Cięcia w administracji rządowej to element szukania oszczędności.
Według nieoficjalnych informacji RMF 24 przerost zatrudnienia w urzędach ocenia się na minimum 4 proc.
Jedna z wersji zakłada jeszcze bardziej drastyczne cięcia, które mogą dotknąć nawet 15 proc. pracowników.
W pierwszej kolejności z urzędów mają odejść pracownicy, którzy już nabyli prawa emerytalne. Kancelaria premiera chce w ten sposób odmłodzić administrację.
Jak powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" wicepremier Jadwiga Emilewicz, do przyszłego tygodnia szefowie resortów mają czas na to, by zdecydować, ilu urzędników mogą się pozbyć.
Cięcia kadrowe mają dotknąć m.in.: administrację rządową, kontrolę państwową i ochronę prawa, jednostki budżetowe, państwowe fundusze celowe, czy pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Dodatkowe oszczędności dotyczą odpraw zwalnianych pracowników. Zmniejszenie odpraw jest możliwe dzięki zapisom, które znalazły się w tzw. tarczy antykryzysowej 4.0 - o czym informowaliśmy w money.pl.
Natomiast redukcję etatów w budżetówce zapewniła druga odsłona tarczy. Premier Mateusz Morawiecki mówił w kwietniu - przy jej ogłaszaniu - o konieczności zaszczepienia "genu oszczędności" w sektorze publicznym.