Po 40 latach "cud Gierka" został pobity. W 2020 roku oddano do użytku 222 tys. mieszkań. To w połączeniu z kryzysem wywołanym koronawirusem mogłoby sugerować, że będą one tańsze. Początek nowego roku tego nie pokazuje.
- W styczniu we wszystkich badanych przez nas sześciu czołowych polskich miastach zanotowaliśmy wzrost średnich stawek cen za metr kwadratowy - wskazuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Jednak w pięciu przypadkach były to raczej kosmetyczne zmiany i nie przekroczyły wartości ułamka procenta. Wyjątkiem był Wrocław, gdzie stawki wzrosły o około 2 proc.
Ekspert ostrzega jednak, by nie ferować na tej podstawie wyroków. Nie oznacza to powrotu wyraźnych podwyżek cen na rynku nowych mieszkań. Bardziej prawdopodobna jest dalsza stabilizacja.
- Odczyt stawek ofertowych na koniec stycznia 2021 w najmniejszym stopniu nie zmienił obrazu rynku z ostatnich miesięcy. Oznacza to, że trend stabilizacji cen na krajowym pierwotnym rynku mieszkaniowym ma się coraz lepiej - podkreśla Jędrzyński.
Mieszkania z wyższej półki podbijają statystyki
Ekspert zauważa, że na początku roku nastąpiło wyraźne ożywienie pod względem nowej oferty mieszkań. Wylicza, że takich "wprowadzeń" było w sumie 2908, czyli około 20 proc. więcej niż w grudniu. I nie były to w większości byle jakie mieszkania.
- Gros tych wprowadzeń dotyczyło ofert stricte inwestycyjnych ze zdecydowanie wyższej półki i cenami znacznie powyżej obowiązujących średnich na monitorowanych rynkach - zaznacza ekspert RynekPierwotny.pl.
Czytaj więcej: Wykupują setkami "dziury w ziemi". Warszawa może być jak Berlin. To fatalna wieść dla wynajmujących
Jak tłumaczy, Wrocław zwyżkę średniej stawki zawdzięcza głównie wprowadzeniu inwestycji microHome Promenady, Warszawa inwestycji BOHEMA - Strefa Praga, natomiast Kraków inwestycji Zabłocie.
Tym samym wzbogacanie oferty mieszkaniami przeznaczonymi do zakupów inwestycyjnych, w bardzo dobrych lokalizacjach i o silnie wywindowanym standardzie, podbiło średnie ceny.
Ceny w miastach
O jakich dokładnie stawkach mowa? Z raportu przygotowanego dla money.pl wynika, że wspomniana już 2-procentowa podwyżka we Wrocławiu sprawiła, iż cena metra kwadratowego przekroczyła znowu granicę 9 tys. zł. To dokładnie 9012 zł wobec 8829 zł odnotowanych w grudniu.
Analizując średnie stawki metra kwadratowego z ostatnich sześciu miesięcy, można zauważyć stosunkowo nieduże wahania w granicach między 8700-9100 zł. To potwierdza tezę o stabilizacji na rynku.
Wrocławskie stawki zbliżyły się do gdańskich. Szczególnie, że na Pomorzu w ostatnim miesiącu ceny wzrosły o niecałe 0,5 proc. i dalej są o kilkaset złotych niższe po sporym zjeździe odnotowanym w listopadzie ubiegłego roku.
Za metr kwadratowy nowego mieszkania trzeba zapłacić w Gdańsku około 9117 zł. Biorąc pod uwagę, że średni metraż w tym mieście to 58,5, na własne
"M" trzeba zarezerwować około 533 tys. zł.
Tylko i wyłącznie przez statystycznie mniejsze mieszkania oferowane w Krakowie (54 metry kwadratowe), w stolicy Małopolski standardowy lokal kupimy taniej. Stawki są jednak wyraźnie wyższe. Zbliżają się do okrągłych 10 tys. zł za metr, choć ciągle ta granica nie została sforsowana.
A warto zauważyć, że jeszcze rok temu dopiero zbliżały się do 9 tys. zł.
Pięciocyfrowe liczby od dawna obowiązują w stolicy, która utrzymuje status najdroższego miasta pod względem nowych mieszkań. W styczniu za metr kwadratowy płaciło się średnio 10611 zł, czyli około 80 zł (+0,76 proc.) więcej niż w grudniu i blisko 800 zł więcej niż rok wcześniej.
Nie dość, że w Warszawie stawki są najwyższe, to jeszcze metrażem wyprzedza inne czołowe miasta. To już prawie 60 metrów kwadratowych. Tym samym zakup typowego mieszkania wiąże się z wydatkiem rzędu 626,5 tys. zł.
Przy średnich zarobkach w kraju na poziomie około 5,5 tys. zł brutto na rękę zostaje około 4 tys. zł. Gdyby przyjąć założenie, że całą pensję odkładamy na zakup mieszkania, na własne "M" w stolicy trzeba zbierać ponad 13 lat.
Gdzie po tańsze mieszkania?
Znacznie tańszy od opisywanych do tej pory miast jest Poznań. Mieszkanie 60-metrowe wyceniane w stolicy na 626 tys. zł, tu kosztuje około 465 tys. zł. W porównaniu z Wrocławiem można zaoszczędzić około 14 proc.
W styczniu średnia cena metra kwadratowego w Poznaniu wynosiła 7743 zł. W skali miesiąca stawka ta wzrosła o zaledwie 30 zł. Także w skali roku podwyżka jest stosunkowo najmniejsza z badanych miast - mowa o około 400 zł różnicy.
Płaski wykres cen z ostatniego półrocza wskazuje też na dużą stabilność rynku nieruchomości w Poznaniu. Niemal identycznie wygląda sytuacja w Łodzi, która w tym zestawieniu jest najtańsza.
W Łodzi przeciętne mieszkanie można kupić ciągle za mniej niż 400 tys. zł. Przy 57 metrach i średniej stawce na poziomie 6728 zł wychodzi nieco ponad 381 tys. zł.
W tej cenie we Wrocławiu czy Gdańsku (licząc według proporcji) do dyspozycji byłyby mieszkania wielkości około 42 metrów kwadratowych. Nie mówiąc o jeszcze mniejszych kawalerkach w Warszawie.