Depresja jest według WHO czwartą najpoważniejszą chorobą na świecie. Choroba ta jest jedną z głównych przyczyn samobójstw. Do 2030 roku będzie najczęściej diagnozowanym schorzeniem na całym globie, informuje next.gazeta.pl. W tej chwili na świecie z depresją zmaga się 350 mln osób.
W Polsce dane mówią o 2 mln chorych. Jednak według prezeski Fundacji ”Twarze depresji”, cytowanej przez next.gazeta.pl, chorych może być znacznie więcej.
Według szacunków naukowców na to schodzenie może cierpieć nawet 8 mln obywateli Polski.
Problemy pogłębiła także pandemia i ponad rok lockdownów, które zamknęły miliony osób w domach, a wielu pracowników zamrożonych branż straciło środki do życia.
Nie ma wiarygodnych badań na temat skali depresji wśród kadry kierowniczej. Specjaliści uważaj, że trudno byłoby uzyskać miarodajne dane, bo trudno byłoby uzyskać na ten temat informacje.
Na jakie objawy powinniśmy zwrócić uwagę, jeżeli podejrzewamy u siebie epizod depresyjny (który według naukowców w ciągu swojego życia ma przynajmniej 3 proc. całej populacji).
Wyróżnia się trzy główne objawy depresji: obniżony nastrój, brak energii i utratę zainteresowań. Do tego mogą występować: bezsenność, brak apetytu, problemy z koncentracją i pamięcią.
Jeżeli występują przynajmniej dwa objawy główne plus dwa mniejsze i utrzymują się przez minimum dwa tygodnie, powinniśmy skontaktować się z lekarzem.
Depresję można leczyć farmakologicznie, ale specjaliści zalecają łączenie leków z psychoterapią. Leczenie prowadzi lekarz psychiatra.
Niestety polska psychiatria od wielu lat znajduje się w zapaści i na wizytę u lekarza NFZ w wielu miastach trzeba czekać kilka miesięcy.
Sama depresja jest chorobą bardzo demokratyczną, to już jej szybkie zdiagnozowanie i leczenie nie. Koszt prywatnej wizyty psychiatrycznej to czasami nawet 200-250 zł.