Zarabiasz średnią krajową, czyli 5338 zł brutto? Co miesiąc twoja praca wyceniana jest na równowartość pół metra kwadratowego mieszkania w Warszawie. We Wrocławiu pensja średnia wystarczy na 0,6 metra kwadratowego. W Poznaniu z kolei na 0,8 metra kwadratowego.
By uzbierać na 50 metrów mieszkania w stolicy, potrzeba przynajmniej 100 miesięcy odkładania. I to pełnej pensji. Żadnych wydatków, żadnych zakupów, żadnych rachunków, żadnego jedzenia. Pełna finansowa głodówka, pełne oszczędzanie. W Krakowie takie odkładanie trwałoby 90 miesięcy, czyli ponad 7 lat. Różnica w czasie oszczędzania w kolejnych miastach wynika oczywiście z innych stawek za metr kwadratowy.
Ile metrów kwadratowych można kupić za jedną średnią pensję brutto?
Miasto: | Średnia cena metra kwadratowego: | Ile metrów kwadratowych można kupić za średnią pensję brutto? |
---|---|---|
Warszawa | 10 517 zł | 0,50 metra kwadratowego |
Kraków | 9704 zł | 0,55 metra kwadratowego |
Gdańsk | 9539 zł | 0,55 metra kwadratowego |
Wrocław | 9087 zł | 0,58 metra kwadratowego |
Poznań | 7709 zł | 0,69 metra kwadratowego |
Oczywiście pensja brutto jest daleko od pensji na rękę, czyli stawki netto. Z 5338 zł na umowie o pracę w portfelu zostaje 3,8 tys. zł do wydania. Reszta trafia na składki. A przeliczając to na powierzchnię mieszkania, średnia pensja na rękę to już tylko 0,36 metra kwadratowego mieszkania w stolicy. Resztę zabrała skarbówka, ZUS i Narodowy Fundusz Zdrowia w ramach składek.
By samemu zaoszczędzić na M4 o powierzchni 50 metrów kwadratowych w stolicy, potrzeba 137 miesięcy odkładania. To ponad 11 lat mozolnego odkładania. W Łodzi to zadanie uda się po 86 miesiącach. To 7 lat.
Perspektywy? Nie są najlepsze. Jak wynika z danych serwisu RynekPierwotny.pl, przygotowanych dla money.pl, ceny mieszkań stanęły. Epidemia ani nie pomaga kupującym, ani nie przeszkadza. Jeżeli marzą o własnym lokalu, muszą przygotować się na spore wydatki.
- Z sześciu monitorowanych rynków, w pięciu przypadkach różnice w relacji miesiąc do miesiąca nie przekraczały ułamka procenta z największym odchyleniem w Warszawie na poziomie minus 0,65 proc. W Gdańsku, Krakowie i Poznaniu zmiany stawek nie osiągnęły nawet 0,5 proc, a w Łodzi dosłownie stanęły w miejscu. Mamy więc ciąg dalszy i utrwalenie wyraźnego rynkowego wyciszenia po okresie wysokiej zmienności - mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.
Z danych wynika, że we wrześniu metr kwadratowy mieszkania w stolicy kosztował 10 517 zł. W sierpniu lokale były tylko o kilkadziesiąt złotych droższe. Miesiąc temu trzeba było za każdy metr kwadratowy wyłożyć 10 586 zł, czyli 69 zł więcej.
Za 50-metrowe mieszkanie kupujący musi w tej chwili zapłacić 525 tys. zł. A warto pamiętać, że to mieszkanie bez komórki lokatorskiej i miejsca parkingowego. Za te zwykle trzeba jeszcze dopłacić. Za 100-metrowe mieszkanie trzeba wyłożyć już ponad 1 mln zł. Jak wynika z danych, średni metraż nowych mieszkań wynosi w Warszawie 61 metrów kwadratowych. Takie mieszkanie warte jest 644 tys. zł.
Drugie najdroższe miasto w Polsce to Kraków. Jak wynika z danych przygotowanych dla money.pl, metr mieszkania w stolicy Małopolski kosztował we wrześniu 9,7 tys. zł. I w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny urosły o kilkadziesiąt złotych.
Za 50-metrowy lokal w tym mieście trzeba zapłacić 485 tys. zł. Co ciekawe, deweloperzy w Krakowie stawiają na wyraźnie mniejsze mieszkania. Średni metraż to 53,9. Za taką nieruchomość trzeba zostawić 522 tys. zł.
Podium najdroższych miast w Polsce zamyka Gdańsk. Za metr kwadratowy nieruchomości na Pomorzu trzeba zapłacić 9,5 tys. zł. W tym wypadku za mieszkanie o powierzchni 50 metrów kwadratowych należy zapłacić 475 tys. zł. Deweloperzy nad morzem oferują mieszkania o średniej powierzchni 57 metrów kwadratowych.
W Gdańsku ostatni miesiąc przyniósł spadek cen. Nie jest on znaczny, gdyż wynosi zaledwie kilkadziesiąt złotych na metrze kwadratowym. Na całej inwestycji (o powierzchni 50 metrów kwadratowych) można zaoszczędzić 1,9 tys. zł.
Ponad 9 tys. zł trzeba zapłacić za metr kwadratowy we Wrocławiu. Co ciekawe, w tym wypadku średnią cenę wywindowała… jedna inwestycja. Jeszcze w sierpniu średnia cena w stolicy Dolnego Śląska wynosiła 8,6 tys. zł.
- Średnia cena za metr kwadratowy nowego lokum poszybowała z miesiąca na miesiąc niemal o 5 proc. Trudno tu jednak mówić o powrocie silnej hossy, a jedynie o kolejnym przypadku nowej inwestycji, wprowadzającej przejściowe statystyczne perturbacje - tłumaczy Jarosław Jędrzyński.
Jak wskazuje, chodzi o inwestycję Oxford24 "oferującą aż 440 tzw. mikroapartamentów, czyli typowych lokali inwestycyjnych pod wynajem, o powierzchni od 16 do 32 mkw. i stawkach za mkw. od 9104 do 10 807 zł". - Trudno się więc dziwić, że taki wolumen oferty ze średnią ceną grubo powyżej 10 tys. zł wywindował średnią wrocławską rynku pierwotnego o blisko 5 proc. - dodaje.
Wśród największych miast najtańsze mieszkania są w Poznaniu i Łodzi. W stolicy Wielkopolski średnia cena wynosi 7,7 tys. zł. Miesiąc temu było to 7,6 tys. zł.
Z kolei w Łodzi metr kwadratowy mieszkania wart jest 6,6 tys. zł. Miesiąc temu cena była niemal identyczna. Jak wynika z danych serwisu Rynek Pierwotny, cena w Łodzi urosła miesiąc do miesiąca o zaledwie 2 zł. 50-metrowe mieszkanie jest droższe o 100 zł.
Co ciekawe, zdaniem ekspertów Rynku Pierwotnego w kolejnych miesiącach nie powinniśmy obserwować podwyżek cen. Zamiast tego mogą pojawiać się dobre oferty od deweloperów, którzy będą chcieli szybciej sprzedać mieszkania.
Jędrzyński ocenia, że stabilizacja cen mieszkań na rynku pierwotnym to sygnał wyczerpywania się hossy z ostatnich lat. Spodziewa się "fazy korekty cen". Jej skala i czas trwania - jak mówi - będzie zależała od kondycji gospodarki, w tym sytuacji na rynku pracy.