Ceny paliw są doskonałą przestrzenią do toczenia politycznych sporów. Rządzącym dostaje się od opozycji, gdy na stacjach jest drogo.
PiS z PO i PSL wymieniali się na tych pozycjach już kilka razy. Teraz to lider PSL i członkowie tego ugrupowania organizują akcje na stacjach Orlenu i mówią o drożyźnie. Władysław Kosiniak-Kamysz na Twitterze zamieścił zdjęcia z zestawieniem cen ze stacji Orlenu oraz z trzech innych, mających zachodnich właścicieli.
"Wychodzi na to, że Francuzi, Brytyjczycy czy Holendrzy nie zdzierają tak z polskich kierowców jak Daniel Obajtek" - napisał lider PSL.
Na tę akcję ludowców szybko odpowiedział wywołany do tablicy prezes koncernu. Jak zapewnił Daniel Obajtek, "paliwa w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie". Jak to rzeczywiście wygląda na naszym kontynencie?
Europejskie ceny
- Zestawiając wartość bezwzględną, to tak jest. Od co najmniej kilkunastu lat jesteśmy w dolnej części tabeli - mówi Jakub Bogucki z e-petrol.pl, zapytany o porównanie cen w Europie.
Jak wynika z aktualnego zestawienia e-petrol.pl, polska średnia cena na poziomie 5,49 zł pozwala nam zająć 6. miejsce pod względem najtańszej benzyny PB 95 w Europie. Najtaniej po przeliczeniu jest w Czarnogórze - 4,43 zł za litr. Nieco drożej w Słowenii - 4,55 zł, Kosowie - 4,75 zł, Bułgarii - 4,97 zł i Rumunii - 5,28 zł.
Drożej jest w pozostałych 24 państwach Europy, uwzględnionych w zestawieniu. W Austrii płacimy w przeliczeniu za litr benzyny PB 95 równowartość 5,84 zł, w Hiszpanii 6,37 zł, w Niemczech 6,78 zł, a w Holandii aż 8,60 zł.
To, że w Polsce paliwo można kupić za mniej, nie pokazuje jednak całej prawdy. W krajach zachodniej Europy średnie zarobki są bowiem wyższe niż w Polsce, a to diametralnie zmienia sytuację.
- Mamy jedną z niższych cen w Europie, ale też z reguły możemy kupić odpowiednio mniej paliwa niż w krajach z wysokimi cenami - mówi Urszula Cieślak z firmy analitycznej BM Reflex. Według jej analiz doskonale widać to m.in. na przykładzie pensji minimalnej w poszczególnych krajach.
Europejskie tankowanie
Polak za 2800 zł brutto może zatankować dziś ok. 510 litrów benzyny PB 95. Niemiec z pensją minimalną na poziomie 1614 euro kupi niemal dwa razy więcej, bo aż 1015 litrów. Choć za benzynę płaci więcej niż w Polsce, bo 1,59 euro czyli blisko 7 zł.
Więcej za minimalną (1024 euro) zatankuje też Hiszpan - 742 litrów, choć popularną PB 95 kupuje za 1,38 euro. Więcej do baku za minimalne wynagrodzenie naleje też Holender - 926 litrów. Mimo że przy cenie równiej w przeliczeniu 8,60 zł w skali Europy płaci najwięcej.
O ceny zapytaliśmy również Orlen. Koncern proponuje inną perspektywę. "Na przestrzeni ostatnich lat zdecydowanie rosła siła nabywcza Polaków - dziś w porównaniu do 2010 r., za średnią pensję w Polsce można kupić ok. 66 proc. więcej benzyny i ok. 60 proc. oleju napędowego. W tym samym okresie, Niemiec za swoją średnią pensję może kupić jedynie ok. 28 proc. benzyny i 23 proc. ON więcej. Słowak z kolei: 38 proc. benzyny oraz 44 proc. ON więcej" - czytamy w odpowiedzi.
Orlen przypomina również, że ceny paliw na stacjach zależą od wielu innych czynników makroekonomicznych, niezależnych od koncernów naftowych, jak choćby notowania giełdowe ropy, kursy walut.
Stacje konkurują lokalnie
A co z porównaniem z cenami na stacjach zachodnich koncernów i z tymi przy hipermarketach, na jakie pokusił się Władysław Kosiniak-Kamysz (w jego tweecie widzimy stacje należące do Auchan, BP i Shella)? Skąd różnica między nimi a Orlenem? Czy to zależy tylko od polityki polskiego giganta?
- Sieci przysklepowe z racji specyfiki mają trochę inną formułę działalności. Dla nich sprzedaż paliw jest dodatkiem do tego, co klient kupi w hipermarkecie. To swoisty wabik na klienta, który w ogóle nie wpływa na ceny na okolicznych stacjach. Tak się już utarło, że tam najtaniej i nikt z tym nie konkuruje - mówi Jakub Bogucki z e-petrol, komentując cenę na stacji przy sklepie Auchan.
- Stacje przy marketach mają też zupełnie inne kontrakty, bo sprzedają bardzo duże ilości paliwa. Zapewniają sobie w ten sposób spore rabaty, a koszty obsługi też nie są tak duże, jak na stacjach, gdzie można kupić dużo więcej niż paliwo. Dlatego zawsze będą one najtańsze - dodaje Urszula Cieślak.
Eksperci podkreślają też, że trzeba uważać z zestawianiem cen rożnych stacji z dużych miast. Często znaczące różnice dotyczą nawet tej samej sieci. Dlaczego? Dlatego że koncerny paliwowe prowadzą bardzo przemyślaną politykę handlową. Tam, gdzie ich stacja nie ma w pobliżu konkurencji, dają ceny wyższe, a obniżają je tam, gdzie w sąsiedztwie są stacje innych koncernów. Czyli tam, gdzie po sąsiedzku jest konkurencja.
Trzeba też pamiętać, że niektóre stacje wyglądają jak firmowe, ale ich właścicielem może być franczyzobiorca. - W przypadku franczyzy, inaczej niż na stacjach właścicielskich, istnieje większa swoboda co do obniżek lub podwyżek cen. Dlatego czasem dwa skrzyżowania dalej na stacji z tym samym logo mamy zupełnie inne ceny - mówi ekspert e-petrol.
Benzyna za 6 zł?
Zgadza się z nim Urszula Cieślak. - Lokalne uwarunkowania mogą zaskakiwać - przekonuje. - W dużym mieście różnice cen na stacjach tego samego koncernu sięgają 10-20 gr.
Z tych lokalnych uwarunkowań wynika również, że są już stacje w Polsce, gdzie za paliwo płacimy ponad 6 zł. Najczęściej jednak, jak już pisaliśmy w money.pl, dotyczy to paliw uszlachetnianych 98, choć zdarzają się też takie ceny za wersję 95-oktanową.
Teraz pozostaje jeszcze pytanie, czy fakt, że najwięksi dostawcy ropy naftowej nie porozumieli się w sprawie wydobycia, oznacza, że "szóstka" z przodu przy cenie paliw pojawi się w całym kraju. Po opublikowaniu tej informacji ceny ropy z miejsca skoczyły o około 2 proc. do 77 dol za baryłkę. Tak drogo nie było od 2014 roku.
- Jest to impuls do podwyżek, ale ceny benzyny nie wzrosną do 6 zł, jeśli ropa nie przebije poziomu ok. 90 dol. za baryłkę. OPEC może tylko przekładać w czasie decyzję o zwiększeniu produkcji. Możliwe, że zrobi to na przykład za miesiąc. Wtedy jesienią możemy się od tych 6 zł oddalić - podsumowuje Cieślak.