Zdaniem ekspertów ceny mieszkań spadają i w najbliższym czasie można spodziewać się jeszcze korekty cenowej w dół zarówno na rynku deweloperskim jak i wtórnym.
- Jeżeli jednak ktoś liczy, że ceny polecą na łeb na szyję i będzie można kupować lokale za pół ceny to niestety się nie doczeka – mówi Mirosław Król. Specjalista przyznaje jednak, że jest kilka symptomów, że rynek deweloperski przechodzi kryzys. – Wiele inwestycji zwolniło, liczą na to, że tendencja się odwróci i za kilka miesięcy znowu sprzedaż mieszkań ruszy. Dlatego deweloperom zależy, by inwestycje toczyły się wolniej, co pozwala na utrzymanie ceny metra kwadratowego – dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W grudniu 2022 roku ceny mieszkań minimalnie spadły w 14 z 16 miast wojewódzkich - wynika raportu Expandera i Rentier.io. To najpoważniejszy spadek statystyczny od ponad dekady. W ostatnich latach obserwowaliśmy tylko wzrosty cen mieszkań – często galopujące. Co ważne, spadek cen jest widoczny w porównaniu z cenami sprzed pół roku. Rok do roku nadal widzimy wzrosty, tyle że ich tempo jest mniejsze.
- Na rynku trwa wielkie wyczekiwanie. Właściciele mieszkań i deweloperzy czekają na odwrócenie złej koniunktury, a kupujący liczą na dalsze spadki cen. W żadnym mieście nie odnotowano jeszcze dwucyfrowego spadku cen i nie nastąpi to raczej w najbliższym czasie - zauważa Król.
Nowa taktyka deweloperów jest prosta: spowolnić inwestycje i poczekać na lepsza koniunkturę.
- Inni dywersyfikują działalność i zaczynają wynajmować mieszkania, które wcześniej były na sprzedaż. Taka sytuacja masowo ma miejsce w Poznaniu, Wrocławiu czy miastach typowo akademickich. To dla dewelopera szansa na przeczekanie gorszego czasu, zarobek i nie sprzedawanie mieszkania poniżej założeń finansowych – uważa ekspert.
Z jego obserwacji wynika, że wiele nowych mieszkań zniknęło z rynku. Powód? Deweloperzy, nie chcąc tracić, usuwają ofertę atrakcyjnych lokalizacji np. na najwyższych piętrach czy apartamentów premium, czekając aż skończą się spadki cen.
Pustostan to generator strat
Znacznie trudniejszą sytuację mają osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym. Tutaj spadek cen jest większy, a klienci są bardziej skłonni do negocjacji. Poza tym klienci obawiając się wzrostów kosztów remontów i odświeżenia mieszkania zwykle nie decydują się na mieszkania wybrakowane lub takie, które wymagają wielkich inwestycji.
- Mieszkania do remontu czy słabo zlokalizowane są w tym momencie niemal niesprzedawalne – mówi Mirosław Król. – Właściciele mieszkań, którzy chcą je szybko sprzedać zwykle zgadzają się na upusty. W dzisiejszych czasach pustostan to generator strat. Trudno go wynająć, a jednocześnie trzeba opłacać czynsz i część opłat energetycznych – dodaje ekspert.