Chorwacja od stycznia 2023 r. została 20. członkiem strefy euro, a także dołączyła do strefy Schengen. Tym samym kraj pożegnał się z dotychczasową walutą - kuną, a obywatele mogą się swobodnie przemieszczać w obrębie terytorium 27 państw.
Eksperci szacowali, że nowa waluta pomoże ochronić chorwacką gospodarkę, która zaliczana jest do najsłabszych w całej Unii Europejskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W styczniu ceny poszły w górę
Pomimo zapewnień ekspertów wielu obywateli zauważyło podwyżki cen usług i produktów. Rząd oraz bank centralny przekonywał Chorwatów, że nie dojdzie do tzw. zaokrąglania cen w górę w związku z przyjęciem euro. Tymczasem serwis index.hr poinformował, że państwowy inspektorat odnotował 1738 naruszeń ustawy o przyjęciu nowej waluty.
W związku z napiętą sytuacją w kraju minister gospodarki, Davor Filipović, zażądał pilnego spotkania z przedstawicielami głównych sieci handlowych, aby omówić zauważone podwyżki cen.
Po spotkaniu Filipović stwierdził, że "sieci handlowe podnosiły ceny co miesiąc, a teraz, po przyjęciu euro, znowu podnoszą ceny i próbują oszukiwać obywateli" - informuje serwis euractiv.com. Minister za pośrednictwem Twittera zapowiedział walkę z praktykami sieci handlowych: od wprowadzenia czarnych list, po zamrożenie cen produktów. Dodał też, że chorwaccy obywatele i rząd żądają obniżek.
Branża handlowa się broni
Branża handlowa odpowiedziała na słowa przedstawiciela rządu. Chorwacki Związek Pracodawców stwierdził, że jest "niemile zaskoczony i zszokowany groźbami ministra".
Z kolei przedstawicielka lokalnej grupy konsumentów, Ana Knežević, powiedziała, że obywatele są źli i rozczarowani. - Cały czas mówiono nam, że przyjęcie euro nie spowoduje wzrostu cen - podsumowała Knežević.