Materiał powstał we współpracy z PKN Orlen.
Rodzina Krzyżaków zajmuje się sadownictwem od kilku pokoleń, ale tłoczeniem – dopiero od 2010 roku. Wówczas firma nazywała się Słoneczna Tłocznia. W styczniu 2016 roku zmieniła nazwę na – Sady Wincenta. Głównym filarem działalności są wspomniane zdrowe soki jabłkowe, także z dodatkiem innych owoców. Natomiast najmłodszym firmowym "dzieckiem" - chipsy. Jak przewiduje właściciel – rokują na przyszłość.
Czas na zdrowy rozwój
Na początku ich produkcja miała być pilotażowa. Potem pojawiali się odbiorcy, w tym główny – PKN Orlen – i dziś, zaledwie po dwóch latach, Wincenty Krzyżak planuje rozbudować ten segment produkcji.
Tym bardziej że Polacy coraz chętniej sięgają po zdrowe napoje i przekąski. Nie można nie wspomnieć o tym, że swój udział w popularności polskich produktów ma modny ostatnio patriotyzm konsumpcyjny.
Lokalne marki kojarzone są z wysoką jakością i świeżością, a żywność z polskich pól uważana jest za zdrową, bezpieczną i ekologiczną.
I w Polsce, i zagranicą
Badania instytutu Kantar jednoznacznie wskazują, że prawie 90 proc. Polaków decyduje się na zakup towaru, na którym jest informacja, że jest to produkt polski. Niemal 80 proc. uważa także, że krajowi potentaci, tacy właśnie jak PKN Orlen, powinni aktywnie angażować się we wsparcie polskich producentów.
PKN Orlen od kilku lat prowadzi działania wspierające polskich przedsiębiorców. Obecnie aż 85 proc. produktów dostępnych na stacjach zostało wytworzonych w Polsce.
Rozległa sieć, około 1800 stacji w całej Polsce i 1000 poza granicami, gwarantuje małym, rodzinnym firmom szansę rozwoju nie tylko na ogólnokrajowym rynku, ale i zagranicznym.
Moje plany? Umocnienie marki na rynku
Agnieszka Jarosz: Jak doszło do współpracy Sadów Wincenta z PKN Orlen?
Wincenty Krzyżak, właściciel Sadów Wincenta:
Właściwie ja sam zabiegałem o rozmowę przedstawicielami Orlenu. Rozpocząłem pilotażową produkcję chipsów i stwierdziłem, że idealnie nadadzą się na przekąskę dla kierowców i oczywiście podróżujących dzieci. Proces ich tworzenia nie wymaga specjalistycznej obróbki – jabłka są obierane, środek wydrążany, a plasterki suszone ciepłym powietrzem. W 100 proc. naturalne, może dlatego nieco bardziej brązowe niż chipsy, do których dodaje się witaminę C czy różnego rodzaju dodatki smakowe – truskawkowe, malinowe albo cynamonowe. Co prawda prawo unijne na to pozwala, ale ja nawet tego nie dodaję. Chcę, by mój produkt był w pełni naturalny. Zjadając takie chrupki, czujemy prawdziwy smak jabłka.
Jak współpraca z koncernem wpłynęła na działalność firmy?
Jestem przede wszystkim producentem naturalnych soków i ich sprzedaż stanowi mój główny dochód. Chipsy stanowią 5 proc. tego dochodu. Jednak aż połowa z nich sprzedawana jest na Orlenie. Nie ukrywam, że jest to regularny zastrzyk gotówki. Poza tym moja marka – Sady
Wincenta – jest bardziej rozpoznawalna. Chipsy sprzedawane były najpierw na 100 stacjach, dziś już na 500. Orlen to duży kontrahent.
Mamy czasy pandemii. Jak firma radzi sobie w kryzysie?
Co prawda odczuliśmy jej skutki, ale nie jest dramatycznie. Nasze dochody spadły o 30–40 procent, ale pozwala nam to nadal funkcjonować. Mogę powiedzieć, że ta strata jest dla nas w miarę bezpieczna – nie trzeba zwalniać ludzi i zamykać firmy. Niektóre lata, w których mieliśmy gorsze zbiory z powodu np. suszy czy ulew – często też były o 30–40 proc. słabsze dochodowo.
Pana zdaniem moda na zdrowe żywienie i moda na polskie produkty to przejściowy trend?
Myślę, że nie. Polskie produkty są naprawdę dobre, pod warunkiem że firma dba o jakość. Małe przedsiębiorstwo nie pozwoli sobie na przekłamania i produkcję towaru o marnych właściwościach. Każdy właściciel sygnuje firmę swoim nazwiskiem i dużą wagę przykłada do dobrej opinii o marce. To z kolei wpływa na sprzedaż towaru.
Dziś konsument jest coraz bardziej świadomy i chce wiedzieć – kto jest producentem, jakie wartości odżywcze ma dany produkt i co zawiera. Soki produkowane przez Sady Wincenta należą do tzw. soków NFC, czyli nieprodukowanych z koncentratu. Są w pełni naturalne. Tak samo jak chipsy. Z roku na rok przybywa więc klientów, a to najważniejsze.
Jeśli chodzi o plany na przyszłość – co jeszcze oprócz zwiększenia produkcji chipsów?
Marzę o tym, by umocnić swoją markę na rynku, by była jeszcze bardziej rozpoznawalna i to w całym kraju, a także by zawsze kojarzyła się z naturalnością i doskonałą jakością. To mój cel na najbliższe lata.
Materiał powstał we współpracy z PKN Orlen.