Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|

Idzie "niewyobrażalny kryzys". Chiny od lat mogły kłamać ws. populacji

635
Podziel się:

Depopulacja w Chinach zbiera swoje żniwo już drugi rok z rzędu. W 2023 roku ludność Państwa Środka zmniejszyła się o 2,087 mln osób do 1,409 mld. Ale załamanie populacji może być jeszcze większe, wywołując kryzys demograficzny, o jakim się nikomu nie śniło.

Idzie "niewyobrażalny kryzys". Chiny od lat mogły kłamać ws. populacji
Liczba ludności spadła w ubiegłym roku o przeszło 2 mln (Licencjodawca, Philip Pacheco)

Informację o zmniejszeniu się liczby mieszkańców podało w środę Narodowe Biuro Statystyczne. Liczba urodzeń spadła o 5,6 proc. do 9,02 mln, natomiast wskaźnik zgonów osiągnął najwyższy poziom od czasów rewolucji kulturalnej z lat 60. XX wieku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Obajtek nie wpuścił kontrolerów. Ekspert: to świadczy o jednym

Chińskie załamanie w danych o ludności

Spadek liczby ludności w ubiegłym roku był gwałtowniejszy niż w 2022 roku, kiedy populacja Chin skurczyła się o 850 tys. osób, pierwszy raz od 1961 roku, gdy kraj ogarnął Wielki Głód pod rządami ówczesnego przywódcy Mao Zedonga. Dane Narodowego Biura Statystycznego wskazują również na rekordowo niski wskaźnik urodzeń na poziomie 6,39 urodzeń na 1000 osób, w porównaniu do 6,77 urodzeń w 2022 roku.

W ubiegłym roku zmarło w Chinach 11,1 mln osób, o 690 tys. więcej niż w 2022 r., co oznacza wzrost wskaźnika zgonów do 7,87 na 1000 osób po zniesieniu ograniczeń pandemicznych pod koniec 2022 roku.

Władze nie ujawniły liczby zgonów związanych z Covid-19 po tym, jak w Chinach zniesiono rygorystyczne środki kontroli pod koniec 2022 roku, ale wskaźnik zgonów w ubiegłym roku wzrósł z 7,37 na 1000 osób rok wcześniej, i był najwyższy od 1974 r.

Chiny ukrywały prawdę o populacji

Problem w tym, że nie znamy prawdziwej skali załamania w Państwie Środka. Dochodzi bowiem do fałszowania oficjalnych danych, by wyglądały one lepiej. Dla przykładu, chociaż Chiny w ostatnich dekadach rozwinęły się gospodarczo, to naukowe analizy każą m.in. wątpić w skalę chińskiego wzrostu PKB. Podobnie jest też z danymi o populacji - twierdzi znany amerykański demograf Yi Fuxian z University of Wisconsin-Madison.

Szacuje on, że tak naprawdę stało się to już w okolicach 2014 r. Jego zdaniem ujemny przyrost naturalny Chiny mają już mieć z kolei od 2018 r.

Oficjalne statystyki od lat mają zawyżać poszczególne regiony, dzięki czemu otrzymują wyższe subsydia od władz centralnych. W rezultacie – według szacunków Fuxian – populacja Chin wyniosła w 2020 r. 1,28 mld ludzi, a nie 1,41 mld, jak raportowały władze.

Jeśli to prawda, będzie to miało daleko idące skutki dla całego świata. Oznacza przede wszystkim, jak wskazuje Fuxian, że wszystkie prognozy dotyczące Chin oparte są na błędnych założeniach.

"Niewyobrażalny kryzys"

"Chiński kryzys demograficzny wykracza poza jakąkolwiek wyobraźnię władz Państwa Środka oraz międzynarodowej społeczności, a wzrost gospodarczy będzie gorszy, niż się to teraz wydaje" - pisze Fuxian.

Ale to nie wszystko, bo wraz ze strukturalnymi problemami gospodarki chińskiej, w szczególności z rynkiem nieruchomości (o którym więcej piszemy TUTAJ), sprawy mogą przybrać naprawdę niekorzystny obrót i to dla całego świata - ostrzega demograf.

Wartość rynku nieruchomości w Chinach wynosi 4-krotność PKB kraju, w porównaniu do 1,6 w Stanach Zjednoczonych i 2,1 w Japonii. Odpowiada on za 25 proc. gospodarki chińskiej i 2/3 majątku gospodarstw domowych. Tym samym sektor ten stał się zagrożeniem dla całej gospodarki. Jeśli tamtejszy rynek nieruchomości załamie się, spowoduje nie tylko recesję gospodarczą i kryzys zadłużenia lokalnych władz. Może również zmyć rynek długu Chin i system bankowy, prowadząc do powszechnych niepokojów społecznych i potencjalnie nawet globalnego kryzysu finansowego - przestrzega ekspert.

