W 1990 roku gospodarka chińska miała w przeliczeniu dolarowym rozmiar taki jak polska w 2007 roku. W ostatnich trzydziestu latach dokonał się jednak skok cywilizacyjny. Kraj Smoka dzięki tempu rozwoju średnio 10 proc. rocznie stał się drugą największą potęgą światowej ekonomii.
Ubiegły rok okazał się jednak dużo gorszy niż dokonania wielu poprzednich lat. W czwartym kwartale wzrost był 6,4-procentowy rok do roku - podało w poniedziałek Narodowe Biuro Statystyczne. Dla nas byłby to sukces, dla nich to najgorszy wynik od dwudziestu ośmiu lat. W przekroju całego 2018 roku daje to 6,6 proc. wzrost.
Spowolnienie tłumaczy się niższym popytem krajowym oraz wprowadzeniem ceł w USA na eksport z Chin. Co więcej, zrewidowano wskazania wzrostu za 2017 rok i zamiast 6,9 okazało się, że było 6,8 proc. wzrostu.
Pekin zadeklarował, że przygotowuje pakiet stymulacyjny, żeby uniknąć silniejszego spowolnienia. Ma to być nawet "powódź" działań stymulacyjnych, podobna do tych z przeszłości, które dały zarówno przyśpieszenie gospodarcze, jak i narastanie zadłużenia.
- Rząd ma środki, żeby wesprzeć gospodarkę. Może zwiększyć wydatki na infrastrukturę i obniżyć stopę rezerwy obowiązkowej banków. Nie musimy się więc obawiać spadku inwestycji - powiedział agencji Reuters Naoto Saito, główny analityk Daiwa Institute of Research w Tokio. Mówi się też o obniżaniu podatków o w przeliczeniu około 300 mln dol.
Chińczycy zmniejszają zakupy
- Problem jest w konsumpcji. Starcie USA i Chin na wielu frontach powoduje zarazem spadek nastrojów konsumenckich. Dotąd to solidny wzrost płac napędzał konsumpcję, ale teraz wygląda na to, że pojawił się niejasny niepokój odnośnie przyszłości - dodał Saito.
Analitycy uważają, że to jeszcze nie koniec spadku wskaźnika wzrostu PKB. W tym roku ma zejść do poziomu 6,3 proc. rdr. Niektórzy obserwatorzy wskazują, że prawdziwe tempo gospodarki może być nawet niższe niż pokazują oficjalne dane.
Jedynym pozytywnym wskaźnikiem było odbicie w produkcji w grudniu o 5,7 proc., z 5,4 proc. miesiąc wcześniej. To jednak głównie efekt większego wydobycia w górnictwie i produkcji ropy naftowej. Według wyliczeń Reutera produkcja stali zeszła do najniższego poziomu od marca. Powodem mają być malejące marże.
Mimo gorszych wyników gospodarki chińskie władze nie mają zamiaru rezygnować z polityki czystego powietrza, która uderza w sektor przemysłowy.
Hamowanie Chin potwierdzają inne dane opublikowane w poniedziałek. Inwestycje wzrosły o 5,9 proc. w 2018 roku, czyli najwolniej od 22 lat. M.in. na rynku nieruchomości, gdzie narasta wśród konsumentów obawa o bańkę spekulacyjną. Oczekuje się, że władze zmniejszą restrykcje dla rynku mieszkaniowego.
Co pośrednio ważne dla polskiej gospodarki, to po raz pierwszy od 1990 roku doszło do zmniejszenia rynku sprzedaży samochodów. Tracą na tym firmy niemieckie, a pośrednio i ich polscy podwykonawcy.
Władze zadeklarowały ostatnio, że będą stymulować popyt konsumpcyjny na większe zakupy od samochodów do urządzeń elektronicznych. Ale dane o dochodzie rozporządzalnym pokazują spadek wzrostu, przy rosnącym zadłużeniu.
Pogarszają się też dane o eksporcie i zamówieniach przemysłowych. Wzrosło też bezrobocie. Niektóre fabryki w Guangdong - chińskim hubie eksportowym - zamknęły się wcześniej w związku z obchodami nowego roku księżycowego. Pojawia się też mniej nowych przedsięwzięć.
To oczywiście konsekwencja wojny handlowej z USA. Negocjacje mają zakończyć się na początku marca i zdecydują o tym, czy amerykańskie cła wzrosną. Analitycy oceniają, że nawet gdyby władze się dogadały - a chwilowo nie widać wyraźnych znaków, żeby się tak miało stać - to nie będzie wystarczające panaceum dla chińskich eksporterów. Popyt spada na całym globie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl