Inicjatywę obywatelską "Koniec Epoki Klatkowej" podpisało niemal 1,5 mln osób mieszkających w Unii Europejskiej. To właśnie ona była tematem posiedzenia grupy roboczej "Zdrowie i dobrostan zwierząt" Copa-Cogeca sprzed kilku dni.
Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych informuje, że rolnicy na spotkaniu producenci wyrazili gotowość do zmiany technologii. Jednak zaprzestanie chowu klatkowego w UE nie może się wiązać z kolejnymi inwestycjami i stratami hodowców. Według Federacji w przypadku wprowadzania zakazu chowu klatkowego bezkosztowy okres przejściowy powinien wynosić 30 lat.
"W sytuacji, kiedy zdecydowanoby się na krótsze terminy, niezbędne byłoby wprowadzenie unijnego wsparcia finansowego na pokrycie kosztów zmiany technologii produkcji. Ponadto występuje potrzeba badań naukowych nad dostosowaniem chowu bezklatkowego do warunków rynkowych, finansowych i środowiskowych" - napisała Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych w komunikacie.
Większość sieci handlowych działających na terenie UE i w Polsce zapowiedziała wycofanie się ze sprzedaży jaj klatkowych od 2025 roku.
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz - organizacja, która zrzesza producentów odpowiedzialnych za ok. 70 proc. produkcji jaj w Polsce - uważa, że całkowite zaprzestanie sprzedaży jaj klatkowych możliwe jest tylko w Warszawie lub kilku innych największych polskich miastach.
Według Izby konsumenci mieszkający poza największymi miastami przy wyborze jaj wciąż kierują się ceną. A ta jest najniższa w przypadku chowu klatkowego.
Z szacunków dokonanych przez Izbę jeszcze w 2018 roku wynika, że całkowita rezygnacja z produkcji jaj klatkowych w Polsce kosztowałaby 1,2 mld dolarów.
W Polsce dominuje chów klatkowy, który stanowił ponad 82 proc. produkcji jaj konsumpcyjnych ogółem. Udział pozostałych systemów, tak zwanych alternatywnych, wyniósł: ściółkowy 13,4 proc., wolny wybieg 3,7 proc., produkcja ekologiczna 0,8 proc.