Brakuje pracowników niektórych służb lotniskowych. Chodzi szczególnie o kontrolę bezpieczeństwa, kontrolę graniczną i policję. Po prostu brakuje chętnych, którzy podjęliby pracę w portach lotniczych. A jeśli już ich znajdziemy, muszą oni jeszcze przejść szkolenia, co powoduje kolejne opóźnienia – wyjaśnia Ben Smith, prezes Air France-KLM.
Wąskie gardła tworzą się też na londyńskich lotniskach Heathrow i Gatwick, w Dublinie, Sztokholmie, Brukseli. "To w Wielkiej Brytanii w tej chwili sytuacja na lotniskach jest najtrudniejsza i nic nie wskazuje na to, aby w krótkim czasie miało dojść do poprawy, a rząd Borisa Johnsona już teraz przygotowuje się na ewentualne strajki" - pisze dziennik.
Z powodu problemów na lotniskach skasowanie 1300 rejsów do końca sierpnia zapowiedziała Grupa Lufthansy. Chodzi przede wszystkim o piątkowe, sobotnie i niedzielne rejsy z Frankfurtu, Monachium i Berlina. Połączenia odwołują już też Brussels Airlines, Eurowings i Swiss.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rośnie niezadowolenie wśród załóg linii lotniczych
W ostatnią środę pracy odmówiły załogi Ryanaira, Volotei i easyJeta we Włoszech. Niezadowolenie rośnie w największej taniej linii lotniczej w Europie, czyli właśnie Ryanairze.
Pracownicy domagają się m.in. bezpłatnej butelkowanej wody, bo nie mają gdzie napełnić własnych pojemników i muszą jak pasażerowie płacić 3 euro za półlitrową butelkę. Chcą także 16-proc. podwyżek płac, czego pracodawca kategorycznie odmawia - napisano dalej.
Z kolei w Wizz Airze oburzenie wywołała wypowiedź prezesa linii, Josefa Varadiego. Jak opisuje "Rz", zaapelował on do swoich załóg, aby w razie zakłóceń ruchu na lotniskach po prostu dawały z siebie więcej i pracowały dłużej.
Według dziennika mniejsze europejskie lotniska przesiadkowe, takie jak Mediolan, Wiedeń, Lizbona, Warszawa, radzą sobie jak na razie dobrze. "Tam także zdarzają się opóźnienia, ale głównie z powodu późnych przylotów z zatłoczonych zachodnioeuropejskich portów" - czytamy.