Jak czytamy w komunikacie KAS, z dokumentów wynikało, że na transport odpadów nie jest wymagane specjalne zezwolenie. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Zielonej Górze stwierdził jednak, że przewożony ładunek odpadów wymaga stosownego zezwolenia wydanego przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w Warszawie.
Transport odpadów jechał z Niemiec do Polski do firmy w Wielkopolsce. Pojazd nie był prawidłowo oznakowany. Brakowało tablicy, która oznacza, że pojazd jest przeznaczony do transgranicznego transportu odpadów. Z dokumentów wynikało, że kierowca przewozi zwykłe odpady.
WIOŚ stwierdził, że przewożony ładunek to mieszanina 2 rodzajów odpadów (odpadowej tkanki zwierzęcej i tekstyliów), a ich przywóz do Polski wymaga stosownego zezwolenia wydanego przez GIOŚ.
Ładunek został zatrzymany i zabezpieczony do dalszego postępowania administracyjnego. Zaangażowanym w nielegalny handel odpadami grożą kary pieniężne – min. 10 tys. zł, zwrot odpadów za granicę, bądź ich utylizacja w Polsce na własny koszt.
To nie pierwszy taki przypadek w ostatnich miesiącach. Wwóz śmieci z zachodnich krajów do Polski trwa de facto od lat. Nie dalej jak w listopadzie ubiegłego roku ponad 46 ton nielegalnych odpadów próbowały wwieźć do Polski dwie ciężarówki z Francji i Niemiec. Transport został wykryty przez służby, a zaangażowanym w proceder firmom grożą gigantyczne kary.
Każdego roku do Polski trafia kilkaset tysięcy ton odpadów z zagranicy. Przede wszystkim z Niemiec, ale też z Wielkiej Brytanii, Włoch, a nawet Nigerii, skąd sprowadzamy zużyte akumulatory. W tym samym czasie mamy problem z własnymi śmieciami. Nie zbieramy ich selektywnie i tracimy bezpowrotnie ich wartość.