Wśród wezwanych przed Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej - tę, która zajmuje się wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu Adam Glapińskiego - są prezesi banków, członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP), dyrektorzy czy pracownicy niższego szczebla banku centralnego i współpracujących z nim instytucji.
Jest także prawa ręka prezesa NBP Kamila Sukiennik, której nazwisko przewinęło się w podsłuchanych rozmowach w kontekście afery w KNF w 2018 r. Sukiennik jest dyrektorem Departamentu Generalnego NBP, który odpowiada za obsługę prezesa.
Komisja chce dowiedzieć się od świadków m.in. tego, jak wyglądała kwestia sporządzania protokołów z posiedzeń RPP i ich udostępniania. W przeszłości pojawiły się zarzuty, że niektórzy członkowie Rady nie mieli do nich wglądu. W tym temacie ma być także przesłuchany Paweł Mucha, członek zarządu NBP, wcześniej m.in. prezydencki minister do spraw prawnych, a także wskazani przez Senat członkowie Rady: Joanna Tyrowicz, Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Osobną grupę świadków mają stanowić szefowie instytucji finansowych, które uczestniczyły w procesie skupu obligacji skarbowych lub były związane z tym mechanizmem.
W tym gronie są: ówczesny szef PFR Paweł Borys, była prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka, byli prezesi: PKO BP Zbigniew Jagiełło i Pekao S.A. Leszek Skiba oraz Krzysztof Pietraszkiewicz, do niedawna prezes Związku Banków Polskich. Wezwanych ma być także ponad 20 dyrektorów i menedżerów BGK.
Ze strony NBP i RPP na posiedzenia komisji mają być natomiast zaproszeni członkowie zarządu banku w 2020 r., w tym Paweł Szałamacha, Teresa Czerwińska, Adam Lipiński czy Marta Kightley, która w razie zawieszenia prezesa NBP, przejęłaby jego obowiązki.
Dziesiątki świadków. O co chce pytać komisja?
Komisja chce wiedzieć, jakie decyzje podejmował w sprawie skupu obligacji skarbowych zarząd banku centralnego i sam prezes Glapiński. Ma pytać o decyzje dotyczące interwencji walutowych czy ustalenia prognoz z zysku NBP za 2023 r.
W temacie skupu obligacji na posiedzenie komisji ma być także wezwany były minister finansów Tadeusz Kościński oraz członkowie Rady Polityki Pieniężnej w latach 2020-2021. Przed komisją mają stanąć również niektórzy dyrektorzy departamentów w NBP.
Łącznie wezwanych ma być 63 świadków, ale o kolejności przesłuchań i terminach komisja ma dopiero zdecydować. Wiadomo, że kolejne posiedzenie zaplanowano na 24 września i mają się na nim pojawić świadkowie.
Komisja zdecydowała też, że wystąpi do: PKO BP, Pekao S.A., PFR, BGK i NBP o przekazanie wskazanych przez nią dokumentów. A ponieważ jej członkowie nie liczą na szczególną pomoc ze strony NBP, to jednocześnie mają zostać wysłane wnioski do prokuratora generalnego w sprawie zabezpieczenia niezbędnej dokumentacji.
Komisja rozpoczęła prace, ponieważ uznała, że zgodnie z wymogami prawa wstępny wniosek o postawienie przed Trybunał Stanu został skutecznie doręczony prezesowi. Ona sam nie dał w żaden sposób znać, że odebrał pismo. Nie skorzystał też z prawa do złożenia wyjaśnień.
Mamy świadomość, że nasze stanowiska są na przeciwnych biegunach. Marszałek Sejmu przekazał nam wniosek do procedowania i muszę, go procedować. Na pewno będziemy postępować zgodnie z prawem - mówił dziennikarzom Zdzisław Gawlik, szef Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
Pokazał dziennikarzom dokumenty potwierdzające próby kontaktu z prezesem NBP. Na jednym z nich jest napisane. "Szanowny Panie z up. dyrektora departamentu (nieczytelne) NBP potwierdzam, że pan profesor Adam Glapiński otrzymał oryginał pisma".
Prezes NBP zabrał głos
Adam Glapiński w czwartek po południu upublicznił nagranie, w którym przekonuje, że zarzuty wobec niego są umotywowane politycznie.
Udziału w posiedzeniach komisji odmówili członkowie tego organu z PiS. Na początku posiedzenia złożyli oświadczenie, powołując się na sierpniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że przepisy, które pozwalałyby postawić szefa banku centralnego przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, są niekonstytucyjne.
Ale reszta komisji nie zamierza z tego powodu nie procedować wniosku.
Tempo prac powinno być szybkie. Zamierzamy pracować zwłaszcza w tygodniach niesejmowych. Jednak nie chcielibyśmy przesłuchiwać świadków, dopóki nie zaczną spływać dokumenty. Finał prac to raczej kilkanaście miesięcy - mówi poseł Lewicy Tomasz Trela.
Wstępny wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunał Stanu, podpisany przez ponad 190 posłów koalicji, został złożony w marcu. W końcówce maja do prezesa NBP został wysłany razem z korespondencją informującą go o jego prawach. Jak pisaliśmy w środę, od polityków KO można usłyszeć, że z finiszem prac komisja może poczekać na nowego prezydenta.
Grzegorz Osiecki, dziennikarz money.pl