Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) od 25 lat prowadzi obsługę różnorodnych funduszy. W ostatnich latach jednak nastąpiło radykalne przyspieszenie w tworzeniu nowych funduszy, w których rząd PiS się niejako wyspecjalizował. Dzięki temu wypchnął miliardy złotych poza budżet, na papierze mógł pokazać mniejszą dziurę budżetową oraz pozbawił parlament możliwości sprawdzania i kontroli wydatków władzy. O tym procederze pisaliśmy w money.pl już wielokrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najwyższa Izba Kontroli postanowiła przyjrzeć się, w jaki sposób wydatkowane są środki z różnych funduszy BGK. Jako pierwsza instytucja z taką rangą miała wgląd w ich działanie. Szczególnie w najważniejszy z nich - Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, który został utworzony w pandemicznym 2020 r.
Fundusz powołany został w celu zwalczania COVID-19 i przeciwdziałania skutkom kryzysu społeczno-gospodarczego wywołanego pandemią. Szybko jednak stał się skarbonką rządu do działań wszelakich. Tylko w 2022 r. wydano z niego ponad 46 mld zł. Ocena NIK-u jest w tym zakresie miażdżąca.
NIK krytykuje Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Premier w opałach
Po pierwsze, NIK zarzuca władzom to, przed czym w money.pl ostrzegaliśmy od dawna - politycy i eksperci z innych opcji niż PiS nie mają możliwości kontroli wydatkowania w gruncie rzeczy publicznych pieniędzy, co może rodzić wiele uchybień, prowadząc do niegospodarności.
"Plan finansowy Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 i jego wykonanie nie podlegają debacie parlamentarnej w trybie przewidzianym dla ustaw budżetowych. Oznacza to ograniczenie uprawnień Parlamentu w zakresie kontroli nad wydatkami publicznymi. Zmiana ta narusza również zasady jawności i przejrzystości gospodarowania środkami publicznymi" - czytamy w analizie NIK na ten temat.
Ustalenia kontroli uderzają bezpośrednio w premiera Morawieckiego, który jest zwierzchnikiem tego funduszu. Zdaniem Izby szef rządu "nie uregulował zasad planowania i gospodarowania środkami Funduszu oraz nie zorganizował skutecznego nadzoru". Słowem, wprowadził i akceptował chaos.
Co więcej, premier nie zamieścił także na stronie internetowej Kancelarii planów finansowych Funduszu oraz sprawozdań z ich wykonania. "Skutkowało to ograniczeniem publicznego dostępu do danych i informacji o Funduszu. Było to niezgodne z jedną z podstawowych zasad finansów publicznych, jaką jest zasada jawności" - twierdzi NIK.
Rządowe programy inwestycyjne w ogniu krytyki. Brakowało dokumentów
Kontrolerzy przyjrzeli się również programom rządowym, które były sponsorowane z funduszu BGK. Chodzi o dofinansowanie inwestycji z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych oraz Rządowego Funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych. NIK nie pozostawia na nich suchej nitki. Nie sposób jest sprawdzić, na podstawie jakich argumentów wydano pieniądze w ten czy inny sposób.
"Proces rozpatrywania wniosków, w ramach tych programów, był nietransparentny i niezgodny z zasadą jawności finansów publicznych. Komisje powołane przez Prezesa Rady Ministrów (...) działały na podstawie ogólnych, nieprecyzyjnych reguł. Kryteria oceny wniosków były określone bardzo ogólnie, a na etapie rozpatrywania wniosków o przyznanie dofinansowania nie wypracowano jednolitego, przejrzystego i jawnego mechanizmu oceny wniosków. (...) W żadnej formie (papierowej czy elektronicznej) nie dokumentowano uzasadnień podjętych decyzji po rozpatrzeniu poszczególnych wniosków, pozytywnych jak i negatywnych, co uniemożliwiało ustalenie przesłanek stanowiących ich podstawę" - wylicza Izba.
Dodatkowo według Izby członkom komisji nie określono, na poziomie wykonawczym, jasnego zakresu ich zadań i odpowiedzialności.
Bylejakość w działaniu najlepiej widać na tym przykładzie. "Najwyższa Izba Kontroli nie miała możliwości ustalenia, jakie faktycznie czynności wykonywali poszczególni członkowie na posiedzeniach komisji, brakowało protokołów niektórych posiedzeń komisji lub były one sporządzone w sposób nierzetelny oraz dokumentów potwierdzających głosowania członków komisji nad projektami list inwestycji rekomendowanych Prezesowi Rady Ministrów do objęcia wsparciem" - piszą kontrolerzy.
Negatywna ocena NIK-u
Podsumowując, fundusz, który miał pomagać w zwalczaniu pandemii, szybko przekształcił się w coś na kształt skarbonki rządu do zadań wszelakich. Dlatego też zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, w celu zapewnienia skutecznego nadzoru nad Funduszem Przeciwdziałania COVID-19, w tym społecznego, "jego katalog zadań powinien być ograniczony i możliwie jednorodny".
Poza tym, jak czytamy dalej w opracowaniu, gospodarne i efektywne wykorzystanie środków Funduszu wymaga bieżącego nadzoru, "obejmującego co najmniej monitorowanie realizacji zaplanowanych zadań, w tym szczególnie uzyskiwanie danych o trudnościach w wykorzystaniu środków (...)".
Najwyższa Izba Kontroli kończy swoją analizę cierpkim zdaniem, iż negatywnie ocenia działania premiera Morawieckiego w kontekście zarządzania jego "rajem wydatkowym" w BGK, jak opisują pozabudżetowe fundusze niektórzy ekonomiści.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl