Kurs dolara amerykańskiego osiągnął w środę rano wielomiesięczny szczyt na poziomie 4,11 zł. Tak drogo nie było od kwietnia. Później notowania odbiły się od tej granicy, nastąpiła korekta i przed godziną 10:30 za jednego dolara płacono już nieco mniej - 4,09 zł. W późniejszych godzinach kurs się wahał, a około godziny 16 ponownie sięgnął 4,11 zł.
To oznacza, że w ciągu ostatnich pięciu dni kurs dolara wzrósł o ponad 1 proc., a w ciągu miesiąca - o 4 proc. Dlaczego? Analitycy wskazują na rosnącą zmienność na rynku walutowym, co może przekładać się na dalsze wahania kursu złotego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej ze złotym?
Analityk XTB Mateusz Czyżkowski w komentarzu dla money.pl podkreśla, że mimo dobrych fundamentów, polski złoty nie ma łatwo w stosunku do dolara amerykańskiego oraz innych walut.
Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich powoduje, że rynek obawia się wzrostu presji inflacyjnej wobec restrykcyjnej polityki handlowej z Chinami oraz Europą. Prognozowane wyższe cła działają bezpośrednio na amerykański Fed, który będzie wolał spowolnić tempo obniżek stóp, aby określić, jak czynniki widoczne obecnie łączyć się będą z nowym tłem gospodarczym po faktycznym przejęciem władzy przez Trumpa - podkreśla analityk.
Jego zdaniem zakładany przez rynek zwrot amerykańskiego banku centralnego powoduje więc, że mimo wysokich stóp w Polsce to właśnie waluta rezerwowa świata jest głównym beneficjentem aktualnej sytuacji rynkowej.
- Z drugiej jednak strony czynniki pro-inflacyjne nie powinny być zagrożeniem w średnim terminie, a sam dolar również wiele kwestii zdołał już zdyskontować, mając na uwadze skalę ostatnich ruchów na rynku wymiany walut Forex Exchange - wskazuje ekspert XTB. - W przypadku korekty spadkowej na dolarze, odreagowanie ostatnich wzrostów mogłoby przybierać bardziej gwałtowny charakter w stosunku do dolara niż w przypadku par z euro, funtem czy frankiem - wylicza Mateusz Czyżkowski.
Podkreśla przy tym, że efektywna stopa w Polsce wynosi obecnie 5,85 proc., a prognozowana przez rynek ich zmiana w ciągu 6 miesięcy to 48 punktów bazowych. W przypadku USA jest to 4,6 proc. oraz 38 punktów bazowych. - W długim terminie zależność carry trade powinna więc faworyzować polskiego złotego, o ile obecna polityka monetarna RPP nie zmieni się znacząco - wskazuje.
Carry trade to strategia inwestycyjna, która polega na pożyczaniu środków w walucie o niskiej stopie procentowej i inwestowaniu ich w aktywa denominowane w walucie o wyższej stopie procentowej. Celem jest zarobienie na różnicy między tymi stopami procentowymi. Strategia ta jest szczególnie skuteczna w stabilnym otoczeniu makroekonomicznym, gdzie różnice w stopach procentowych są przewidywalne i nie ma dużych wahań kursów walutowych. Jednak carry trade wiąże się z dużym ryzykiem.
Amerykańska inflacja nie pomogła złotemu
Eksperci, których poprosiliśmy o opinię, wskazują, że kluczowa dla kursu dolara jest inflacja. - Wobec ogólnej siły dolara, którą obserwujemy od kilku ostatnich sesji, odczyt ten nabiera kluczowego znaczenia i może on zadecydować, czy widoczne obecnie ruchy wzrostowe wobec euro oraz polskiego złotego będą przedłużane, czy może jednak czeka nas techniczna korekta - mówi Mateusz Czyżkowski.
Dane o inflacji w USA w październiku, które zostały opublikowane o 14.30 polskiego czasu w środę, nie pomogły złotemu. Potwierdziły bowiem oczekiwania rynku - główny wskaźnik CPI wzrósł o 2,6 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku, co oznacza niewielki wzrost w porównaniu do wrześniowego wyniku wynoszącego 2,4 proc.
Inflacja bazowa (czyli wykluczająca wpływ cen żywności i energii) sięgnęła poziomu 3,3 proc. Miesięczne zmiany wyniosły odpowiednio 0,2 proc. dla wskaźnika głównego oraz 0,3 proc. dla bazowego CPI. Największy wpływ na wzrosty miał sektor mieszkaniowy.
Analitycy platformy inwestycyjnej Portu w komentarzu przesłanym money.pl wskazują, że inflacja zgodna z przewidywaniami ekspertów sugeruje, że rynek nie dostaje nowych istotnych sygnałów do zmiany oczekiwań wobec Fed.
"Przy aktualnych danych makroekonomicznych, takich jak stabilny rynek pracy i brak oznak nadciągającej recesji, Fed może przyjąć bardziej jastrzębią postawę w swoich dalszych decyzjach. Rynek obecnie wycenia szanse na obniżkę stóp procentowych w grudniu na około 58 proc., co jest znacznym spadkiem w porównaniu do wcześniejszych, przedwyborczych prognoz wynoszących ponad 80 proc." - wskazują eksperci Portu.
Ich zdaniem warto również pamiętać, że administracja Trumpa, z zapowiedziami wspierania przedsiębiorców i potencjalnymi działaniami protekcjonistycznymi, może doprowadzić do wyższej inflacji w perspektywie długoterminowej. "Możliwe jest dalsze umacnianie się amerykańskiej waluty w związku z nowymi danymi o inflacji" - podkreślają.
Najświeższe inflacyjne dane nie pomogły złotemu - stanowią jedynie tło dla powyborczych przetasowań na rynkach finansowych. Po dolar amerykański.
Rynki biorą pod uwagę bardziej perspektywiczne dane - wiadomo już, że za politykę handlową w administracji Donalda Trumpa będzie odpowiadać Robert Lighthizer, znany z twardej polityki wobec Chin. To może potwierdzać oczekiwany zwrot w kierunku protekcjonizmu, co wzmacnia amerykańską walutę i pogrąża euro oraz waluty rynków wschodzących, w tym naszą.
Deficyt uderza w złotego?
Na falę entuzjazmu wobec planów amerykańskiego prezydenta w środę nałożyły się dane dotyczące Polski opublikowane przez NBP. Złe dane, bo najgorsze od roku 2022 - deficyt na rachunku bieżącym Polski wzrósł. We wrześniu 2024 roku saldo rachunku bieżącego Polski było ujemne i wyniosło 6,1 mld zł. W analogicznym miesiącu 2023 roku saldo rachunku bieżącego było dodatnie i wyniosło 7,8 mld zł.
Dane NBP jasno wskazują, że wartość eksportu zmniejszyła się o 6,5 proc. w stosunku do września 2023 roku, osiągając 107,1 mld zł, podczas gdy wartość importu towarów spadła o 2,1 proc. - do 122,9 mld zł. Co gorsza, spadek sprzedaży zagranicznej dotknął wszystkie sześć kategorii towarów, z największymi spadkami w eksporcie dóbr inwestycyjnych, środków transportu oraz towarów zaopatrzeniowych.
To pogorszenie względem poprzedniego miesiąca. W sierpniu 2024 roku Polska odnotowała deficyt na rachunku bieżącym w wysokości 2,827 mln euro, co stanowiło znaczące pogorszenie w porównaniu do nadwyżki z tego samego okresu rok wcześniej. Był to najwyższy deficyt od lutego 2022 roku. Główne przyczyny tego pogorszenia to rosnący deficyt w handlu towarami.
To zjawisko się utrzymuje, a rosnący deficyt na rachunku bieżącym oznacza, że Polska importuje więcej towarów i usług, niż eksportuje. A to zwiększa zapotrzebowanie na waluty obce, w tym dolary. Aby zapłacić za importowane towary i usługi, polskie firmy i rząd muszą wymieniać złote na dolary. Większy popyt na dolary przy jednoczesnym wzroście podaży złotego może prowadzić do osłabienia złotego względem dolara. Dodatkowo inwestorzy mogą postrzegać rosnący deficyt jako sygnał słabości gospodarki, co może skłonić ich do wycofywania kapitału z Polski. To też osłabia złotego.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl