- Musimy stworzyć plan walki z COVID - grzmiał po I turze wyborów Rafał Trzaskowski. Kandydat na prezydenta mówił to w tłumie, bez maseczki, bez zastosowania jakichkolwiek zasad. Teoretycznie przemawiał kilka metrów od widzów, ale chwilę później wszedł w tłum. Uścisków, gratulacji, poklepywania po plecach nie było końca.
W Wołominie, gdzie Trzaskowski przemawiał niedługo po wieczorze wyborczym, zanotowano w ostatnim dniu dwa nowe przypadki COVID-19. Ponad 20 osób wysłano na kwarantannę.
Andrzej Duda? Obecny prezydent w Strzelcach pod Kutnem (dwie osoby zarażone koronawirusem w tej niewielki gminie, 26 w całym powiecie kutnowskim) także wchodzi w tłum, przemawia, ściska dłonie, robi sobie selfie z wyborcami. Tłok jak na koncercie Dawida Podsiadło. Oczywiście sprzed epidemii, bo dziś muzyk zagrać praktycznie nie może. No chyba że u siebie w domu przed kamerką komputera.
Co ciekawe głowa państwa ma przecież zapewnioną ochronę Służby Ochrony Państwa. Funkcjonariusze też jednak maseczek nie noszą. "Ostry cień mgły" widać ich się nie ima.
Ja, zwykły, a nie pierwszy obywatel, gdy idę do sklepu, nadal mam nosić maseczkę oraz dezynfekować ręce. Zapomnę? Nie dostosuję się? Policja może mi wręczyć mandat, co już przecież się dzieje. Ba, gdy idę do kina i chcę kupić popcorn, to nadal jest on tam niedostępny.
Zwykły popcorn pokazuje mi moje miejsce w szeregu. Jest symbolem tego, co mogę ja, a co może polityk. W Wiadomościach TVP i Faktach TVN wy możecie ściskać się, przechodzić przez tłum, chodzić bez maseczki. Ja nie kupię dziecku popcornu, a od innych muszę trzymać dystans.
Proszę więc polskie służby - policję i sanepid - o reakcję. Niech posypią się mandaty, może wtedy ktoś pójdzie po rozum do głowy. Dowody? Proszę bardzo: nagrania na Facebooku, tysiące zdjęć. 500 zł mandatu dla kandydatów na początek niech wystarczy. Potem także dla sztabowców, ochroniarzy, funkcjonariuszy SOP, wreszcie na końcu wyborców.
Przypomnę, że rzecznik komendanta głównego policji inspektor Mariusz Ciarka kilka dni temu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" mówił: "Pamiętajmy o obowiązku noszenia maseczki. W tej kwestii nic się nie zmieniło i policjanci będą na to zwracali uwagę".
Bo choć kandydaci Trzaskowski i Duda, mogą na wiecach robić, co chcą, to ja, wioząc kolegę w samochodzie, wciąż muszę mieć maseczkę. Nie mam? No to 1000 zł mandatu.
Minister Szumowski w zeszłym tygodniu przyznał, że upominał już Andrzeja Dudę i apelował do niego o noszenie maseczek. Apel nie pomógł. Ba, prezydent miał nawet obiecać ministrowi zdrowia, że będzie zasłaniał twarz.
Obietnicy nie dotrzymał. Dobrym przykładem nie świeci. Dalej drwi z obostrzeń, dalej ryzykuje zdrowiem obywateli. I swoich wyborców. Sprawia, że cała walka z koronawirusem przypomina farsę. Popcorn nie, konwencja wyborcza tak.
Jeśli na pogrzebie Jerzego Pilcha koronawirusem zarażonych zostało nawet kilkanaście osób, a w kościele na uroczystościach było mniej niż 100 osób – z czego znaczna część w maseczkach - to co dopiero na wiecu wyborczym? Po jednym takim spotkaniu możemy mieć nawet kilkaset przypadków zarażenia.
I koniec kampanii wyborczej dla Trzaskowskiego czy Dudy w takim wypadku będzie najmniejszym problem.