Według Fuxiana "chiński rząd jest bardzo dobry w tuszowaniu drobnych problemów". Ale te, jego zdaniem, często kumulują się w znacznie większe problemy, które nie mogą być już dłużej ignorowane.

Według amerykańskiego naukowca chińskie władze mogą próbować zatamować problemy rynku nieruchomości, ale będą jedynie "opóźniać nieuniknione i przyspieszać jeszcze większy kryzys demograficzny, gdy kupno domu i wychowanie dzieci stają się nieosiągalne dla coraz większej liczby młodych ludzi".

Japonia ma najwyższy wskaźnik dzietności w Azji Wschodniej, częściowo z powodu pęknięcia bańki na rynku nieruchomości w latach 90. ubiegłego wieku, co skutkowało niższymi cenami i mniejszą gęstością zaludnienia miejskiego. Teraz gdy ogólna liczba ludności w Chinach maleje, zwłaszcza w kohorcie wieku sprzyjającego zakupowi domów, załamanie rynku nieruchomości wydaje się nieuniknione. Sposób, w jaki do tego dojdzie, a także jego szybkość, będą miały głęboki wpływ na społeczno-gospodarczą sytuację Chin i międzynarodową geopolitykę w nadchodzących dziesięcioleciach - uważa Yi Fuxian.

Chiny już nie są najludniejszym krajem świata

Populacja Chin zaczęła się kurczyć w 2016 roku w następstwie kontrowersyjnej polityki jednego dziecka, która obowiązywała w latach 1980-2015. W 2021 roku władze zezwoliły na posiadanie nawet trójki dzieci.

W celu wyhamowania spadku urodzeń Pekin wprowadził szereg środków, takich jak zwiększenie nakładów finansowych, refundację zapłodnienia in vitro czy umożliwienie legalnego posiadania dzieci przez niezamężne kobiety. To nie wyhamowało jednak spadku wskaźnika urodzeń.

Według ONZ Indie z 1,425 mld ludności wyprzedziły Chiny pod koniec kwietnia 2023 roku jako najbardziej zaludniony kraj na świecie.

ONZ prognozuje, że populacja Chin może spaść poniżej 1 miliarda przed końcem XXI wieku, ponieważ płodność spadła do 1,2 urodzeń na kobietę w 2022 roku. To plasuje Chiny wśród krajów o najniższych wskaźnikach dzietności na świecie. Wskaźnik 2,1 urodzeń na kobietę jest niezbędny do utrzymania stabilnej populacji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(635)
WYRÓŻNIONE
I tyle
11 miesięcy temu
W czym problem? Przekierować pontony z Morza Śródziemnego do Chin i problem znika. Nie wspomnę jaki to wielki zastrzyk myśli naukowo-technicznej wniesionej przez inżynierów i lekarzy z Afryki.
pozdrawiam
11 miesięcy temu
Niewyobrażalny kryzys to jest w Afryce ,gdzie mnożą się szybciej jak króliki i płyną do UE na socjal i też się mnożą na potęgę !
Jacek
11 miesięcy temu
Zmniejszenie ilości ludzi przy przeludnionej planecie, to nie żaden kryzys. Jeszcze żeby ludzie w Indiach i Afryce przestali się mnożyć jak króliki,
NAJNOWSZE KOMENTARZE (635)
Dziadek
8 miesięcy temu
A o braku dziewczyn na za mąż pójście dlaczego się nie pisze? A za dużo kawalerów to raczej nie za dobrze służy każdej władzy
de....bile
10 miesięcy temu
Fanatycy eko piszą w komentarzach : dobra wiadomość - im ich mniej tym lepiej dla naszej planety. To niby ziemia bez ludzi jest ich ideałem?
Janek
10 miesięcy temu
Kochani,mam wrażenie ,że nie wiecie o czym piszecie.Problem leży w tym,że ludność świata w ostatnich 50-u latach potroiła się i to jest głowny problem wszystkich kryzysów,ale nikt o tym się nie zająknie bo to niepolitycznie.Nikomu to nie jest na rękę bo niewypada..
Faust
10 miesięcy temu
Duzo ludzi - nie dobrze. Malo ludzi - nie dobrze. Zawsze jest nie dobrze. A ja leze sobie na plazy, pije zalkoholizowany sok z agawy i mnie jest dobrze. Mam delikatne poczucie winy.
a teraz
10 miesięcy temu
czas na indie
...
Następna strona