O wątpliwościach w sprawie drogowej recydywy pisze w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna". "Wykroczenia, których popełnienie w przeszłości będzie skutkowało podwyższeniem kary dla złapanego kierowcy 'recydywisty', sprawiają wrażenie dobranych dość losowo" - czytamy w gazecie.
Przykład? Jeśli przekroczymy prędkość choćby o 5 km/h, a w ciągu dwóch ostatnich lat byliśmy ukarani np. za niewłaściwe parkowanie czy spowodowanie kolizji, dostaniemy nawet grzywnę w wysokości minimum 3 tys. zł.
Jednak jeśli w tym samym okresie ktoś dwukrotnie spowoduje kolizję albo ponownie zostanie złapany na jeździe po użyciu alkoholu (do 0,5 promila), to recydywy się nie stosuje.
Jeśli na przykład będziemy łamać zakaz wyprzedzania, to spowoduje to podwyższenie kar za wiele innych czynów, ale nie za złamanie tego zakazu ponownie.
Nie brzmi logicznie? Podobnie uważa adwokat Mariusz Olężałek z Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, który w rozmowie z "DGP" mówi, ze zasady, na jakich zestawione są ze sobą różne wykroczenia, są niezrozumiałe.
Jak czytamy w gazecie, nowe zasady to na razie projekt. Przygotowało go Ministerstwo Infrastruktury. Projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym i niektórych innych ustaw, zmieniający również kodeks wykroczeń, ma w przyszłym tygodniu trafić do pierwszego czytania w Sejmie.
Zgodnie z tym projektem kierowcy, którzy w ciągu dwóch lat byli już ukarani za jedno z wymienionych w przepisach wykroczeń, za nowe przewinienie będą dostawać surowszą karę. "Jednak dobór czynów, których uprzednie popełnienie powoduje obostrzenie, sprawia wrażenie chaotycznego i przypadkowego" - komentuje "DGP".
Surowsze kary będą powodowały takie wykroczenia jak: spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, wykroczenia przeciwko pieszym, prowadzenie pojazdu po użyciu alkoholu, tamowanie lub utrudnianie ruchu, niestosowanie się do znaków i sygnałów drogowych, przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h, łamanie zakazu wyprzedzania, nieudzielenie pomocy ofierze wypadku, prowadzenie pojazdu bez uprawnień czy niezachowanie ostrożności przy korzystaniu z dróg wewnętrznych.
"DGP" podaje przykład na ten absurd: stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, którego następstwem jest uszkodzenie mienia lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż siedem dni, popełnione w ciągu dwóch lat wstecz, będzie podstawą do zaostrzenia odpowiedzialności za kolejne, inne wykroczenia.
Natomiast gdy ten sam kierowca jeszcze raz spowoduje kolizję, wówczas zaostrzenia nie przewidziano. Jednak powtórne stworzenie zagrożenia, nieskutkujące uszkodzeniem ciała lub mienia, będzie powodowało obostrzenie.
Skąd takie, a nie inne zasady? Ministerstwo Infrastruktury na pytania "DGP" nie odpowiedziało.