- Polska popiera propozycję podniesienia ceł na nawozy sprowadzane do UE z Rosji i Białorusi - powiedział w czwartek w Brukseli Ignacy Niemczycki, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
W środę pismo w sprawie podniesienia ceł na nawozy z Rosji i Białorusi skierowali do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Valdisa Dombrovskisa ministrowie z Polski, Estonii, Litwy i Łotwy. Wskazują w nim, że chociaż UE nałożyła 14 pakietów sankcyjnych na Rosję, to nadal kontynuuje import niektórych towarów z tego kraju i z sojuszniczej Białorusi.
Nawozy, zwłaszcza zawierające fosfor, potas i wodór są kluczowe dla europejskiego sektora rolniczego, ponieważ zapewniają wysoką produkcję i stabilność upraw. Ale uzależnienie UE od importu tych towarów, zwłaszcza z Rosji i Białorusi, naraża Unię na niepewność dostaw, co może zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu w regionie - napisali w piśmie przypominając, że produkcja nawozów opiera się na gazie ziemnym.
Pod dokumentem podpisali się:
- minister ds. rozwoju gospodarczego i technologii Krzysztof Paszyk,
- minister ds. gospodarki i przemysłu Estonii Erkki Keldo,
- ministrowie ds. zagranicznych Łotwy i Litwy, Baiba Braze i Gabrielius Landsbergis.
20 listopada Polska, Litwa, Łotwa i Estonia przekazały do KE wspólne pismo w sprawie wprowadzenia ceł na nawozy z Rosji i Białorusi - wynika z informacji przekazanych w czwartek Polskiej Agencji Prasowej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Jak wielokrotnie pisaliśmy w money.pl, Polska jest zalewana nawozami z Rosji i Białorusi. Import z tego kierunku rośnie też w innych unijnych krajach, a Moskwa zarabia na tym miliardy.
Nawozy z Rosji uderzają w gospodarki krajów UE
Polska Izba Przemysłu Chemicznego szacuje, że od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę unijne kraje zasiliły rosyjski budżet kwotą ok. 4,67 miliarda euro z tytułu importu nawozów.
W okresie od stycznia do sierpnia 2024 roku Polska zaimportowała 862 tys. ton nawozów azotowych z tego kraju, co stanowi ponad jedną czwartą całego importu nawozów z Rosji do wszystkich krajów UE - wynika z danych Eurostatu oraz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Traci na tym m.in. nasz narodowy czempion - Grupa Azoty. - Skala importu i bardzo niekorzystny wpływ na konkurencyjność europejskich producentów powodują, że jest to kwestia, która wymaga wsparcia na poziomie regulacyjnym Unii Europejskiej - mówił niedawno wiceprezes Grupy Azoty Andrzej Skolmowski.
Azoty w pierwszym półroczu 2024 roku miały 748 mln zł straty. Te wyniki tłumaczyły m.in. "wymagającą sytuacją rynkową w europejskiej branży nawozowo-chemicznej, w tym przede wszystkim importem nawozów z Rosji i Białorusi".
Dlaczego Rosji i Białorusi tak łatwo idzie eksport do unijnych krajów? Do produkcji nawozów potrzebny jest gaz, a ten jest w Rosji tańszy niż w UE, co pozwala obniżać koszty produkcji. Poza tym w kraju Putina jest ponad 30 fabryk nawozowych i choć część z nich, wraz z ich właścicielami-oligarchami, została objęta sankcjami, to Rosji łatwo je obejść.
- Nawozy z Rosji są tanie i łatwo dostępne. Wielu rolników nawet nie wie, że kupuje rosyjskie, bo w Polsce są one przepakowywane do innych worków i często sprzedawane jako "polskie" - tłumaczył nam latem w 2023 r. chcący zachować anonimowość przedsiębiorca, który miał w ofercie sprzedaży rosyjskie nawozy.