Czynsze najmu mieszkań w dużych miastach już w październiku 2021 r. przekroczyły symboliczną granicę. "Jest już drożej niż przed epidemią" – stwierdza we wtorkowej analizie główny analityk HRE Investments Bartosz Turek. W porównaniu ze stanem z grudnia 2019 r., gdy za wynajem płacono najwięcej, stawki są przeciętnie o 2 proc. wyższe – wynika z szacunków HRE.
Mieszkania na wynajem. W dużych miastach ogłoszenia znikają
Są co najmniej cztery powody takich wzrostów: powroty rodaków z zagranicy, napływ imigrantów (głównie z Ukrainy, ale i Białorusi), powrót studentów na uczelnie oraz pracowników do biur. To one spowodowały, że ogłoszenia właścicieli mieszkań na wynajem zaczęły znikać.
Dziś jest ich nawet o połowę mniej niż przed rokiem. Wraz z tym stawki czynszu znowu poszły w górę i to znacząco — wskazują eksperci.
Od stycznia do listopada 2021 r. stawki poszły w górę o ponad 10 proc. Jeśli ten trend w kolejnych miesiącach się utrzyma, to przeciętne stawki mogą być nawet o około 15 proc. wyższe niż przed rokiem.
Wyższe stawki za wynajem mogą też wynikać z tego, że wielu właścicieli wykorzystało epidemię, by zainwestować w wynajmowane lokale. "Do tego z rynku szybko znikają tańsze mieszkania, a więc średnia wyciągnięta z ofert pozbawionych najtańszych propozycji (...) jest wyższa" - zauważają eksperci HRE.
Czytaj także: Hałasujące dzieci? W Niemczech można stracić mieszkanie
Bartosz Turek prognozuje, że stawki czynszu będą rosły.
Szczególnie jest to możliwe, jeśli rząd powstrzyma się od drakońskich form walki z epidemią, takich jak zamykanie uczelni, siłowni, basenów, kin czy restauracji — uważa analityk.
Wynajem w Polsce. Imigracja przekłada się na wyższy popyt
Turek zwraca też uwagę, że niepokoje za wschodnią granicą sprzyjają imigracji do Polski, a ta wprost przekłada się na wyższy popyt na najem — imigranci przynajmniej w pierwszych latach pobytu przeważnie najpierw korzystają z oferty rynku najmu.
Według HRE wzrost stawek czynszów będzie też wynikał wprost ze wzmożonej inflacji. Analitycy zwracają uwagę, że właściciele co do zasady przerzucają na najemców rosnące koszty utrzymania nieruchomości – opłaty za ogrzewanie, prąd czy wywóz śmieci.
Natomiast ci właściciele mieszkań, którzy płacą raty, też mogą przerzucić część ich wzrostu na najemców. Przez ostatnie miesiące przeciętny złotowy kredyt zdrożał już (lub lada moment zdrożeje) o ok. 25 proc., "a prognozy sugerują, że podwyżki finalnie mogą dojść w okolice 40 proc." – wskazują eksperci HRE.
Polski Ład, czyli ryczałt zamiast podatku od dochodu
Eksperci przewidują, że w najemców uderzy też wyższe opodatkowanie w ramach Polskiego Ładu. Chodzi o konieczność płacenia przez właścicieli mieszkań na wynajem ryczałtu od przychodów z wynajmu zamiast podatku od dochodu.
"To duża zmiana, bo wielu właścicieli mieszkań na wynajem w Polsce legalnie przez lata nie płaciła podatków od dochodów, korzystając z dobrodziejstw amortyzacji" - zauważa Turek. Przypomina, że dziś częściowo jest to niemożliwe, bo przepisy przejściowe pozwalają jedynie utrzymać dotychczasową formę rozliczenia w 2022 r. tylko tym, którzy rozliczali się tak dotychczas.
"Właściciele nie wezmą tego dodatkowego kosztu w całości na siebie. Przynajmniej częściowo będą nim chcieli obciążyć najemców, co powinno być szczególnie proste, jeśli faktycznie chętnych na najem w 2022 r. nie będzie brakowało" – wskazuje.