W ubiegłym tygodniu GUS podał, że inflacja w kwietniu wzrosła o 4,3 proc. w porównaniu z kwietniem ubiegłego roku. Wzrost średniego poziomu cen dóbr i usług konsumpcyjnych w Polsce okazał się zatem dużo większy, niż oczekiwali ekonomiści.
Inflacja, która w Polsce jest najwyższa w Unii Europejskiej, znalazła się w centrum uwagi ekonomistów oraz inwestorów i rozpaliła dyskusję na temat prawie zerowych stóp procentowych, które napędzają wzrost cen.
W poniedziałek NBP podał natomiast, że inflacja bazowa w kwietniu utrzymała się na poziomie z marca i wyniosła 3,9 proc. rok do roku. Inflacja bazowa to inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii. Wskaźnik ten pokazuje tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ.
Ceny energii, w tym paliw, są bowiem ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych. Ceny żywności z kolei w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym.
"Inflacja ogółem, napędzana m.in. inflacją bazową, będzie utrzymywać się na podwyższonym poziomie jeszcze długo. Nie spodziewamy się, by trwale zeszła znacząco poniżej 4 proc. w najbliższych 2 latach" – oceniają ekonomiści mBanku.
Dodają, że wprawdzie przed nami okres łagodnego wyhamowania inflacji bazowej, jednak mimo to, będzie ona wciąż na wysokich poziomach i nie będzie miała wiele miejsca na cykliczne spadki - mniej więcej w ich miejsce pojawi się szok związany z dużym popytem i otwieraniem gospodarki, a później wkroczymy w terytorium silnego, systematycznego wzrostu gospodarczego.
Czy Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zareaguje i podniesie stopy procentowe? Ekonomiści nie mają wątpliwości – stanie się to dopiero w połowie 2022 roku.
Polski Ład przyniesie wzrost inflacji
Presji na wzrost cen w Polsce będą dodatkowo sprzyjać zmiany, jakie PiS zapowiedziało w sobotę. Zmiany w podatkach zawarte w Polskim Ładzie będą oddziaływać w kierunku podniesienia dochodów osób gorzej zarabiających kosztem zmniejszenia dochodów osób bogatszych, co napędzi konsumpcję i wzrost gospodarczy.
Choć na razie trudno o dokładne obliczenia, ekonomiści spodziewają się, że Polski Ład da spory impuls popytowy, który przyniesie silniejszy wzrost inflacji w latach 2022-2023.
"Program ma oczywiście szereg elementów podażowych (inwestycje, służba zdrowia, aktywność zawodowa, dzietność), ale z dzisiejszego punktu widzenia efekty tych programów są mniej istotne (bardziej niepewne) niż szybkie skutki popytowe” – oceniają ekonomiści mBanku.
"Ta nierównowaga będzie w krótkim terminie sprzyjać realizacji wyższej ścieżki PKB, ale wzrośnie też presja inflacyjna" - dodają.
Zdaniem ekonomistów ING Banku Śląskiego, propozycje zawarte w Polskim Ładzie mogą utrwalić proinflacyjną strukturę wzrostu gospodarczego w Polsce. "Nowy program wygeneruje duży impuls popytowy, z drugiej strony obawiamy się negatywnego wpływu na skłonność do inwestowania. To utrwalenie proinflacyjnej struktury wzrostu PKB w Polsce" - napisali w analizie.
Najważniejsze założenia Polskiego Ładu to zwiększenie wydatków na służbę zdrowia do 7 proc. PKB w ciągu 6 lat, zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, podniesienie II progu podatkowego z 85 tys. do 120 tys. zł, dodatek 12 tys. zł na drugie dziecko, emerytura do 2500 zł bez podatku, zapewnienie przez państwo do 100 tys. zł wkładu własnego na kredyt mieszkaniowy, pozwolenie na budowę domów do 70 m kw. na podstawie zgłoszenia, umorzenie kredytów mieszkaniowych do 150 tys. zł w zależności od liczby dzieci w rodzinie, inwestycje warte w ciągu 5-7 lat ok. 650 mld zł, zakończenie do 2030-2031 r. całej siatki dróg ekspresowych i autostrad, zrównanie dopłat dla rolników do średniej unijnej oraz inwestycje w obszarze klimatu.