W ostatnich dniach ceny kostki masła w marketach i dyskontach znacząco spadły. Konsumenci mają powody do radości, ale branża mleczarska załamuje ręce i apeluje do rządu o interwencję. Główny Urząd Statystyczny podaje, że w 2022 r. masło podrożało o 20 proc.
Teraz kostkę można kupić już nawet po 2,99 zł. Tymczasem dane Ministerstwa Rolnictwa mówią o tym, że na przełomie stycznia i lutego spółdzielnie mleczarskie sprzedawały masło po 4,48 zł za 200-gramową kostkę.
Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka podejrzewa sieci handlowe o działania dumpingowe (sprzedaż po cenach niższych od kosztów wytworzenia). - Pytanie, dlaczego sieci zaczynają stosować dumping? Może Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na nie odpowie? – pyta ekspertka w rozmowie z rp.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem może być jeszcze inny: sieci mogą mieć masła za dużo i dlatego próbują się go pozbyć.
– Masło było za drogie, teraz jest poddawane promocjom, by nie zalegało na półkach i nie powodowało w ten sposób strat i nie psuło rynku – wyjaśnia portalowi Andrzej Faliński, wiceprezes Forum Dialogu Społecznego i były dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Masło tanieje. Sieci zarabiają na innych produktach
Dodaje, że masło jest produktem, na którego zmiany cen konsumenci są bardzo podatni. Sieci chcą więc maksymalnie obniżyć jego cenę nawet kosztem uzyskania jakiejkolwiek marży, a zarabiać na innych produktach. Dzięki temu ściągają klientów do sklepu.
Mleczarze apelują do rządu o interwencję, bo obawiają się krachu sektora i spadku produkcji. List z prośbą o interwencję mleczarze wysłali 24 stycznia do ministra rolnictwa. Jak twierdzą, obecne stawki są poniżej poziomu opłacalności produkcji.
źródło: rp.pl