Niemiecki wicekanclerz Robert Habeck podczas rozmów w Pekinie spotkał się z wyraźną krytyką UE. Przewodniczący chińskiej Krajowej Komisji ds. Reform i Rozwoju (NDRC) Zheng Shanjie określił plany Brukseli dotyczące nałożenia ceł na samochody elektryczne z Chin jako "niedopuszczalne" – informuje Handelsblatt.
Współpraca gospodarcza "nie powinna być używana jako broń"
Zheng Shanjie zwrócił uwagę, że tylko 12,5 proc. aut elektrycznych produkowanych w Chinach trafia na eksport. "W Niemczech ten odsetek jest znacznie wyższy" – podkreślił.
Chiński minister handlu Wang Wentao był równie krytyczny. Jego zdaniem nałożenie ceł na chińskie samochody to "próba zahamowania rozwoju przemysłowego Chin". Dodał, że współpraca gospodarcza "nie powinna być używana jako broń". Wyraził jednocześnie nadzieję, że "Niemcy zmienią zdanie UE".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcy Pekinowi grożą palcem. "Cła nie są karą"
Tymczasem Robert Habeck zapewnił stronę chińską, że cła, które wkrótce zostaną nałożone przez UE na chińskie pojazdy, "nie są karą".
Ostrzegł jednocześnie chiński rząd przed gospodarczymi konsekwencjami współpracy z Rosją. "Wojna Rosji z Ukrainą ma bezpośredni wpływ na niemieckie i europejskie interesy bezpieczeństwa — powiedział.
Dodał: "postąpilibyśmy inaczej i na pewno nie tak surowo, analizując nasze uzależnienie od surowców i dóbr technicznych, gdyby nie wojna przeciwko Ukrainie i wsparcie udzielane Rosji przez Chiny" – podkreślił, cytowany przez agencję dpa.
Polityk uważa, że nie da się oddzielić kwestii dotyczących Ukrainy od współpracy gospodarczej z Chinami. "Nasze relacje, nasze bezpośrednie relacje, już doznały negatywnych konsekwencji" - oznajmił.
Wezwał także stronę chińską do poważnego potraktowania ustaleń Komisji Europejskiej. "Ważne jest, aby zrozumieć, że nie są to karne cła" - powiedział.
"Amerykanie to zrobili, Brazylia to zrobiła, Turcja to zrobiła i nałożyła karne dopłaty na chińskie pojazdy. Europa postępuje inaczej. Jest też różnica jakościowa" - argumentował.
KE obawia się, że tanie auta z Chin wypchną europejskich producentów
Przypomnijmy, Komisja Europejska (KE) ogłosiła w ubiegłym tygodniu specjalne cła na auta elektryczne z Chin, w wysokości od 17,4 do 38,1 proc. Powodem jest obawa, że tanie samochody elektryczne "made in China" wypchną europejskich producentów z rynku.
Zdaniem przedstawicieli UE Pekin "nieuczciwie subsydiuje" motoryzacyjny sektor kosztem unijnych producentów. Chiny od początku są z kolei przeciwne cłom i zapowiadają podjęcie środków w celu ochrony własnych interesów.
Niedawno KE poinformowała, że zwróciła się do Pekinu aby porozumieć się w tej kwestii. Jeśli rozmowy nie zakończą się porozumieniem, tymczasowe cła zostaną wprowadzone od 4 lipca. Na razie Chiny w odwecie ogłosiły postępowanie antydumpingowe dotyczące produktów importowanych z UE, obejmujące m.in. wieprzowinę.
Unia Europejska jest obecnie największym odbiorcą chińskich pojazdów elektrycznych, przypada na nią prawie 40 procent eksportu z tego kraju.