Informację o zmniejszeniu się liczby mieszkańców podało w środę Narodowe Biuro Statystyczne. Liczba urodzeń spadła o 5,6 proc. do 9,02 mln, natomiast wskaźnik zgonów osiągnął najwyższy poziom od czasów rewolucji kulturalnej z lat 60. XX wieku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińskie załamanie w danych o ludności
Spadek liczby ludności w ubiegłym roku był gwałtowniejszy niż w 2022 roku, kiedy populacja Chin skurczyła się o 850 tys. osób, pierwszy raz od 1961 roku, gdy kraj ogarnął Wielki Głód pod rządami ówczesnego przywódcy Mao Zedonga. Dane Narodowego Biura Statystycznego wskazują również na rekordowo niski wskaźnik urodzeń na poziomie 6,39 urodzeń na 1000 osób, w porównaniu do 6,77 urodzeń w 2022 roku.
W ubiegłym roku zmarło w Chinach 11,1 mln osób, o 690 tys. więcej niż w 2022 r., co oznacza wzrost wskaźnika zgonów do 7,87 na 1000 osób po zniesieniu ograniczeń pandemicznych pod koniec 2022 roku.
Władze nie ujawniły liczby zgonów związanych z Covid-19 po tym, jak w Chinach zniesiono rygorystyczne środki kontroli pod koniec 2022 roku, ale wskaźnik zgonów w ubiegłym roku wzrósł z 7,37 na 1000 osób rok wcześniej, i był najwyższy od 1974 r.
Chiny ukrywały prawdę o populacji
Problem w tym, że nie znamy prawdziwej skali załamania w Państwie Środka. Dochodzi bowiem do fałszowania oficjalnych danych, by wyglądały one lepiej. Dla przykładu, chociaż Chiny w ostatnich dekadach rozwinęły się gospodarczo, to naukowe analizy każą m.in. wątpić w skalę chińskiego wzrostu PKB. Podobnie jest też z danymi o populacji - twierdzi znany amerykański demograf Yi Fuxian z University of Wisconsin-Madison.
Szacuje on, że tak naprawdę stało się to już w okolicach 2014 r. Jego zdaniem ujemny przyrost naturalny Chiny mają już mieć z kolei od 2018 r.
Oficjalne statystyki od lat mają zawyżać poszczególne regiony, dzięki czemu otrzymują wyższe subsydia od władz centralnych. W rezultacie – według szacunków Fuxian – populacja Chin wyniosła w 2020 r. 1,28 mld ludzi, a nie 1,41 mld, jak raportowały władze.
Jeśli to prawda, będzie to miało daleko idące skutki dla całego świata. Oznacza przede wszystkim, jak wskazuje Fuxian, że wszystkie prognozy dotyczące Chin oparte są na błędnych założeniach.
W rezultacie starzenie się społeczeństwa wywoła w Chinach kryzys demograficzny znacznie szybciej, niż się wszystkim do tej pory wydawało.
"Niewyobrażalny kryzys"
"Chiński kryzys demograficzny wykracza poza jakąkolwiek wyobraźnię władz Państwa Środka oraz międzynarodowej społeczności, a wzrost gospodarczy będzie gorszy, niż się to teraz wydaje" - pisze Fuxian.
Ale to nie wszystko, bo wraz ze strukturalnymi problemami gospodarki chińskiej, w szczególności z rynkiem nieruchomości (o którym więcej piszemy TUTAJ), sprawy mogą przybrać naprawdę niekorzystny obrót i to dla całego świata - ostrzega demograf.
Wartość rynku nieruchomości w Chinach wynosi 4-krotność PKB kraju, w porównaniu do 1,6 w Stanach Zjednoczonych i 2,1 w Japonii. Odpowiada on za 25 proc. gospodarki chińskiej i 2/3 majątku gospodarstw domowych. Tym samym sektor ten stał się zagrożeniem dla całej gospodarki. Jeśli tamtejszy rynek nieruchomości załamie się, spowoduje nie tylko recesję gospodarczą i kryzys zadłużenia lokalnych władz. Może również zmyć rynek długu Chin i system bankowy, prowadząc do powszechnych niepokojów społecznych i potencjalnie nawet globalnego kryzysu finansowego - przestrzega ekspert.
Według Fuxiana "chiński rząd jest bardzo dobry w tuszowaniu drobnych problemów". Ale te, jego zdaniem, często kumulują się w znacznie większe problemy, które nie mogą być już dłużej ignorowane.
Według amerykańskiego naukowca chińskie władze mogą próbować zatamować problemy rynku nieruchomości, ale będą jedynie "opóźniać nieuniknione i przyspieszać jeszcze większy kryzys demograficzny, gdy kupno domu i wychowanie dzieci stają się nieosiągalne dla coraz większej liczby młodych ludzi".
Japonia ma najwyższy wskaźnik dzietności w Azji Wschodniej, częściowo z powodu pęknięcia bańki na rynku nieruchomości w latach 90. ubiegłego wieku, co skutkowało niższymi cenami i mniejszą gęstością zaludnienia miejskiego. Teraz gdy ogólna liczba ludności w Chinach maleje, zwłaszcza w kohorcie wieku sprzyjającego zakupowi domów, załamanie rynku nieruchomości wydaje się nieuniknione. Sposób, w jaki do tego dojdzie, a także jego szybkość, będą miały głęboki wpływ na społeczno-gospodarczą sytuację Chin i międzynarodową geopolitykę w nadchodzących dziesięcioleciach - uważa Yi Fuxian.
Chiny już nie są najludniejszym krajem świata
Populacja Chin zaczęła się kurczyć w 2016 roku w następstwie kontrowersyjnej polityki jednego dziecka, która obowiązywała w latach 1980-2015. W 2021 roku władze zezwoliły na posiadanie nawet trójki dzieci.
W celu wyhamowania spadku urodzeń Pekin wprowadził szereg środków, takich jak zwiększenie nakładów finansowych, refundację zapłodnienia in vitro czy umożliwienie legalnego posiadania dzieci przez niezamężne kobiety. To nie wyhamowało jednak spadku wskaźnika urodzeń.
Według ONZ Indie z 1,425 mld ludności wyprzedziły Chiny pod koniec kwietnia 2023 roku jako najbardziej zaludniony kraj na świecie.
ONZ prognozuje, że populacja Chin może spaść poniżej 1 miliarda przed końcem XXI wieku, ponieważ płodność spadła do 1,2 urodzeń na kobietę w 2022 roku. To plasuje Chiny wśród krajów o najniższych wskaźnikach dzietności na świecie. Wskaźnik 2,1 urodzeń na kobietę jest niezbędny do utrzymania stabilnej populacji.