Według nowego, poselskiego projektu ustawy zniknąć mają zapisy, mówiące, że dystrybutorzy i operator przesyłowy (a więc nie tylko ci, którzy oferują prąd odbiorcy końcowemu) również mają w 2019 r. stosować stawki swoich opłat na poziomie obowiązującym 31 grudnia 2018 r.
Zmiana wynika z wynika z tego, że powyższy zapis zbyt mocno ingerował w uprawnienia Urzędu Regulacji Energetyki (URE), wyrażonych przez przedstawicieli Komisji Europejskiej oraz URE.
Wątpliwości były na tyle duże, że minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział pod koniec stycznia, że zamierza w tej sprawie "zrobić krok w tył". Pisaliśmy o tym w money.pl.
Projekt (co ciekawe, nie ministerialny a poselski) złożony w poniedziałek w Sejmie przewiduje, że ceny i stawki na 2019 r. zostaną ustalone w wysokości cen stosowanych w 31 grudnia 2018 r. (ustalonych w taryfie zatwierdzonej przez prezesa URE) lub nie wyższej niż ceny i stawki opłat za energię elektryczną stosowane dla odbiorcy końcowego w dniu 30 czerwca 2018 r., jeśli były ustalone w inny sposób.
Autorzy projektu chcą, by przepisami objęte były wszystkie umowy, również te zawierane w formie przetargu lub indywidualnych negocjacji.
Zaproponowano również, by obowiązek zmiany umów w stosunku do cenników energii elektrycznej był realizowany nie później niż w terminie 30 dni od dnia wejścia w życie rozporządzenia.
Twórcy ustawy chcą również umożliwienia ubiegania się o wypłatę kwoty różnicy cen przez odbiorców końcowych energii elektrycznej, kupujących energię elektryczną na własny użytek, którzy kupują energię na własną rękę na przykład na Towarowej Giełdzie Energii.
Zaproponowano tez dodanie artykułu, zgodnie z którym wnioski o wypłatę kwoty różnicy ceny po raz pierwszy będą mogły być złożone po dniu 31 marca 2019 r.
Projekt w Sejmie złożyła grupa posłów. Wnioskondawcą jest Maciej Małecki, parlamentarzysta z ramienia PiS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl