W środę zakończyło się spotkanie Rady NATO-Rosja w sprawie sytuacji wokół Ukrainy. Szef Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg nie wykluczył nawet konfliktu, który mógłby objąć Europę. Głos po tym spotkaniu zabrała również Wendy Sherman.
- Stany Zjednoczone i nasi sojusznicy z NATO byli zjednoczeni w odpowiedzi na komentarze wiceministra spraw zagranicznych [Aleksandra - przyp. PAP] Gruszki i wiceministra obrony [Aleksandra] Fomina, w tym dotyczące niektórych głównych rosyjskich propozycji, które po prostu są nie do przyjęcia - powiedziała.
Nord Stream 2 uzależniony od dalszych działań Rosji
Dziennikarze na konferencji dopytywali o kwestię Nord Stream 2. Gazociąg jest już w pełni gotowy do pracy, lecz wciąż jeszcze nie popłynął nim gaz. Niemcy wstrzymały proces certyfikacji do czasu usunięcia uchybień przez spółkę zarządzającą inwestycją.
Wendy Sherman była pytana, czy USA i Niemcy mają wspólne stanowisko co do przyszłości Nord Stream 2 w przypadku, gdyby doszło do wznowienia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Dyplomatka amerykańska powtórzyła stanowisko wyrażone wcześniej przez sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena.
- Nord Stream 2 to rosyjski projekt geopolityczny [...]. W tej chwili gaz nie płynie przez niego, a niemiecka agencja zawiesiła proces certyfikacji. Trudno spodziewać się, że gaz popłynie przez gazociąg, jeśli Rosja wznowi agresję przeciwko Ukrainie - powiedziała.
Sherman: Zachód mówił jednym głosem
Wendy Sherman zapewniła też, że cała trzydziestka członków NATO miała jedno stanowisko w sprawie działań Rosji. Sojusz jasno sprzeciwił się rosyjskim żądaniom wykluczenia rozszerzenia NATO oraz cofnięcia wojsk i instalacji Sojuszu na granice z czasu przed akcesją m.in. Polski.
- Myślę, że jedną z rzeczy, którą zrobiła Rosja i której prawdopodobnie nie oczekiwała, to połączyła wszystkich w Europie, sojuszników NATO i spoza NATO, którzy podzielają te same zasady i ambicje - stwierdziła.
Zastrzegła jednocześnie, że Rosjanie nie zobowiązali się do deeskalacji i wycofania wojsk. Nie wyrazili też jasnego stanowiska co do dalszych rozmów. W jej ocenie jednak wszyscy członkowie NATO są zdania, że postępy dyplomatyczne nie są możliwe w sytuacji, gdy Rosja zmobilizowała 100 tys. żołnierzy na Ukrainie i wokół niej.
- Dlatego kolektywnie przygotowujemy się na każdą ewentualność. Jasno powiedzieliśmy Rosjanom, że jeśli Rosja ponownie najedzie na Ukrainę, poniesie znaczące koszty i konsekwencje ponad te z 2014 r. - oznajmiła Sherman.