Morawiecki, który był gościem RMF FM, był pytany, czy Polacy mogą spać spokojnie, jeśli chodzi o ceny energii w 2020 roku. W tym roku ceny zostały bowiem zamrożone i eksperci ostrzegają, że w przyszłym może się to odbić dużymi wzrostami.
- Po pierwsze mamy jedną z najtańszych cen prądu w UE. Punkt drugi: prąd staje się droższy na skutek polityki UE, ceny prądu rosną we wszystkich krajach. Punkt trzeci: my ze strony państwa polskiego obniżyliśmy akcyzę i opłatę przejściową - odpowiedział premier.
Jak dodał, teraz spółki energetyczne wysłali wnioski o ustalenie taryf na przyszły rok do Urzędu Regulacji Energetyki i to ten urząd ostatecznie zdecyduje, ile będziemy płacić za rok.
- O co zawnioskowały spółki, tego nie wiem - przyznał. - Teraz będziemy czekali na to, co powie regulator. Mam nadzieję, że uda się wypracować mechanizm, który pozwoli na brak podwyżek dla gospodarstw domowych - dodał.
Premier pochwalił się też, że w rząd zapowiedział rok temu brak podwyżek w tym roku, a ostatecznie mamy nawet obniżki.
Przypomnijmy, że zamrożenie cen prądu dotyczy gospodarstw domowych i małych i średnich przedsiębiorstw. Dla dużych tegoroczny wzrost cen energii to duży koszt.
Jeszcze w czwartek premier Morawiecki mówił, że "zrobi wszystko, żeby ceny były jak najbardziej korzystne", ale wszystko zależy od "niezależnego regulatora".
Rzecznik rządu Piotr Muller mówił natomiast, że żadnych planów "mrożenia cen prądu" władza na razie nie ma.
Za ceny prądu odpowiada wicepremier Jacek Sasin. W poniedziałek rano mówił w RMF FM, że podwyżek dla gospodarstw domowych nie będzie, ale firmy na rekompensaty nie mają co liczyć.
Tego samego dnia po południu ten sam Sasin mówił już, że "będzie rozmawiał z prezesami koncernów energetycznych o łagodzeniu podwyżek". Po tym, jak koncerny energetyczne we wnioskach zaproponowały ceny wyższe o 20-40 proc.
Rafał Zasuń, ekspert portalu WysokieNapiecie.pl, mówił w czwartkowej rozmowie z money.pl, że ceny wzrosną, bo muszą wzrosnąć. - Skoro na rynku hurtowym jest drożej, to tak samo musi być w detalu - tłumaczył.
Jak podkreśla, wnioski koncernów do URE zakładały podwyżki rzędu 20-40 proc., ale Urząd może je znacząco obniżyć. - Jestem przekonany, że skończy się znacznie niższym wzrostem cen niż chciałyby spółki energetyczne - mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl