"W związku z realizacją założeń przyjętych do planu zatrudnienia w Poczcie Polskie S.A. na 2020 rok, tj. optymalizacji zatrudnienia w szczególności w grupie pracowników administracji i wsparcia, wprowadza się niniejszy Program Dobrowolnych Odejść" - czytamy w oficjalnym komunikacie PP.
Co to oznacza w praktyce? - Szukają kozłów ofiarnych, żeby zatrzeć ślady po nieudanych wyborach i niegospodarności w pozostałych aspektach działalności firmy - mówi w rozmowie z Money.pl rozżalony listonosz.
- Razem z kolegami (listonosze jednego z mazowieckich oddziałów PP - red.) od dawna obserwujemy rozrzutność firmy w jednych, i zaciskanie pasa w drugich segmentach działalności firmy. Czarę goryczy przelały jednak wybory korespondencyjne, które nigdy nie doszły do skutku. 70 mln złotych wyrzucono w błoto, teraz pieniędzy szuka się w kieszeniach szeregowych pracowników firmy - słyszymy.
Związkowcy pocztowcy grzmią
W rozmowie z Money.pl Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych Poczty Polskiej komentuje, że sam plan redukcji etatów zakłada pozbycie się starszej kadry pracowników.
W przypadku osób, które w tym roku nabyły prawa do świadczeń (ok. 3 tys. osób), wybór jest prosty. Jeśli nie zdecydują się na podpisanie umowy, wówczas w 2021, gdy w życie wejdą nowe przepisy prawa pracy, stracą możliwość uzyskania odprawy emerytalnej w wysokości trzykrotności ich obecnej pensji - słyszymy.
W razie podpisania PDO pracownicy mogą liczyć na rekompensatę, odprawę emerytalną i okres wypowiedzenia, które gwarantują im pokaźny, choć jednorazowy zastrzyk gotówki.
Moniuszko twierdzi, że prawdziwe problemy poczty nie mają związku z pandemią koronawirusa, tylko z niekorzystnymi umowami zawieranymi przez firmę. Tym samym jedyną rentowną działalności PP stały się usługi powszechne, w poczet których wlicza się doręczanie paczek, druków bezadresowych i listów.
Odprawy od Poczty Polskiej
Wzięcie udziału w "PDO" jest dobrowolne i wiąże się z uzyskaniem zgody od bezpośredniego przełożonego. Ostateczną decyzję w przypadku każdego "podania" podejmuje dyrektor zarządzający Pionem Kapitału Ludzkiego danego regionu. - informuje firma za pośrednictwem komunikatu.
W praktyce pracownik biorący udział w "PDO" rozwiązuje umowę z Pocztą, w zamian natomiast otrzymuje określoną w regulaminie programu rekompensatę.
Odprawa w tym przypadku może wynieść:
- równowartość jednomiesięcznej pensji dla zatrudnionych w firmie przez krócej niż dwa lata,
- dwumiesięczne wynagrodzenie dla pracujących w poczcie od 2 do 8 lat,
- trzymiesięczne wynagrodzenie dla pracowników poczty ze stażem dłuższym niż 8 lat.
Z informacji przekazanej przez PP wynika również, że firma ma możliwość nie wyrażenia zgody na objęcie danego pracownika programem "zmniejszania etatyzacji".
Jak stanowi regulamin PDO, osoby biorące udział w programie nie będą mogły ubiegać się o o pracę na Poczcie w okresie do pięciu lat po zawarciu umowy.
Poczta Polska potwierdza
W odpowiedzi na pytanie money.pl, rzeczniczka PP Justyna Siwek potwierdza, że Poczta Polska podjęła decyzję o uruchomieniu programu dobrowolnych odejść (PDO) ze Spółki jeszcze w tym roku.
"Będzie on skierowany do pracowników administracji oraz osób, które posiadają podwójne źródło dochodów (np. świadczenia emerytalne). Pracodawca zwrócił się z prośbą o opinię do organizacji związkowych na temat tego projektu, a organizacje związkowe mają go zaopiniować do 5 października. Wówczas dopiero zostaną podjęte decyzje o ostatecznym kształcie i zasadach programu" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie.
Siwek zraca jednocześnie uwagę, że Poczta Polska dotkliwie odczuwa skutki trwającej od kilku miesięcy epidemii koronawirusa, a spowodowany przez tę sytuację spadek liczby nadawanych przesyłek listowych jest ok. dwukrotnie większy od zakładanego.
"W pierwszym półroczu tego roku wolumen usług listowych i przesyłek reklamowych zmniejszył się łącznie o blisko 22 proc., podczas, gdy szacunki zakładały ok 10-procentowy spadek roczny w odniesieniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Poczta odczuła w efekcie znaczny spadek przychodów" - podkreśla.