Gdzie nie spojrzeć, ceny rosną. Kilka dni temu nawet ekonomistów zaskoczyła skala podwyżek w przypadku podstawowych towarów i usług konsumpcyjnych. Średnio ceny wzrosły w rok o 3,2 proc.
Niestety podobnie dzieje się na rynku mieszkań, choć z tą różnicą, że w przypadku codziennych zakupów przekłada się to na kilka złotych różnicy, a przy kupnie własnego "M" mowa o tysiącach złotych.
Z najnowszego raportu ekspertów portalu RynekPierwotny.pl, przygotowanego specjalnie dla money.pl, wynika, że w dwóch z sześciu badanych największych polskich miast, tylko w ciągu ostatniego miesiąca średnie stawki za metr kwadratowy nowych mieszkań od deweloperów wzrosły o 3,2 proc. A więc tyle samo, o ile wzrosły ceny w sklepach w ciągu roku.
Ponad 3-procentowe podwyżki cen mieszkań w marcu miały miejsce w Gdańsku i Wrocławiu oraz niespełna 2-procentowe w Łodzi. Mniejsze wzrosty stawek odnotowały: Kraków i Poznań. A jedynie w Warszawie minimalnie spadły.
- Wzrost cen o ponad 3 proc. można uznać za istotny statystycznie nawet w skali całego roku. Wszak gros prognoz na 2021 rok przewiduje wzrosty cen nowych mieszkań o około 5 proc. Tymczasem stawki bez problemu ulegają znaczącym zmianom zaledwie w okresie 4 tygodni - wskazuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Tłumaczy to nowo wprowadzanymi inwestycjami, które w skali poszczególnych miast potrafią znacząco zawyżać wcześniejsze statystyki dotyczące cen.
- W marcu w monitorowanych przez nas metropoliach do obrotu wprowadzono aż 3667 mieszkań, czyli o ponad 600 więcej niż miesiąc wcześniej i najwięcej od października ubiegłego roku - wylicza Jędrzyński.
Gdzie najmocniej wzrosły ceny?
Jednym z ciekawszych rynków mieszkaniowych jest Gdańsk. Na Pomorzu w ostatnich miesiącach ceny raczej miały tendencję do spadku, ale mocno zmieniło się to w marcu. Jednomiesięczny skok o prawie 300 zł na metrze kwadratowym sprawił, że ceny mieszkań są tam najwyższe od listopada. To już 9268 zł. Typowe mieszkanie o wielkości 58,6 metrów kosztuje więc prawie 533 tys. zł.
- Ponad 3-procentowe odreagowanie w marcu jest pokłosiem wprowadzenia dwóch inwestycji: Blue by Hanza oraz Bursztynowych Tarasów z cenami maksymalnymi przekraczającymi grubo ponad 11 tys. zł za metr kwadratowy. To ponad 20 proc. wyższe stawki od ostatniej średniej dla stolicy województwa pomorskiego - tłumaczy Jarosław Jędrzyński.
Podobnie jest we Wrocławiu, gdzie ofertę mieszkań wzbogacił drugi etap inwestycji Mikroapartamenty Ogrody Grabiszyńskie. Tego typu lokale zawsze kosztują ponadprzeciętnie w przeliczeniu na metr kwadratowy.
W całym Wrocławiu podbiło to średnie ceny metra do 9111 zł, a więc także o blisko 300 zł. Tak drogo w ostatnim półroczu jeszcze nie było. Przy zakupie mieszkania o powierzchni niecałych 54 metrów, trzeba się liczyć z koniecznością wydania około 486 tys. zł.
Dużo tańsza od Wrocławia i Gdańska jest Łódź, ale zmiany cen mogą niepokoić osoby zainteresowane zakupem własnego "M" w tym mieście.
- Łódź w kwestii rozwoju koniunktury rynku mieszkaniowego coraz bardziej przypomina "ziemię obiecaną". Po wzroście stawek w marcu o 1,7 proc. padł rekord blisko okrągłych 7 tys. zł. Jest to efekt wprowadzania inwestycji o coraz wyższym standardzie - zauważa ekspert rynku pierwotnego.
Mimo wszystko, ciągle w naszym zestawieniu Łódź jest jedynym miastem, gdzie na zakup typowego mieszkania wystarczy do 400 tys. zł.
W mniejszym stopniu podwyżki dotknęły Poznań, gdzie stawki są ciągle nieco niższe niż w końcówce ubiegłego roku. Metr kwadratowy jest tu o nieco ponad 700 zł droższy niż w Łodzi, co przekłada się na dodatkowe 90 tys. zł na mieszkaniu.
Warto jednak podkreślić, że w Poznaniu metraże są większe. Średnia to prawie 60 metrów wobec 55,5 w Łodzi.
Kraków bliżej stolicy
A co z najdroższymi miastami, czyli Warszawą i Krakowem?
- Dwa czołowe krajowe rynki nieruchomości, po rekordach z zeszłego miesiąca, nie poszły za ciosem. Jeżeli jednak pierwsze jaskółki wysokiego popytu na nowe mieszkania w roku bieżącym zostaną potwierdzone, dalsze utrzymanie cen w granicach obecnej kruchej stabilizacji już wkrótce zapewne stanie pod sporym znakiem zapytania - ocenia Jarosław Jędrzyński.
Strach pomyśleć jak wysoko mogłyby wzrosnąć stawki w kolejnej fali wzrostowej, skoro już teraz są pięciocyfrowe.
Niedawno granicę 10 tys. zł za metr przebił Kraków, a po marcowej delikatnej podwyżce jest to już 10159 zł. Tym samym 54-metrowe mieszkanie jest tu droższe niż typowe, większe o 4-5 metrów lokum w Gdańsku. Jest to już wydatek przekraczający grubo ponad pół miliona złotych.
Kraków zbliża się cenami do stolicy, która akurat w marcu odnotowała delikatny spadek stawek. Trudno jednak mówić o większej uldze dla przyszłych lokatorów, bo różnica to niecałe 70 zł. Za metr trzeba dać niemal 10,7 tys. zł, czyli za niecałe 61 metrów - 638 tys. zł.
Za tyle samo pieniędzy można kupić 69-metrowe mieszkanie w Gdańsku, 83 metry w Poznaniu i prawie 92 metry w Łodzi.
Każdy, kto myśli o przeprowadzce do stolicy, musi się liczyć z tym, że przy zarobkach na poziomie średniej krajowej (5569 zł brutto i 4015 zł na rękę) musiałby pracować na mieszkanie ponad 13 lat. I to przy założeniu, że cała wypłata miesiąc w miesiąc byłaby odkładana tylko na ten cel.