"Przy 4-osobowej rodzinie, która nie segreguje odpadów, miesięczna opłata za wywóz śmieci wzrosła z 72 zł do 216 zł miesięcznie" - oburza się pan Michał, mieszkaniec Józefosławia w gminie Piaseczno. To niejedyny nasz czytelnik, którego zdenerwowały drastyczne podwyżki.
Warszawa ogłosiła 4 września przetarg na usuwanie odpadów, dzieląc zamówienie na 18 zadań według dzielnic. Termin składania wniosków kończy się 12 września. Wkrótce mieszkańcy stolicy powinni dowiedzieć się, o ile więcej będą płacić.
Dlaczego ma być drożej? Głównym powodem są nowe wymagania unijne co do poziomu recyklingu, które zaczną obowiązywać od przyszłego roku. Przetwarzanie odpadów komunalnych będzie musiało sięgnąć 50 proc. W ubiegłym roku w Polsce do recyklingu trafiało według danych Eurostatu tylko 33,8 proc. śmieci. Wskaźnik z roku na rok rósł, ale to za mało i musimy szybko nadrabiać.
Zobacz też: Opłaty za wywóz śmieci spadną za kilka miesięcy. Ważna deklaracja ministra
Dlaczego jednak ceny rosną tak szybko? Poza efektem regulacji unijnych powodem jest brak konkurencji w przetargach, które organizują gminy. Od lipca 2013 roku to one wybierają dla nas firmy gospodarujące odpadami, a nie my sami. W rezultacie mamy wybór na zasadzie: jeśli chcesz mniej płacić za śmieci, to możesz się przeprowadzić. Albo inaczej głosować w przyszłych wyborach.
- W ciągu ostatnich dwóch lat w ponad połowie gmin miejskich o zamówienie ubiegał się tylko jeden przedsiębiorca. Jednocześnie widać, że tam, gdzie o kontrakt z gminą walczy większa liczba firm, mieszkańcy płacą mniej za odbiór śmieci - powiedział Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, które wszczęło postępowanie w sprawie. - W 2011 r., przed zmianami, tylko w 8 proc. tych gmin usługi świadczył jeden podmiot - dodał.
Postanowiliśmy w money.pl sprawdzić, kto już dobrze zarabia na wywózce śmieci, a po podwyżkach będzie zarabiać prawdopodobnie jeszcze lepiej. W tym celu przegrześledziliśmy raporty w krajowym Rejestrze Sądowym z wynikami za lata 2016-2018.
Niemieckie firmy na czele
Widać w nich, że biznes śmieciowy, mimo wzrostu cen i przychodów, nadal nie jest łatwy. Na przykład należące do miasta warszawskie MPO w ubiegłym roku straciło aż 92 mln zł, choć przychody były znacząco wyższe. Bardzo dobrze radzą sobie na rynku natomiast dwie prywatne niemieckie firmy: Remondis i Alba.
Było nie było, nasz zachodni sąsiad stworzył gigantyczny system recyklingu - zagospodarowują aż 98,5 proc. swoich śmieci, a i śmiecą o wiele więcej niż Polacy. Była dzięki temu szansa, by zrodziły się też duże specjalistyczne firmy, które potrafią obsługiwać ten rodzaj działalności. Dawno wyszły poza granicę swojej ojczyzny, trafiając m.in. do Polski.
Remondis jest obecnie wiceliderem tego rodzaju usług w naszym kraju i w ubiegłym roku wykazał rekordowe przychody 462 mln zł. Zysk netto spadł do 38 mln zł, ale nadal rentowność netto jest wysoka i wynosi 8,2 proc. W ubiegłych latach była na o wiele wyższym poziomie - aż 15 i 16 proc. To bardzo wysokie wskaźniki.
Remondis wygrał w ostatnich tygodniach przetargi w Sosnowcu, Świnoujściu i Otmuchowie. W obu pierwszych przypadkach był jedynym startującym. W Otmuchowie opolski oddział Remondis musiał zmierzyć się z dwoma innymi firmami i też wygrał, choć zaoferował cenę o 2,5 mln zł wyższą niż pierwotnie zaplanowała gmina.
Świetnie radzi sobie też krajowy lider - Alba z Dąbrowy Górniczej, należąca do Alba Group. Nie jest co prawda aż tak dochodowa jak Remondis, ale jej zyski z roku na rok rosną i w ubiegłym doszły do 27,6 mln zł netto (suma dla Alba Polska, WPO Alba z Wrocławia i innych spółek holdingu). Daje to wysoką 5,4-procentową rentowność netto.
Firma wygrywa przetargi głównie we Wrocławiu i jego okolicach. W lipcu zgarnęła zamówienie w Będzinie za 1,8 mln zł, startując we współpracy z Interpromeksem. Bez konkurencji.
Nie wszystkim idzie dobrze
Gorzej ostatnio szło francuskiemu Suezowi. Jeszcze w 2016 roku zarabiał porządne pieniądze, ale w ubiegłym roku była strata. Firma obsługuje m.in. Gdańsk, Szczecin, Płock i Warszawę.
Ze strat powoli wychodzi natomiast FBSerwis, należący do Budimeksu, kontrolowanego przez hiszpański Ferrovial. Kilka lat temu przejął firmę Trans-Formers. Świadczy usługi m.in. w Wałbrzychu, Krośnie i Łodzi.
Coraz bardziej na minusie jest luksemburski Eneris, grupa kontrolowana przez Artura Delę, przedsiębiorcę pochodzącego z Polski, rezydenta Szwajcarii. Skupował w ostatnich latach zakłady przetwarzania odpadów oraz zakłady oczyszczania, m.in. dużą spółkę Veolia Usługi dla Środowiska. We wrześniu ma przejąć firmę Onico, która dostarcza paliwa do stacji benzynowych. Obsługę odpadów świadczy m.in. w Płocku i Gorzowie Wielkopolskim. Ostatnie przetargi w Płocku wygrywa jednak z ceną znacznie przewyższającą cenę szacowaną przez miasto, czyli dla firmy powinno być lepiej, a dla mieszkańców gorzej.
Ale nikt nie przebił stratami warszawskiego MPO. 2018 rok jest drugim z rzędu na minusie - i to bardzo dużym minusie, bo aż 92 mln zł. Dużo lepiej radzi sobie jego krakowski odpowiednik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl