Które źródło produkcji energii jest tańsze? To, które konsumentom pozwala na kupno tańszego prądu, to chyba oczywiste. Jeśli przyjąć to za główną definicję, to można śmiało powiedzieć, że węgiel należy do najtańszych surowców.
Skąd takie wnioski? Mimo ostatnio coraz większych pieniędzy płaconych przez elektrownie za prawa do emisji CO2, ceny prądu w Polsce należą wciąż do najniższych w Europie. Natomiast te z "atomowej" Francji, czy z "zielonej" Hiszpanii są na drugiej stronie skali.
Zobacz też: Po uwolnieniu cen prądu wzrost kosztów nawet o połowę
To pokazuje zestawienie Eurostatu cen prądu dla gospodarstw domowych i przemysłu w Europie. Według przedstawionych danych, średnia cena kilowatogodziny energii elektrycznej dla konsumentów wyniosła w Polsce w drugiej połowie ubiegłego roku 60 groszy, z uwzględnieniem wszystkich podatków i opłat. Elektrownie biorą z tego za jedną kilowatogodzinę 38 groszy - reszta trafia do państwa. W przeliczeniu na wspólną walutę 38 groszy to niecałe 9 eurocentów.
Drogo to czy tanio, to zależy od porównania. Najtaniej mają odbiorcy na Ukrainie, gdzie nie przejmują się emisją dwutlenku węgla i płaceniem za nią, a i wiatraków wiele tam nie uświadczysz. Elektrownie węglowe i węglowo-gazowe dają tam 58 proc. energii elektrycznej, atomowe 29 proc., a hydroelektrownie 12 proc. Konsumenci płacą zaledwie 3 eurocenty za 1 kWh.
Drugi najtańszy prąd w Europie ma Serbia, gdzie 1 kWh kosztuje 5 eurocentów. W Unii, w której elektrownie węglowe muszą płacić drakońskie pieniądze za emisję dwutlenku węgla - w środę było to ponad 25 euro za tonę tego gazu - oraz każde państwo musi instalować drogie moce energetyki odnawialnej, najtańszy prąd dla konsumentów ma Bułgaria (połowa energii z węgla, a 35 proc. z atomu) gdzie płaci się o 6 proc. mniej niż w Polsce. Potem jest Słowacja (o 4,5 proc. taniej) i Węgry (1 proc. taniej). Polska jest na czwartym miejscu w UE.
Firmy mają u nas tani prąd
To jeśli chodzi o prąd dla gospodarstw domowych. A jak wyglądają ceny dla firm? Tu prezentujemy się jeszcze lepiej na tle Europy.
Od firm elektrownie pobierają u nas 6,5 eurocenta za kilowatogodzinę bez podatków. To szósta najniższa cena w całej Europie, a trzecia w Unii Europejskiej. Po Finlandii i Holandii. W Finlandii ceny dla firm są o 2 proc. niższe niż w Polsce, a w Holandii o 4 proc. Średnia unijna jest jednak o aż 23 proc. wyższa niż w Polsce.
Jeśli wyliczyć średnią cenę (bez podatków) prądu dla gospodarstw domowych i firm, to w UE tańsza od Polski jest tylko Litwa, z tym że ich przewaga jest niewielka, rzędu 0,3 proc. Litwa energię głównie importuje (aż 70 proc. zużycia to import) ze Szwecji. Szwedzkie elektrownie liczą swoim obywatelom drogo za energię, ale najwyraźniej gdy eksportują nadwyżki, to cena radykalnie spada.
Wniosek z powyższych danych? Nawet mimo horrendalnych opłat za CO2 - Polska emituje 407 mln ton rocznie, a cena uprawnień to obecnie 25 euro za tonę (część uprawnień dostajemy za darmo, inaczej płacilibyśmy 10 mld euro rocznie) - najwyraźniej wciąż opłaca się utrzymywać węgiel jako surowiec w elektrowniach. Te, choć płacą za uprawnienia grube miliony, to i tak potrafią zaoferować tani prąd i jeszcze na tym zarabiać. Tak, by być w stanie stawiać nowe moce i odnawiać przestarzałe bloki, a czasem nawet wypłacić dywidendę akcjonariuszom. Od 2013-2017 8,6 mld zł poszło z elektrowni na dywidendy.
Dla porównania, nastawiona na energię atomową Francja za 1 kWh prądu każe sobie płacić o 31 proc. więcej niż w Polsce gospodarstwom domowym i o 20 proc. więcej firmom. Hiszpania, która planuje niedługo całkiem przejść na energię odnawialną (duże hydroelektrownie dają stabilność dostaw energii) liczy sobie o aż 94 proc. drożej za energię dla firm i o 119 proc. więcej od gospodarstw domowych. Można przyjąć, że OZE o tyle są mniej więcej droższe od innych źródeł energii.
Niemcy zlikwidowali całkiem energetykę atomową i teraz likwidują węglową, nastawiając się na gaz (patrz: Nord Stream) i OZE. O ile gaz ma być surowcem przyszłości dla energetyki, bo jest równie efektywny (jeśli chodzi o budowę bloków energetycznych i późniejszą eksploatację) jak węgiel, a daje o połowę niższą emisję CO2, to OZE najwyraźniej ją obciąża. Tak wnioskować można z ceny prądu w Niemczech, które są o 20 proc. wyższe dla gospodarstw domowych niż w Polsce, a o aż 55 proc. dla firm.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl