Adam Glapiński podkreślał to słowami, że jest "jastrzębiem na czele jastrzębi") i podniosła referencyjną stopę procentową już sześciokrotnie łącznie o 340 pb - do poziomu 3,50 proc. Szykować się zresztą trzeba na kolejne podwyżki - prognozują eksperci PKO BP.
Wyższe stopy ograniczają zdolność kredytową Polaków. Sytuację pogarsza fakt, że dostępność mieszkań została zmniejszona wskutek zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego, dotyczące stosowania pięciopunktowego buforu na wzrost stóp procentowych przy wyliczaniu zdolności kredytowej.