Według amerykańskich mediów tandem USA-Chiny to najbardziej znacząca relacja gospodarcza dwóch państw w historii świata. A mimo tego w obu dyskutuje się o zerwaniu tej współpracy. Eksperci w kraju i za granicą zgodnie twierdzą, że nikt by na tym nie zyskał. Co więcej, jest to niebezpieczna koncepcja.
Konflikt między Stanami Zjednoczonymi i Chinami zaostrzył się, gdy do władzy doszedł Donald Trump. - Możemy przeciąć tę relację. Co by się stało? Zaoszczędzilibyśmy 500 mld dolarów - mówił były prezydent USA, który nie bez racji oskarżał Pekin o nieuczciwe praktyki, o czym przypomina magazyn "Foreign Affairs".
Taka retoryka znalazła wielu zwolenników, nie tylko w Waszyngtonie. Także badania opinii publicznej potwierdzają, że w USA dominują nastroje antychińskie.
W wywiadzie dla tygodnika "The Economist" były sekretarz stanu USA Henry Kissinger ostrzegł jednak, że kurs kolizyjny między USA i Chinami oznacza, że "świat zmierza do wielkiego konfliktu", zważywszy na potęgę obu krajów "porozumienie ma znaczenie fundamentalne", a współpraca jest konieczna.
Słynny historyk-ekonomista Niall Ferguson propaguje nawet określenie "Chimerica", które sugeruje wspólnotę interesów obu mocarstw, na podobieństwo Unii Europejskiej. Ferguson przestrzega, że jej rozerwanie byłoby bardzo szkodliwe dla obu krajów i katastrofalne dla globalnej gospodarki.
"Ważna lekcja z historii jest taka, że wielkie wojny mogą wybuchać, gdy gospodarcza globalizacja jest bardzo zaawansowana, a pozycja anglojęzycznego imperium wydaje się bezpieczna" - brzmi teza Fergusona, oparta na historii brytyjskiego imperium.
Chimeryka w oczach polskich ekonomistów
Czy rozerwanie "Chimeryki" byłoby katastrofalne i czy jest to realna opcja? - Chiny mają bez wątpienia takie możliwości, ale nie są wciąż w stanie zastąpić wewnętrznie relacji z USA - ocenia profesor Witold Orłowski, ekonomista i wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej.
- Gdyby tak się jednak stało, nie byłaby to katastrofa dla Zachodu, ale konieczność dostosowania się, a to oczywiście wiązałoby się z szokiem - przyznaje.
Zdaniem profesora Zbigniewa Lewickiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, rozmontowanie gospodarczej współzależności gospodarczej USA i Chin "jest niemożliwe i niewykonalne". Zauważa, że nie rozwiąże problemu zadłużenia Stanów Zjednoczonych. I w zasadzie jest zupełnie bezcelowe.
Eksperci pokazują, że jest wiele płaszczyzn wzajemnych powiązań. Gdyby Chiny przestały kupować np. amerykańskie obligacje rządowe, nastąpiłby "pogrom na rynku dolara i na rynkach obligacji". Pekin jest największym na świecie wierzycielem USA.
Prof. Orłowski zauważa jednak, że gdyby Pekin chciał zagrać amerykańskim długiem, jaki ma w swoim portfelu, zrobiłby to wtedy, gdy wybuchł kryzys finansowy z 2008 roku.
Pandemia pokazała układ sił
Jak ważne są powiązania i współzależności gospodarki USA i Chin, uzmysłowiła Amerykanom pandemia - głosi analiza magazyn "Harvard Business Review". Okazało się, że w USA po zamknięciu granic zabrakło materiałów medycznych produkowanych w Chinach. Do tego, zakłócenie globalnego łańcucha dostaw spowolniło lub wyhamowało produkcję w wielu amerykańskich firmach.
W 2010 roku Chiny wyprzedziły USA, stając się największym na świecie producentem o wartości dodanej. W 2018 roku odpowiadały już za 28 proc. takiej globalnej produkcji - podaje "HBR".
Rekomenduje amerykańskim przedsiębiorstwom przygotowanie się na sytuację, w której trudne będzie zarówno kontynuowanie produkcji w Chinach, jak i liczenie na ten rynek zbytu.
Czytaj więcej: Argentyna u progu 10. bankructwa. Polka opowiada o szalejących cenach i pieniądzach bez wartości
Prof. Lewicki uważa, że takie prognozy mediów to dla nich "biznesowy potwór z Loch Ness" i nie mają przełożenia na rzeczywistość.
W ostatnich dniach przedstawicielka USA ds. handlu Katherine Tai podczas debaty w waszyngtońskim think tanku CSIS powiedziała, że amerykańska administracja rozważa nawet poprawę relacji gospodarczych z Chinami.
Zapowiedziała jednak, że Ameryka podejmie wszelkie starania i użyje wszelkich środków, by w stosownym stopniu uniezależnić swą gospodarkę od Chin.
To, jakie znaczenie gospodarcze ma dla całego świata tandem Chiny-USA, czyli "Chimeryka", Ferguson opisał w "The Ascent of Money" w ten sposób: "Rozciąga się ona za około 13 proc. powierzchni Ziemi, odpowiada za około jedną trzecią (globalnego) PKB i mniej więcej połowę wzrostu gospodarczego ostatnich sześciu lat".