Pełna napięcia i wzajemnych pretensji rozmowa prezydentów Ukrainy i USA zdumiała świat. Jej zwieńczeniem - gdyby przebiegła w innej, mniej emocjonalnej atmosferze - miała być wspólna konferencja i podpisanie umowy minerałowej. Nie doszło do tego, a Donald Trump zapowiedział w mediach społecznościowych, że Zełenski może wrócić do Waszyngtonu "wtedy, gdy będzie gotowy na pokój".
Trump i Zełenski kłócili się na cały świat. Co z umową?
Czy w tych bezprecedensowych realiach możliwy jest powrót do rozmów o umowie minerałowej między USA a Ukrainą? Zdaniem Artura Nowak-Fara, profesora SGH, w rozmowie prezydentów "wszyscy czuli się urażeni". Nasz rozmówca nie wyklucza jednak, że strony wrócą do stołów, by negocjować porozumienie.
Najbardziej gotowy do podpisania umowy będzie sam Zełenski. Z punktu widzenia Amerykanów było to dziwnie pokierowane spotkanie. Jeszcze ta nierówność: z jednej strony sam jeden Zełenski, a z drugiej dwójka Amerykanów, Trump i Vance. Trudno powiedzieć, co teraz będzie - komentuje dla money.pl prof. Artur Nowak-Far.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem naszego rozmówcy, gdyby udało się odciąć emocje i podejść do tematu racjonalnie, "można wracać do stołu negocjacyjnego". - Tutaj wszyscy mogliby coś zyskać. Amerykanie chyba źle to rozegrali. Trudno to powiedzieć o Ukraińcach jako o stronie biernej, gotowej do zaakceptowania czegoś, co dadzą im Amerykanie - uważa Nowak-Far.
Nie sądzi przy tym, by to Ukraina ostentacyjnie storpedowała porozumienie. To nie tak, po co Zełenski miałby jechać do USA i na oczach telewizji to robić? - uzasadnia ekspert.